Korzyści z roślinnego menu

Różne są teorie wyjaśniające, dlaczego akurat Homo (rzekomo, bo mam coraz więcej wątpliwości co do rozumności przedstawicieli tegoż gatunku) sapiens wygrał wyścig ewolucyjny i jest obecnie jedynym człowiekowatym, podczas gdy inne gatunki człowieka – a było ich wiele; co jakiś zresztą czas odkrywane są nowe – radośnie sobie wymarły.

Niektórzy zatem naukowcy przypuszczają, iż pokonaliśmy takiego na przykład neandertalczyka, bo osiągnęliśmy nad nim przewagę technologiczną (acz analiza narzędzi wytwarzanych przez oba gatunki niekoniecznie to potwierdza), szybciej się mnożyliśmy, byliśmy okrutniejsi lub wszystko to naraz. Jest jednak i taka teoria, że radośnie sobie istniejemy (jeszcze, gdyż wywołana przez kapitalistów katastrofa klimatyczna, o ile jej nie zatrzymamy, unicestwi nas prawdopodobnie w ciągu najbliższych dwudziestu kilku lat), podczas gdy neandertalczycy wymarli, bo jako roślinożercy, łatwiej zmienialiśmy dietę.

Wedle tej koncepcji, Homo neanderthalensis był przystosowany do warunków epoki lodowcowej. Czyli pozostawał stworzeniem mięsożernym; roślin było mało, jego zatem główny pokarm stanowiło mięso upolowanych zwierząt takich jak mamuty, mastodonty, itd. Homo sapiens tymczasem jest roślinożercą; wskazuje na to nasze uzębienie – brak łamaczy, kształt mózgu, układ wzrokowy, długie jelita, itd.), a mięso może co najwyżej uzupełniać jego dietę, gdy roślin brakuje (np. w przypadku Inuitów). Kiedy zatem klimat się zmienił (WTEDY bez udziału człowieka, a konkretnie rabunkowej, skrajnie nieracjonalnej gospodarki kapitalistycznej… inaczej niż obecnie) i wymarły przystosowane do epoki lodowcowej zwierzęta, neandertalczykowi najzwyczajniej w świecie zabrakło pokarmu, toteż i on odszedł w niebyt. Tymczasem człowiek (rzekomo) rozumny, jedząc rośliny, których szybko przybywało wraz z ociepleniem klimatu i ustępowaniem lodowców, łatwo przystosował się do nowych warunków.

Jak dla mnie, całkiem wiarygodnie brzmi ta teoria (poznałem ją dzięki filmowi dokumentalnemu o ewolucji; tytułu wszelako nie pomnę). Oczywiście, przyczyn wyginięcia Homo neanderthalensis było na pewno więcej niż jedna (aczkolwiek niemożność przerzucenia się z diety mięsnej na roślinną faktycznie mogła stanowić główną), podobnie jak podstaw ewolucyjnego sukcesu Homo (podobno) sapiens. W każdym razie, lżej jest mi myśleć, że trwamy, bośmy roślinożercy, a nie dlatego, żeśmy wytłukli neandertalczyków…

Dlaczego o tym piszę? Ano, po prostu z tej przyczyny, iż właśnie teraz, na przełomie stycznia i lutego, mija rok, odkąd odstawiłem mięso. I z biegiem czasu upewniam się, że była to dobra decyzja.

Krótko po tym, jak ją powziąłem, pisałem tutaj, że po przejściu na dietę wege czuję się zdrowszy (dlatego przytoczona na początku teoria tak do mnie przemawia). Mijający rok tylko potwierdził tę prawidłowość. Nie miewam poważnych zatruć pokarmowych (dopiero teraz widzę, jak bardzo potrawy mięsne szkodziły mojemu żołądkowi), a jeśli przytrafiają się jakieś drobne (bodajże dwa lub trzy przez ostatnie dwanaście miesięcy), to szybko i łagodnie przechodzą – znacznie szybciej i znacznie łagodniej niźli w czasach, gdym pozostawał mięsożercą. Najadam się do syta, a czuję się lżej, nie miewam wrażenia przeładowania żołądka. Jem to, co lubię, czyniąc to (ogromnie istotna sprawa) zgodnie ze swoim sumieniem, a jednocześnie ograniczając wspomaganie szkodliwych dla naszej planety koncernów mięsnych (wędliny, owszem, nabywam nadal, ale dla pieska; tyle że jego gatunek przez miliony lat ewoluował do diety mięsożernej, mój nie). Poza tym, zwłaszcza, odkąd ograniczyłem nabiał, produkuję mniej śmieci.

Nie potwierdziło się przez ostatni rok to, co od wielu ludzi słyszałem, czyli, że bez mięsa osłabnę. Wcale nie; także i pod tym względem mój organizm funkcjonuje lepiej niż wprzódy, tzn. zrobiłem się nawet silniejszy. Zresztą, badania naukowe również przeczą temu, by dieta wege miała negatywnie wpływać na masę mięśniową. Jest przecież wielu sportowców, w tym kulturystów, wegan; udowodniono też, że gladiatorzy z czasów starożytnego Rzymu, od których przecież wymagano znacznej siły fizycznej i sprawności, jedli głównie potrawy roślinne, zwłaszcza warzywa.

Jak już kiedyś pisałem, stosunkowo szybko zauważyłem, że odstawienie mięsa było jak najbardziej korzystne również dla moje portfela. Po roku potwierdzam tę obserwację; dieta roślinna okazała się tańsza niż mięsna, zwłaszcza po niemal całkowitym odstawieniu nabiału.

Konkludując, skoro takie właśnie menu niesie same korzyści w wymiarze jednostkowym, to nic dziwnego, że mogło ono stanowić główną przyczynę ewolucyjnego sukcesu całego naszego gatunku.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor