Jak Bohdan Zenobi Ukrainę załatwił

Analizując sytuację Ukrainy, dochodzę do wniosku, że suwerenność tego państwa być może długo jeszcze będzie zagrożona, a jego terytorium przez dziesięciolecia lub nawet stulecia pozostanie na liście punktów zapalnych świata. Wynika to nie tylko z obecnego ścierania się imperializmów amerykańskiego i rosyjskiego, ale też z procesów historycznych, rozpoczętych w XVII wieku przez – ironia losu – człowieka, który właśnie o niepodległą Ukrainę walczył jako jeden z pierwszych. Czyli przez Bohdana Zenobiego Chmielnickiego.

Rok 1648. W należącej wówczas do Polski Rusi Kijowskiej, z której wyewoluowała dzisiejsza Ukraina (w omawianym okresie tereny tamte także określano tym mianem, ale miało ono charakter bardziej geograficzny niż polityczny), wybucha powstanie Kozaków Zaporoskich, właśnie z Chmielnickim na czele. Winą za to obarczyć należy polskich magnatów kresowych, uciskających i eksploatujących tamte ziemie oraz senatorów, jacy sprzeciwili się przyznaniu Kozakom daleko idących przywilejów, które obiecał im król Władysław IV Waza (chciał ich wykorzystać jako główną siłę uderzeniową podczas planowanej inwazji na Imperium Osmańskie, do której nie doszło z powodu pustki w skarbcu), a także samego Chmielnickiego, który rozpętał społecznie uzasadnioną wojnę, by pomścić osobiste krzywdy, jakie wyrządził mu sąsiad.

Po początkowych sukcesach – Chmielnicki był wybitnym dowódcą wojskowym, a władze w Warszawie zlekceważyły skalę powstania – do Kozaków oraz wspierających ich najemników z Chanatu Krymskiego przyłączać się zaczęli chłopi pańszczyźniani, buntujący się przeciwko zniewoleniu. Wojna szybko ogarnęła Ukrainę, dzisiejszą Białoruś i wschodnie Podkarpacie. Rzeczpospolita w końcu jednak zmobilizowała siły i pokonała Chmielnickiego pod Beresteczkiem (1651 r.). Fortuna zdawała się odwracać od kozackiego wodza, no to ten udał się po pomoc do cara Rosji (co dowodzi, że dowódcą był wybitnym, ale politykiem marnym), z którym w 1654 roku zawarł ugodę perejesławską. Oddała ona Ukrainę pod władzę Moskwy, i od tamtej pory Rosja uznaje naddnieprzańskie tereny za swoją integralną część, a przynajmniej strefę wpływów, o czym więcej będzie w dalszej części notki.

Ugoda perejesławska wywołała trwające w latach 1654-67 (z przerwą na potop szwedzki) wojny polsko-rosyjskie, zakończone podziałem Ukrainy wzdłuż Dniepru między Rzeczpospolitą i Moskwę; Kijów znalazł się w części rosyjskiej. Po rozbiorach Polski (1772-95) większość ukraińskiego terytorium – poza Galicją Wschodnią i Rusią Zakarpacką, bo te trafiły pod władzę Austrii – przyłączona została do Rosji i stała się jej integralną częścią, na tej samej zasadzie, jak Małopolska jest częścią RP. Nikt nie kwestionował rosyjskości, a w przypadku Galicji Wschodniej polskości (tzn. w ramach, jakie wyznaczyli jej Habsburgowie) tych ziem.

Gdyby nie Taras Szewczenko (1814-1861), wybitny poeta, prozaik, malarz, etnograf i polityk, naród ukraiński najprawdopodobniej by nie powstał. On to bowiem zauważył, iż język ukraiński nie jest, jak uważano wówczas, gwarą rosyjskiego, lecz pozostaje lingwistycznie odrebny. A skoro Ukraińcy mają swój własny język, to i własną tożsamość. Szewczenko miał również stwierdzić, że gdyby matka Chmielnickiego przewidziała ugodę perejesławską, udusiłaby go w kołysce. Cóż, racja.

W okresie radzieckim Ukraina uzyskała pewną autonomię, była jedną z republik związkowych. Wtedy też przyłączono do niej rosyjskie terytoria: Krym, wybrzeże Morza Czarnego, Donbas. Po rozpadzie ZSRR w 1991 r. uzyskała niepodległość, ale pozostała gospodarczo powiązana z Rosją i uznawana przez nią za swoją strefę wpływów, co nie przeszkadzało w gospodarczym otwarciu naddnieprzańskiego państwa na Zachód (co innego z członkostwem w NATO). Oddziaływanie rosyjskie na Kijów było słabsze w okresie jelcynowskiej wielkiej smuty, ale wzmogło się pod dojściu do władzy Putina. Jednocześnie swoje polityczne wpływy nad Dnieprem wzmacniała kapitalistyczna Polska, zwłaszcza po wstąpieniu do Unii Europejskiej.

Tragedia Ukrainy zaczęła się w drugiej dekadzie XXI wieku, kiedy w swoją kolonię spróbowały ją przekształcić Stany Zjednoczone. Oznaczało to oczywiście wyrugowanie znad Dniepru wpływów rosyjskich. W tym celu imperialiści zorganizowali majdanową kontrrewolucję (pociągnęła ona za sobą załamanie gospodarcze i masowe zubożenie ukraińskiego społeczeństwa, co było rzecz jasna na rękę kapitałowi amerykańskiemu i ogólnie zachodniemu), następnie zaś rozbudzili, przy pomocy marionetkowych władz w Kijowie, skrajnie prawicowy żywioł banderowski. Stymulowani przez Amerykanów banderowcy ochoczo zabrali się za rzezie ludności rosyjskojęzycznej w Odessie i na wschodzie Ukrainy, w tym w Donbasie. Poskutkowało to pojawieniem się tendencji separatystycznych w Doniecku i Ługańsku. A że Rosjanie oczywiście nie zrezygnowali z uznawania Ukrainy za swoją strefę wpływów, postanowili o nią zawalczyć. Anektowali zatem Krym (zdominowany przez Rosjan i częściowo Tatarów powracających ze stalinowskiego zesłania) przy pełnym poparciu lokalnej ludności, oraz wsparli politycznie i militarnie separatystów z Doniecka tudzież Ługańska, z którymi amerykańskie marionetki z Kijowa oraz banderowcy prowadzili krwawy konflikt zbrojny. Tak oto zaczęła się w 2014 r. wojna, trwająca do dziś (w zeszłym tygodniu rozpoczął się po prostu jej nowy, bardziej krwawy etap).

Jak wielokrotnie pisałem, Ukraina jest ofiarą dwóch imperializmów: amerykańskiego (to właśnie Biden sprowokował Rosjan do ataku, o czym też zamieściłem notkę) i rosyjskiego. Efekty ich starcia widzimy. A zaczątkiem imperialnych dążeń Rosji wobec Ukrainy była właśnie ugoda perejesławska. Zawierając ją, Bohdan Chmielnicki na ponad trzy wieki przekreślił szansę na niepodległość naddnieprzańskiego państwa i omal nie uniemożliwił Ukraińcom zaistnienie jako odrębna narodowość. To, co dzieje się teraz między Lwowem a Charkowem, stanowi zatem ponure dziedzictwo jego nieudolności politycznej.

A może być jeszcze gorzej, bo obawiam się, że polscy imperialiści tylko czekają, by wyciągnąć brudne swe łapy po Kresy…

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor