Radość imperialisty

W Waszyngtonie od kilku godzin najprawdopodobniej strzelają korki od szampana. Zbrodnicza polityka imperialistycznego prezydenta, Joego Bidena, odniosła zamierzony skutek – Rosja zbombardowała Ukrainę. Na razie cele głównie militarne (instalacje przeciwlotnicze, bazy wojskowe, itd.), ale nie oszukujmy się – cywile również giną, podobnie jak podczas amerykańskich bombardowań Bliskiego Wschodu. Każda wojna jest przecież tragedią, zwłaszcza dla zwykłych ludzi, którzy chcieliby normalnie, spokojnie żyć; rosyjsko-ukraińskiej też to dotyczy.

Wybuchła ona, gdyż jest na rękę amerykańskim imperialistom; przecież nie prowokowali oni rosyjskiego niedźwiedzia dla jaj, lecz po to, by osiągnąć bardzo konkretne cele. I są temu coraz bliżsi.

Głównym spośród ich założeń jest oczywiście zarobek. Instalacja na terytorium Ukrainy systemów rakietowych (co przecież stanowi najważniejszą przyczynę wybuchu konfliktu zbrojnego z Rosją) i dozbrajanie tamtejszej armii służy oczywiście temu, by amerykańskie – oraz brytyjskie i europejskie – koncerny zbrojeniowe zbiły fortunę. Tym bardziej, że strach przed Rosją, sztucznie wygenerowany przez imperialistyczną propagandę, skłania do kupowania morderczych amerykańskich urządzeń również inne państwa w Europie. No i, jak wielokrotnie pisałem, „dodatkowi” jankesy żołnierze też nie będą u nas stacjonowali za darmo.

Analogicznie – dodać trzeba – rosyjska zbrojeniówka zarobi na działaniach wojennych. A i Chińczycy zaczęli eksportować więcej uzbrojenia… nie tylko oni zresztą. Mówiąc krótko, światowi producenci i handlarze bronią trzepią kasiorę na rozlewie ukraińskiej krwi.

Właśnie, Chiny. Amerykańskie imperium zła od kilku lat prowadzi zimną wojnę z Państwem Środka. Na razie ma ona, jak wielokrotnie pisałem, charakter głównie gospodarczy oraz informacyjny (szerzenie antychińskiej propagandy na Zachodzie). Jednakże USA montują koalicję antychińską złożoną z państw leżących nad Pacyfikiem; ma ona charakter jak najbardziej militarny i nie kryje agresywnych zamiarów wobec Pekinu. Tymczasem od pewnego czasu następuje – wymuszone przez Zachód – polityczne zbliżenia rosyjsko-chińskie. Imperialiści z Waszyngtonu nie chcą więc, by Rosja na arenie międzynarodowej próbowała przeszkodzić im w realizacji wojennych planów przeciwko Chinom. Dlatego też postanowili uwikłać ją w konflikt z Ukrainą, który w naturalny sposób skupi uwagę rosyjskich władz, a może też osłabić Rosję militarnie (jeśli osłabi Ukrainę – a tak się przecież stanie – to imperialiści z Zachodu tym łacniej sprzedadzą jej uzbrojenie).

Biden i jankescy militaryści doskonale wiedzieli, że rozmieszczenie w Ukrainie amerykańskich żołnierzy i rakiet spowoduje militarną reakcję Rosjan (Putin wielokrotnie przecież przed tym ostrzegał). Z premedytacją jednak rozpętali tę wojnę, najpierw wywołując majdanową kontrrewolucję i ustanawiając proamerykańskie marionetkowe władze w Kijowie, a następnie zbrojąc Ukrainę, przy jednoczesnym rozbudzaniu nad Dnieprem skrajnie antyrosyjskiego (i antypolskiego!!!) żywiołu banderowskiego. Nasi wschodni sąsiedzi wyszli na tym fatalnie: drastyczne pogorszenie warunków bytowych: wojna domowa, powrót Krymu do Rosji i separatyzm Donbasu, a teraz jeszcze konflikt zbrojny z Moskwą… Wszystko po to, by amerykańscy kapitaliści mogli sobie napchać kieszenie (tak tylko przypomnę, iż w Ukrainie działa firma syna Joego Bidena oraz przedsiębiorstwa wielu innych polityków z USA, np. Donalda Trumpa), a amerykańskie władze zyskały swobodę działania przeciwko Chinom.

Niestety, Putin dał się w to wmanewrować.

No i – też już o tym kiedyś wspominałem – wywołanie wojny rosyjsko-ukraińskiej, mającej przynieść wyżej wymienione korzyści polityczne oraz, zwłaszcza, finansowe dla USA, leży też w czysto wewnętrznym interesie Bidena i Demokratów. Militaryzm i rusofobia powinny mianowicie godnie z założeniem poprawienie ich słabnących w przyspieszonym tempie notowań (efekt m. in. fatalnego wycofania się z Afganistanu, kryzysu gospodarczego i załamania polityki szczepionkowej). To podobna strategia, jaką zastosowała zbrodniarka Margaret Thatcher, wszczynając wojnę o Malwiny/Falklandy, z tą różnicą, iż Amerykanie nie narażą na śmierć swoich żołnierzy ani obywateli – wolą, by ku ich korzyściom ginęli Ukraińcy.

I tych ludzi najbardziej mi żal (nie dotyczy banderowców). Bo to oni płacą najwyższą cenę za to, że ich państwo stało się narzędziem w rękach amerykańskich imperialistów.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor