Rywalizacja na klerykalizm

Politycy prawicy chyba nie dostrzegają, że społeczeństwo polskie się laicyzuje. Proces ów może nie zachodzi w aż tak nagłym tempie jak kilka lat temu w Irlandii, kościoły nie zapłonęły u nas jak niedawno w Kanadzie… niemniej sukcesywnie spada liczba osób uczestniczących – nie tylko regularnie, ale w ogóle – w nabożeństwach katolickich z mszami na czele, młodzież (zwłaszcza w metropoliach, ale do średnich i małych miast, jak również na wieś trend ów też dotrze w większej niż obecnie skali) masowo wypisuje się ze szkolnej katechezy, w dyskursie społecznym, mediach oraz kulturze i sztuce coraz wyraźniej widoczne są treści krytyczne wobec Kościoła katolickiego, a często wprost antyklerykalne, coraz więcej organizacji społecznych głośno domaga się wprowadzenia świeckiego (REALNIE, czyli nie tylko na papierze) państwa, artykuły/książki/reportaże/filmy poświęcone pedofilskim zbrodniom kleru nie są olewane, lecz zyskują coraz większy rozgłos… Tendencja laicyzacyjna, mówiąc krótko, jest wyraźna i należy się spodziewać, że jej skala będzie tylko przyrastała. I bardzo dobrze.

Tymczasem, co robi nasza prawica? Ano, epatuje klerykalizmem i na wyprzódki pcha się w kościelne objęcia. Skrajna, czyli Bezprawie i Niesprawiedliwość, Konfederacja oraz pozaparlamentarne ugrupowania nacjonalistyczne, faszystowskie i nazistowskie nie tyle mówią, ile stale wrzeszczą o swoim przywiązaniu do katolicyzmu (dziwnie pojętego, skoro prawacy głoszą treści antysemickie, podczas gdy Chrystus był Żydem) jako religii oraz Kościoła jako związku wyznaniowego. Naziści i faszyści regularnie pielgrzymują na Jasną (acz nazwa Brunatna pasowałaby do miejsca owego znacznie lepiej) Górę – podobnie zresztą, jak prawicowcy umiarkowani – blokują antyklerykalne spektakle, co i rusz oskarżają kogoś o obrazę „uczuć religijnych”, itd. PiS-owcy obnoszą się ze swoim przywiązaniem do Rydzyka i najbardziej betonowych hierarchów, msze w intencji mamy Jarosława niedługo staną się chyba uroczystościami państwowymi, rząd i spółki skarbu państwa leją całe rzeki pieniędzy (naszych!!!) Kościołowi oraz powiązanym z nim organizacjom biznesowym, prawo uchwalane jest zgodnie z wolą czerni i purpury…

A jak zachowuje się rzekoma „opozycja”, czyli druga partia umiarkowanie (jak na polskie warunki) prawicowa – Platforma Obywatelska? Ano, dokładnie tak samo, co inna „opozycyjna” umiarkowana prawica, czyli PSL – jawnie rywalizuje z Bezprawiem i Niesprawiedliwością na klerykalizm.

Politycy PO klęczą w kościołach na równi z PiS-owskim, podobnie jak PiS-owcy manifestują swój katolicyzm, organizują rocznicowe imprezy (uroczystości?) związane z Janem Pawłem II, w parlamencie głosują zgodnie z wolą hierarchów… A Donald Tusk apelował przecież o „ratowanie Kościoła przed PiS-em”, co należy rozumieć jako obietnica dosypania biskupom jeszcze większej niźli obecnie forsy, oczywiście z naszych podatków…

Można powiedzieć, że Platforma ściga się z PiS-em, pragnąc szybciej niż mafia/sekta Kaczyńskiego wpaść w księże ramiona; pan Tusk i politycy jego partii liczą, że owo padnięcie zjedna im większe poparcie obywatelskie w wyborach – to jest właśnie wspomniane na początku notki niedostrzeganie (ignorowanie?) zachodzącej w Polsce tendencji laicyzacyjnej.

Czasami wyścig ów przybiera formy, które – obserwowane z dystansu – uznane być mogą za cokolwiek kuriozalne. Przykładowo, skoro PiS-owcy epatują lepieniem się do purpuratów i Rydzyka, to Platformersi wyjeżdżają z lepieniem się do… papieża.

Oto pan Marek Grodzki, Marszałek Senatu, udał się z oficjalną (czyli przez nas, obywateli, sfinansowaną) wizytą do Watykanu, gdzie na audiencji przyjął go sam Franciszek. Panu marszałkowi towarzyszyła małżonka, która zachowywała się bardzo po katolicku – i nie chodzi tu o wymagany przez watykański protokół strój kobiecy (szczelne okrycie całego ciała poza twarzą, czarne koronki), ale o to, że posłusznie, z pochyloną głową drobiła dwa kroki za mężem, co zapewne wykroczyło poza protokół, za to idealnie wpisało się w średniowieczny model katolickiego patriarchatu. Pan Grodzki też manifestował swój katolicyzm, oddając papieżowi czołobitne – jak przypuszczam, dalece bardziej, niż wymagane przez protokół dyplomatyczny – pełne uniżenia hołdy. Rozmowa również była iście katolicka. Wprawdzie obaj panowskie pogadali przez chwilę o sprawie naprawdę istotnej, czyli o sytuacji na linii Ukraina-Rosja, ale skupili się na tym, co najbardziej, poza forsą, interesuje Kościół, czyli na rozmnażaniu i inkubacji. Ubolewali otóż nad niską dzietnością w Europie i zastanawiali się, co zrobić, by ją powiększyć – rzecz jasna w stylu katolickim, zatem na skutek kopulacji po ciemku oraz bez przyjemności (tzn. facet może ją odczuwać, kobieta nie powinna) i tylko w ramach kościelnie usankcjonowanego małżeństwa. Boć to przecież jasne, że im więcej dzieciątek przyjdzie na świat, poczętych przez kościelnie usankcjonowane małżeństwa (inne dzieciory się nie liczą), tym więcej kasy spłynie do kościelnej kiesy za sakramenty (chrzty, później bierzmowania, śluby, itd.) i od przyszłych wiernych na tacę, a i księża-pedofile będą mieli zwielokrotnioną możliwość zaspokojenia zbrodniczych swoich żądz…

W każdym razie, pan Grodzki pochwalił się zorganizowaną za nasze pieniądze wycieczką do Watykanu i cykniętymi w jej trakcie fotografiami, mając nadzieję, że stojąc przez chwilę obok papieża oraz gadając z nim o inkubacji, zapunktował u elektoratu. Cóż, jest prawicowcem – owszem, o wiele bardziej cywilizowanym niż PiS-owcy i reszta skrajnego prawactwa – uznanym za dziadersa, toteż tendencji laicyzacyjnej zachodzącej w społeczeństwie polskim albo nie dostrzega, albo ją ignoruje, albo uważa za przejaw działania mocy piekielnych (czy czegoś w ten dekiel), w konsekwencji czego zapewne nie rozkminia, iż ta wycieczka i te fotki mogą jemu samemu i Platformie bardziej zaszkodzić, niż pomóc.

Jeżeli dana partia chce być REALNĄ opozycją i pokonać PiS, to musi nie tylko mieć dobry program polityki społecznej, ale też domagać się wprowadzenia świeckiego państwa. Epatowanie klerykalizmem zdecydowanie odpada, zaś ściganie się w tej konkurencji z Bezprawiem i Niesprawiedliwością to przepis na murowaną klęskę.

PS. Jutro notki może nie być (sprawy urzędowe), za co serdecznie z góry przepraszam.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor