Prawica, Rosja, Ameryka

Pamiętam, że kiedy rządy (marne, ale nie w tym teraz rzecz) w Polsce naszej udręczonej sprawowała koalicja PO-PSL, będące wówczas w „opozycji” (cudzysłów nieprzypadkowy) PiS zarzucało jej sprzyjanie interesom rosyjskim. Rząd Tuska, a potem Kopacz miał mianowicie osłabiać Polskę i naszą pozycję w Unii Europejskiej, sprawiając tym samym radość wielką Putinowi. Kaczyński Jarosław popisał się raz nawet żartem – nieśmiesznym, a wręcz żałosnym – że go na Syberię wywiozą.

Po roku 2015 sytuacja polityczna z lekka się odmieniła, tzn. do rządowych sterów dopchało się Bezprawie i Niesprawiedliwość z przybudówkami, czyli tzw. Zjednoczona Prawica, Platforma natomiast Obywatelska oraz Polskie Stronnictwo niezbyt Ludowe przeszły do „opozycji” (cudzysłów znowu nieprzypadkowy). I teraz to politycy tych partii – zwłaszcza PO – jak również ich zwolennicy (na łamach forów internetowych chociażby) jadą po PiS-ie, że nie-rządząc, działa na rzecz Rosji. Argumentacja jest w zasadzie ta sama, co i wprzódy, tyle że wymierzona w mafię/sektę Kaczyńskiego, no i wzbogacona, trafnie zresztą, o chęć wyprowadzenia Polski z Unii Europejskiej, jaką prezes Jarosław i jego pomagierzy przejawiają, niby to na życzenie cara Władimira, choć na tym kot inny skorzysta, o czym w dalszej części tekstu.

Czyżby zatem obie formacje były agenturą rosyjską, działającą w (k)raju nad Wisłą? Skądże. Owszem, nie da się wykluczyć, że służby rosyjskie mają wśród ich działaczy swoich ludzi – niekoniecznie zresztą zwerbowanych pod rosyjską banderą, albowiem wywiady stosują różne techniki operacyjne – niemniej sądzę, iż jeśli Platformersi i PiS-owcy działają na rzecz Władimira Putina, to bezwiednie, poprzez swoją głupotę, naiwność tudzież nieudolność. Czynnych rosyjskich agentów należałoby raczej szukać w IPN-ie i mediach Rydzyka, ale to inna historia.

Fakty są takie, że Bezprawie i Niesprawiedliwość oraz Platforma Obywatelska są partiami programowo rusofobicznymi; daleko posunięta niechęć, granicząca wręcz z nienawiścią wobec Rosji i wszystkiego, co rosyjskie, stanowi jeden z głównych elementów ich wspólnej ideologii oraz praktyki politycznej, rzekoma zaś rusofilia to dla rzeczonych polityków i ich wyznawców jedna z najgorszych obelg (stąd w ramach konkurencji/walki o stołki tak chętnie się nią obrzucają, strasząc przy okazji „Ruskimi”, którzy jakoby już stoją u naszych bram… choć przecież Polska nie dysponuje niczym, czego mogliby chcieć; niedawno o tym pisałem).

Ów antyrosyjski fanatyzm, jakże typowy dla polskiej prawicy, w przypadku PiS-u i PO wynika nie tylko z ich ideologii, ale też ze wspólnego solidarnościowego rodowodu, a co za tym idzie, również z tego, komu obie formacje służą, czyli interesy jakiego mocarstwa NAPRAWDĘ realizują, począwszy od lat 80. ubiegłego stulecia.

Otóż, zarówno Platforma Obywatelska, jak też Bezprawie i Niesprawiedliwość są marionetkami USA, wysługują się zatem amerykańskim koncernom i korporacjom. Dlatego też Waszyngton bardzo chętnie podsyca w Polsce rusofobię; dzięki niej łatwiej jest rządzącym (k)rajem nad Wisła prawicowcom wcisnąć amerykański sprzęt bojowy z demobilu oraz gaz – znacznie droższy niż ten od naszego wschodniego sąsiada.

Politykę PiS-u i PO wobec USA można dosadnie określić jako klęczenie z szeroko otwartymi ustami. Jedna różnica jest taka, że Platforma potrafiła pogodzić wysługiwanie się jankeskim imperialistom z działaniem na rzecz w miarę silnej pozycji Polski w UE, z czym PiS sobie nie radzi, a wręcz rade byłoby nas z Unii wyprowadzić – co pozwoliłoby amerykańskim koncernom skolonizować (k)raj nad Wisłą w jeszcze większym niż dotychczas stopniu. Ta marionetkowość jest oczywiście formą politycznej wdzięczności za pieniądze od CIA, jakie solidaruchy otrzymywały w latach 80. za pośrednictwem Watykanu (stąd klerykalizm polskiej prawicy, zwłaszcza postsolidarnościowej) i włoskiej mafii.

Jest to jedna z licznych przyczyn, dla których nie ma znaczenia, jakim logiem posługuje się prawica postsolidarnościowa, i na ile partii jest ona podzielona. Którekolwiek bowiem spośród wywodzących się z niej ugrupowań by rządziło, decyzje odnośnie tego, co dzieje się w Polsce, podejmowane są w Waszyngtonie oraz w siedzibach międzynarodowych koncernów i korporacji, zwłaszcza tych z amerykańskim rodowodem.

Smutna bowiem prawda jest taka, że solidaruchy po 1989 roku – a zwłaszcza począwszy od 1990, kiedy to zaczął wchodzić w życie zbrodniczy plan Balcerowicza – przekształciły Polskę w nieformalną amerykańską kolonię, stanowiącą rezerwuar taniej siły roboczej oraz rynek zbytu dla światowego kapitału. Temu właśnie służyło zniszczenie naszej gospodarki – ze szczególnym uwzględnieniem przemysłu oraz rolnictwa – poprzez rabunkową prywatyzację, doprowadzenie do upadku licznych zakładów, likwidację PGR-ów, itd.

Zmiana ponurego owego stanu rzeczy wymagała będzie lat pracy, a przede wszystkim trwałych rządów Lewicy.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor