Kwestia przyzwoitości

W minionym roku w Polsce drastycznie, bo o ponad pięćset, wzrosła liczba prób samobójczych dokonanych przez dzieci i młodzież – tzn. tych, o których dane ma policja, a tę rodziny takich młodych desperatów nie zawsze zawiadamiają, woląc zataić tragedię np. ze wstydu albo strachu przed konsekwencjami prawnymi. Przeraża nie tylko sama liczba tychże zamachów (w większości, na szczęście nieudanych, acz pamiętać trzeba, że udanych było grubo ponad sto) na własne życie, ale też fakt, iż dokonują ich nawet SIEDMIOLETNIE dzieci!!!

Przyczyn jest oczywiście wiele (deforma Zalewskiej i wywołany przez nią stres z powodu zniszczonych perspektyw życiowych, lockdownowy chaos w szkolnictwie, pogorszenie warunków bytowych spowodowane przez lockdown, utrata bliskich zmarłych na COVID-19, itd.), ale wniosek jeden – ze zdrowiem psychicznym młodocianych obywatelek i obywateli Polski jest coraz gorzej; należy wręcz stwierdzić, że sytuacja jest kryzysowa.

A kryzys pogłębia jeszcze to, że psychiatra dziecięca od lat znajduje się w stanie agonalnym. Straszliwe chroniczne niedofinansowanie sprawia, iż kolejne oddziały szpitalne są zamykane, brakuje leków, sprzętu i lekarzy; tych ostatnich, ponieważ stara kadra powoli przechodzi na emeryturę, młodzi zaś adepci sztuki medycznej owej specjalizacji wybierać nie chcą, bo nie dość, że mało zarobią (a praca ciężka i ogromnie odpowiedzialna), to jeszcze użerali się będą z deficytem praktycznie wszystkiego, co potrzebne do leczenia. Efekt? Młodych pacjentów – w większości właśnie osób po próbach samobójczych – jest ponad dwukrotnie więcej, niż miejsc w lecznicach, a zatem szpitalne oddziały psychiatrii dziecięcej z konieczności pełnią funkcję czegoś w rodzaju SOR-ów, czyli udzielają pierwszej pomocy i odsyłają chorego(ą) do domu, gdyż nic innego zrobić nie mogą. Czas oczekiwania na terapię – niejednokrotnie konieczną do ratowania życia! – wydłuża się coraz bardziej…

Ofiar śmiertelnych tego jakże ponurego, a w zasadzie tragicznego stanu rzeczy byłoby zapewne o wiele więcej, gdyby nie dobrzy ludzie, jacy usiłują pomóc. Tu wymienić należy chociażby Fundację Dajemy Dzieciom Siłę, która prowadzi różne działania pomocowe dla dzieci i młodzieży przeżywających problemy psychiczne. Zalicza się do nich telefon zaufania, który zaiste wiele osób uratował przed zamachem na własne życie.

Przez lata był on finansowany ze środków publicznych. Niestety, Polską nie-rządzą bogobojny katolicy z Bezprawia i Niesprawiedliwości, co – wespół z klerem katolickim – mienią się „obrońcami życia”. Ale tylko „poczętego”, czyli płodów. Narodzone już ich nie interesuje, toteż dziecko (oraz człowiek dorosły) może się zabić, umrzeć z głodu czy jakiejś choroby, zmagać się z niepełnosprawnością lub przeżywać jakąkolwiek inną tragedię – PiS-owców i innych proliferów to nie ruszy. Ot, typowo katolicka obłuda polskiej prawicy, stała najwyraxniej jej cecha, bo jeszcze przed II wojną światową pisał o niej z podszytą sarkazmem goryczą Tadeusz Boy-Żeleński. A i ja na łamach swojego bloga niejednokrotnie poruszałem ów temat…

No i właśnie ci bogobojni katolicy z PiS-owskiego nie-rządu finansowanie telefonu zaufania Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę – czyli ni mniej, ni więcej, RATOWANIA ŻYCIA młodych ludzi – wstrzymali.

Na pomoc ruszyli obywatele, organizcując (z jak najlepszym skutkiem, wnosząc z informacji zamieszczanych na portalach społecznościowych) zrzutki na tę linię telefoniczną. I chwała im za to! Sprawa ruszyła też parlamentarną opozycję. Lerwica domaga się przywrócenia państwowej kasy dla telefonu zaufania, Polska 2050 deklaruje wsparcie dla niego. Nie wiem (nie sprawdzałem), co z tym fantem robi Koalicja Obywatelska, ale mam nadzieję, że i ona nie pozostanie obojętna.

A moje zdanie jest takie: fiansowanie ze środków publicznych inicjatyw służacych pomaganiu ludziom, zwłaszcza zaś ratowaniu życia, pozostaje kwestią nie ideologii, światopoglądu, religii, przynależności partyjnej, itd., lecz najzwyklejszej w świecie przyzwoitości. A z tejże szeroko pojęta działalność polityczna NIE MOŻE być wyprana, jeżeli my, obywatele, mamy żyć w dobrym, sprawiedliwym państwie. Państwie służacym swoim obywatelom, czyli właśnie nam, bo przecież to powinna być główna jego funkcja.

Tym bardziej, że pieniądze, jakie szły na telefon zaufania Fundacji Dajemy Dzieciom siłę, były o wiele mniejsze niż te, które prawackie władze przeznaczają na Kościół katolicki i powiązane z nim organizacje (często po prostu biznesowe), pełną nienawiści i szczucia propagandę, szkodliwe deformy… I o wiele mniejsze niż forsa, jaką poprzez wyprowadzanie na konta w rajach podatkowych kradną działający w Polsce kapitaliści.

No, ale od klerofaszystów z PiS-u raczej nie należy spodziewać się przyzwoitego zachowania. Ani troski o ludzkie życie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor