Koalicja przeciw Polsce

Bezprawie i Niesprawiedliwość chce odbudować Pałac Saski w Warszawie. Inwestycja bezsensowna, a w obecnym, kryzysowym przecież okresie wręcz szkodliwa; koszta budowy wynieść mają ponad 2 mld zł w ciągu dziesięciu lat – szacunkowe, co oznacza, iż realne najprawdopodobniej okażą się o wiele wyższe. Cóż, żyjąca przeszłością prawica chce mieć swój monumentalny pomnik, a zarazem swojego Misia.

Odpowiednia ustawa przeszła przez Sejm oraz Senat. I to nie tylko za sprawą parlamentarzystów PiS-owskich, ale też rzekomo „opozycyjnych” posłów i senatorów z PO, którzy albo głosowali za tymże niepotrzebnym, złym aktem prawnym, albo wstrzymali się od głosu (Senat, co umożliwiło przyjęcie ustawy przez ową izbę). Tak zatem pieniądze, które mogłyby pójść na naprawdę służby zdrowia, ratowanie miejsc pracy, budowę mieszkań lub dróg, czy jakikolwiek inny prospołeczny cel, z jakiego wszyscy moglibyśmy skorzystać, władowane zostaną w nikomu niepotrzebny budynek, służący prawicowym politykierom do podratowania swojego ego (za krótkie mają...?). Jako się rzekło, jest to nad wyraz wątpliwa „zasługa” i PiS-u, i PO – czyli ugrupowania nie-rządzącego oraz „opozycji” (cudzysłów nieprzypadkowy).

Warto w tym miejscu zaznaczyć, iż zarówno w obecnej, jak też we wcześniejszych kadencjach parlamentu takie współdziałanie między Bezprawiem i Niesprawiedliwością oraz Platformą Obywatelską nie stanowi(ło) wyjątku ani przypadku, lecz regułę; w każdym razie, niebezpiecznie się do niej zbliża. Zwłaszcza, kiedy idzie o głosowanie w sprawie aktów prawnych szkodliwych lub godzących w nas, obywateli. Uczczenie pamięci Jana Pawła II? Obie partie za. Głosowanie nad kandydaturą Piotra Ikonowicza na RPO – PiS przeciwko, posłowie PO albo też przeciw, albo się wstrzymują, obalając tę kandydaturę. Lewicowy projekt ustawy „Leki za 5 zł” trafia na sejmową Komisję Zdrowia – PiS i PO odrzucają go. Zwiększenie praw osób LGBT lub kobiet – i PIS-owcy, i Platformersi przeciwko. I tak dalej.

Dzieje się to zresztą nie tylko w Sejmie i Senacie, ale też w samorządach. Przykładowo, radni gminni/powiatowi/wojewódzcy PiS-u i PO najczęściej jednomyślnie popierają uhonorowanie zbrodniarzy i zdrajców zwanych „żołnierzami wyklętymi” nazwą placu/ulicy/skweru lub pomnikiem. Tak samo dzieje się przy różnych prokościelnych uchwałach.

Powiedzmy sobie szczerze – z Platformy Obywatelskiej żadna opozycja. To nieformalny koalicjant Bezprawia i Niesprawiedliwości, zwłaszcza, jeśli chodzi o wspólne podejmowanie działań przeciwko nam, obywatelom, i naszym potrzebom; partie te wspólnie wysługują się też wielkiemu kapitałowi oraz Kościołowi katolickiemu.

Nie ma w tym absolutnie nic dziwnego ani zaskakującego. Obie formacje są przecież prawicowe; ideologicznie prawie się nie różnią (i tu, i tu mamy betonowy, klerykalny konserwatyzm, przy czym w przypadku PiS-u bardziej jaskiniowy i nasycony jawną nienawiścią, którą PO-wcy ukrywają), i tylko styl sprawowania władzy mają trochę inny – Bezprawie i Niesprawiedliwość rządzi państwem w sposób czysto faszystowski, podczas gdy Platforma Obywatelska, trzymając ster rządów, trzymała się jako tako zasad demokratycznych (np. nie dokonywała zamachu na niezawisłe sądownictwo). Owa prawicowość sprawia, iż i jedna, i druga partia wysługują się wielkiemu kapitałowi i klerowi katolickiemu, nas, obywateli, ludzi pracy mając w pogardzie. Obie zatem są antydemokratyczne, obie też szkodzą Polsce i Polakom, przy czym PO udaje, że w jej przypadku jest inaczej.

Nieformalna ich koalicja wynika nie tylko z podobieństwa ideologicznego, ale też ze wspólnego rodowodu. Mamy tu przecież do czynienia z ugrupowaniami postsolidarnościowymi, wywodzącymi się z anty-PRL-owskiej opozycji (często, acz mylnie określanej mianem demokratycznej) z lat 80. ubiegłego stulecia, czyli drugiej targowicy. Jasne, od tamtego czasu zaszła, do pewnego przynajmniej stopnia, wymiana pokoleniowa, lecz cała prawica postsolidarnościowa (i każda inna, oczywiście) wciąż pozostaje jednakowo reakcyjna, zacofana, wsteczna, załgana, obskurancka i sprzedajna; przez to ostatnie rozumieć należy wyprzedawanie Polski międzynarodowym koncernom i korporacjom, że o czerni i purpurze nie wspomnę.

Dlatego głosowanie na PO przeciwko PiS (lub odwrotnie) jest całkowitym bezsensem. Konflikt między tymi partiami jest pozorny; jeśli w ogóle zachodzi, to typowa dla ustroju rzekomo demokratycznego (w kapitalizmie, przypominam, pełna demokracja jest niemożliwa) przepychanka o stołki. Za to uzupełniają się one wzajemnie i, jak widać, chętnie współdziałają. Zachodzi również między nimi przepływ personalny; jak wiemy, obecny PiS-owski premier, Morawiecki Mateusz, był swego czasu doradą Tuska Donalda (właśnie wtedy wypowiedział słynne słowa, że my, obywatele, mamy „za...lać za miskę ryżu”, co jest programem społecznym całej polskiej prawicy, postsolidarnościowej i nie tylko), nowego-starego lidera PO. Nie ma też znaczenia, która z tych partii akurat tworzy rząd; pod władzą obu będzie nam tak samo źle, obie wszak dążą do odarcia nas z praw, wolności tudzież godności, czyniąc więźniami obozu koncentracyjnego, jakim jest globalny kapitalizm (prawicowi politycy, jak niedawno pisałem, pełnią w nim funkcję kapo).

Nie dajmy się więc nabrać! Zło pozostanie złem niezależnie od loga i opakowania.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor