Dziadersi i Lewica

Donald Tusk wykluczył możliwość współpracy PO/KO z Lewicą; chodzi przede wszystkim o budowanie wspólnej koalicji wyborczej. I dobrze, bo to nie mogłoby się udać.

Obie formacje dałyby radę utworzyć jeden blok w wyborach do Europarlamentu (jakiś nowy wariant Koalicji Europejskiej), ponieważ ich spojrzenie na Unię Europejską i miejsce Polski w jej strukturze jest w zasadzie tożsame, a w każdym razie bardzo podobne; jest to rzecz jasna euroentuzjazm. Taka kooperacja wyborcza możliwa też byłaby w niektórych przynajmniej jednostkach samorządu terytorialnego (inna bajka, że samorządy, moim skromnym zdaniem, powinny być upartyjnione w możliwie najmniejszym stopniu). Ale nie da się stworzyć wspólnych list Lewicy i PO w wyborach parlamentarnych; ugrupowania te musiałyby w tym celu wypracować wspólny program, a w tym zakresie zdecydowanie więcej je dzieli niż łączy. Nic dziwnego, albowiem...

Główny powód jest banalnie prosty – Platforma Obywatelska to formacja prawicowa, konserwatywna. W przeciwieństwie do PiS-owskiego klerofaszyzmu, jej konserwatyzm wydaje się w miarę cywilizowany, co jednak nie zmienia faktu, że zalicza się on do gatunku betonowych. Oznacza to, iż zachodzące na świecie OD WIELU LAT zmiany są dla polityków tej partii zbyt gwałtowne (czemu dał wyraz Donald Tusk w wywiadzie dla Polityki). Stroją się w rzekomo progresywne piórka, lecz po to jedynie, by ukryć pod nimi głębokie zacofanie.

Nie przyznają się oni zatem do homofobii, ale nie mieści im się w głowach, że para osób tej samej płci mogłaby zawrzeć związek małżeński i adoptować dziecko (dla porównania, brytyjska Partia Konserwatywna zalegalizowała małżeństwa jednopłciowe, powołując się, słusznie zresztą, na wartości rodzinne). Rasizmu nie manifestują, ale nie zrobią nic, by z nim walczyć (analogicznie rzecz ma się z innymi formami nienawiści i nietolerancji), bo przecież biały człowiek jest jednak „lepszy”. Deklarują obronę praw kobiet, lecz liberalne prawo aborcyjne, obowiązujące w większości państw UE, jest dla nich „zbyt radykalne”. Tusk czy Trzaskowski coś tam bąkną na temat świeckiego państwa, a tymczasem posłowie i senatorowie PO głosują za kolejnymi przywilejami dla kleru. I tak dalej. Niby to udają nowoczesnych, ale robią wszystko, by Polska nigdy nie wydostała się z mentalnego oraz gospodarczego zaścianka. Konserwatyzm tej partii jest nie tylko betonowy, ale i obłudny.

Wyraża się on również w tym, co stanowi cechę definicyjną prawicy, czyli w pełnym, bezdyskusyjnym poparciu dla nieludzkiego systemu kapitalistycznego w skrajnie niehumanitarnym, neoliberalnym wydaniu. Politycy PO, jak wszyscy inni prawicowcy, działają w interesie kapitalistów (klasy pasożytniczo-wyzyskującej), toteż kierują się tym, co dobre dla niej, a nie dla społeczeństwa. I tak, opowiadają się za umowami śmieciowymi, niewolnictwem w postaci bezpłatnych staży (zalegalizowanym przez rząd Tuska w 2009 roku), wymuszonym samozatrudnieniem, niskimi płacami, przerzucaniem kosztów pracy na pracowników, przywilejami podatkowymi dla najbogatszych kapitalistów, itd. Własność prywatna jest dla nich świętością, toteż przykładają rękę do zbrodniczej reprywatyzacji, wyrzucania ludzi z mieszkań, do których „prawo” rości sobie taka czy inna mafia.

Odmiennie niż politykierzy PiS-u, Konfederacji czy innych ugrupowań skrajnie prawicowych, Platformersi nie kwestionują praw człowieka, ani nie domagają się ich zniesienia (poza prawami pracowniczymi, bo te przeszkadzają kapitalistom w pasożytowaniu na proletariacie). Nie rozumieją jednak ich znaczenia, i z tejże przyczyny nigdy nie staną w ich obronie… chyba, że łączyłoby się to ze wspieraniem interesów wielkiego kapitału; o to właśnie chodzi tym politykom PO, kiedy drą się o „wolnych mediach” – o stan posiadania amerykańskiego koncernu, nie o autentyczną wolność słowa.

Mówiąc krótko, Platforma Obywatelska jest partią reakcyjną, wsteczną i mentalnie zacofaną (tylko niektórzy z jej działaczek i działaczy skłaniają się ku nowoczesności), zakorzenioną w przeszłości i niepotrafiącą zrozumieć tego, w jakim kierunku dąży współczesny świat. Innymi słowy – ugrupowanie dziadersów, którzy chcą utrwalać niesprawiedliwe relacje społeczne i ekonomiczne, ludzi, zdaniem których „musi być tak, jak zawsze było”. Znacznie jej bliżej pod względem ideologicznym do klerofaszystów z PiS-u (Tusk i spółka dzielą zresztą z nimi targowicki, solidarnościowy rodowód) oraz neonazistów z Konfederacji, niż do autentycznych, postępowych demokratów, zajmujących lewą stronę sceny politycznej.

A zatem absolutnie nie po drodze PO z postępową, nowoczesną, dążącą do świeckiego państwa i broniącą praw człowieka w pełnym ich zakresie Lewicą. PO jest jak stary Volkswagen Passat, udający się w ostatnią swą podróż na złomowisko, podczas gdy Lewica to nowiuteńkie Ferrari prosto z salonu.

Konkludując, dwa bloki opozycyjne w wyborach parlamentarnych – postępowy, autentycznie anty-PiS-owski lewicowy i dziaderski tworzony przez Platformę Obywatelską z satelitami – wydają się jedynym sensownym rozwiązaniem, jeśli chodzi o szczerość wobec wyborców i przygotowanie dla nich dobrego programu, bez którego – przypominam – nie da się pokonać Bezprawia i Niesprawiedliwości.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor