Męczcie się

Kiedyś już chyba przytaczałem na tych łamach mądrą historyjkę, jaką usłyszałem od wybitnego artysty, Piotra Lutyńskiego (ponoć zaczerpnięta została z jakiegoś reportażu). Brzmi ona tak:

Na greckiej plaży Amerykanin spotkał młodego człowieka, leżącego i patrzącego na morze.

- Kim jesteś? - zapytał przybysz z USA.

- Rybakiem – padła odpowiedź.

- Dlaczego zatem leżysz, zamiast łowić ryby?

- Już łowiłem. Wypływam rankiem na godzinę czy dwie, złowię cztery-pięć ryb, sprzedaję je, a potem sobie leżę na plaży, piję wino i gram dziewczynom na gitarze.

- O, nie! Nie możesz tak postępować! - zaprotestował Amerykanin. - Słuchaj, ja ci tu przygotuję biznesplan. Będziesz wypływał na cały dzień, od rana do wieczora, i łowił tyle ryb, ile zdołasz. Tak każdego dnia. Kiedy zarobisz więcej pieniędzy, zainwestujesz w nową łódź, dzięki której będziesz mógł przez cały dzień łowić jeszcze więcej ryb. Zarobki znowu zainwestujesz, aż będziesz miał kilka łodzi i zatrudnisz ludzi do połowu.

- No dobrze. To w końcu będę miał kilka łodzi, pracowników i dużo pieniędzy. Co wtedy będę robił? - dopytywał Grek.

- Wtedy będziesz mógł wypłynąć rano na godzinę czy dwie, złowić cztery-pięć ryb, a potem sobie leżeć na plaży, pić wino i grać dziewczynom na gitarze…

Mówiąc krótko, Grek otrzymał taką oto ofertę: miał tyrać, męczyć się po to, by jako końcowy rezultat uzyskać to, co i tak miał, tyle że z większą kasą na koncie. Która, jak widać, nie była mu do szczęścia potrzebna, skoro dotychczasowe zarobki uzyskiwane z godzinnych połowów wystarczały mu do zaspokojenia codziennych potrzeb (nie wspominając już o tym, że ograniczając się do łowienia kilku ryb dziennie, nie zaburzał równowagi ekonomicznej, jego praca nie była więc szkodliwa dla środowiska).

Historyjka ta nie jest, rzecz jasna, zachętą do lenistwa, lecz przypomnieniem, iż pracujemy po to, by uzyskać środki na zaspokojenie potrzeb, praca jest zatem dobra wtedy, gdy nam to właśnie zaspokojenie umożliwia. Zarazem stanowi ona tylko jeden z elementów naszego życia, owszem, ogromnie istotny, ale to inne rodzaje aktywności, podejmowane w czasie wolnym, mogą nas uszczęśliwić (jeśli uszczęśliwi nas praca sama w sobie, jesteśmy wielkimi farciarzami). Nasz Grek doskonale to rozumiał, toteż pracował tyle, ile było konieczne, by mógł zapewnić sobie to, czego pragnął i potrzebował.

Tymczasem Amerykanin (kierując się zapewne dobrą wolą), zachował się jak typowy kapitalistyczny propagandysta. Zaproponował bowiem greckiemu rybakowi to, czego kapitalizm chce od nas wszystkich. Mianowicie, Grek miał się męczyć, poświęcać CAŁY swój czas i WSZYSTKIE siły na aktywność zawodową po to, by z czasem (nie wiadomo, jak długim!) ewentualnie się wzbogacić. Ewentualnie, bo wcale nie jest takie pewne, że pływając po morzu przez cały dzień, rybak napełniłby swoje sieci obficiej niż przez godzinę lub dwie (jako, że para się tym fachem od iluś tam lat, lepiej niż spec od biznesplanów wie, o jakich porach połów jest najefektywniejszy). Musiałby też ponieść wyższe koszta, związane choćby z paliwem do kutra czy amortyzacją tegoż. Wycieńczyłby się zatem i dołożył do interesu, a bynajmniej nie musiałby wypracować większych niż obecne zysków.

Niestety, taki właśnie jest kapitalistyczny punkt widzenia. Totalitarny ów system wmawia nam, że praca – która NIE GWARANTUJE nam zarobku, czego propaganda już nie dopowiada – jest celem samym w sobie, główną, o ile nie jedyną aktywnością, jaką winniśmy w życiu podejmować. Jeśli robimy cokolwiek innego, np. odpoczywamy czy oddajmy się swojemu hobby, z góry uznawani jesteśmy za „leniwców”. Dlaczego? Ano, jak wiemy, właśnie praca proletariatu generuje zyski kapitalistów. Człowiek więc, który odpoczywa, z ich punktu widzenia jest zbędny. Nie wiadomo, przykładowo, czy gdyby Grek z opowiastki zastosował się do porad Amerykanina, nie zostałby dostrzeżony i zatrudniony przez jakiś wielki koncern rybacki… a wówczas pozostałoby mu TYLKO zasuwanie przez cały dzień za marne pieniądze, większość natomiast zysków z jego połowów skonsumowaliby prywatni właściciele tegoż koncernu…

Kapitalizm ma dla nas jedyni taką ofertę: męczcie się, ludziska, zaharujcie na śmierć, goniąc za ułudą wielkiego bogactwa, jakiego nigdy nie uzyskacie, po to, by na tej waszej harówie wzbogacił się tasiemiec typu Bezos, Musk czy inny Kulczyk. Ale tego już nam nie dopowiedzą, potrzeba zatem mądrości owego Greka, by pamiętać, po co żyjemy.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor