Nieroby

Wiele ludzkich zachowań budzi mój gniew. Jedno z poczesnych miejsc zajmuje nazywanie osób ubogich, a często żyjących w skrajnej nędzy „nierobami” – wszystkich, bez wyjątku. Przy czym wkurzają mnie nie tyle ludzie, którzy tak robią, ile fakt, że ich mózgi zatrute zostały przez załganą kapitalistyczną, neoliberalną propagandę, która w każdym państwie, gdzie nieludzki ów system zatriumfował, wciska ludziom kit, jakoby zła sytuacja materialna stanowiła wyłączną winę człowieka, który się w niej znalazł. „Jesteś biedny? To z powodu twojego lenistwa, nieróbstwa. Gdybyś był pracowity, zbiłbyś majątek” - łżą nam kapitalistyczni Goebbelsowie.

Tymczasem ubóstwo – od relatywnego po skrajne – jest kwestią systemową, co oznacza, że stanowi ono nieodłączny element nieludzkiego systemu kapitalistycznego, a zarazem jego nieuniknioną konsekwencję. Zwłaszcza, jeśli mamy do czynienia z kapitalizmem w najbardziej barbarzyńskim, neoliberalnym wydaniu, czyli takim, w którym państwo nie kieruje redystrybucją dochodów lub czyni to w stopniu bardzo ograniczonym, zatem nie prowadzi polityki społecznej, przerzucając ją na wyimaginowany „wolny rynek”. Takie państwo pozostawia obywatela samemu sobie, bez pomocy, bo ta wymagałaby obciążenia kapitalistów wyższymi podatkami.

Przypadki, kiedy ktoś popada w biedę z powodu swojego lenistwa, oczywiście się zdarzają, ale zaliczają się one do wyjątków. Najczęściej ubóstwo stanowi efekt wyzysku, jego zaś ofiarami padają (wbrew temu, co twierdzi neoliberalna propaganda) właśnie osoby pracowite. Jak doskonale wiemy, kapitaliści mają tym większe zyski, im mniej (w stosunku do centy wyprodukowanego dobra lub usługi) płacą swoim pracownikom. Można więc nader ciężko harować, tracić siły i zdrowie, praktycznie nie mieć wolnego czasu… a zarabiać tak mało, że nie starcza od pierwszego do pierwszego. Szczególnie, jeśli pracuje się na śmieciówce lub wymuszonym przez kapitalistę (w przypadku niektórych branż może to też wynikać z przepisów prawa) samozatrudnieniu, że o bezpłatnym stażu nie wspomnę. Kapitaliści robią wszystko nie tylko, by zredukować wypłaty swoich pracowników, ale też, aby przerzucić na nich koszta pracy, bywa więc, iż uzyskiwany z harówy dochód jest NIŻSZY niż pieniądze, jakie wydać musimy, by pracę w ogóle podjąć lub wykonać; w zawodach typu „masz i sprzedawaj, a ile sprzedasz, tyle zarobisz” lub innych usługowych sytuacje, kiedy im więcej człowiek pracuje, tym MNIEJ ma z tego pieniędzy, wcale do wyjątków nie należą. Nie brakuje również nieuczciwych kapitalistów, co za robotę po prostu nie płacą… Powszechnym zjawiskiem w większości państw kapitalistycznych są working poor, pracujący ubodzy, czyli osoby mające zatrudnienie, ale na tyle nisko płatne, że uzyskiwane z niego dochody nie pozwalają na utrzymanie się, za to zmuszają do korzystania z pomocy społecznej. I nie są to żadne nieroby, lecz właśnie ludzie bardzo pracowici.

Byt w warunkach narzuconych przez nieludzki system kapitalistyczny jest wysoce niestabilny. Jednego dnia można zarabiać dużo, drugiego – nic. Jeśli pracowało się na śmieciówce i miało wysokie dochody, ale ubezpieczenia zdrowotnego już nie, to kiedy w wyniku ciężkiej choroby lub wypadku pracę taką się traci, popadnięcie w nędzę, nieraz skrajną, jest właściwie pewne; zepchną w nią człowieka same koszta leczenia, nie wspominając już o tym, że ciężki uszczerbek zdrowotny może uniemożliwić (w każdym razie szybkie) podjęcie nowej roboty.

Ofiarami biedy padają również ciężko pracujące osoby po tym, jak pracę kończą, czyli przechodzą na emeryturę; niewystarczające na zaspokojenie podstawowych choćby potrzeb świadczenia są ponurym efektem złego systemu emerytalnego (w Polsce to wynik wprowadzenia OFE przez rząd Buzka; PiS-owski nie-rząd zastąpili je tak samo nieuczciwymi Pracowniczymi Planami Kapitałowymi) oraz śmieciowego zatrudnienia. Emerytura lub renta może też w każdej chwili zostać odebrana, jeżeli władze państwowe wydumają i wdrożą jakieś chore prawo (vide ustawa represyjna z grudnia 2016 roku).

A to tylko niektóre przykłady, jak kapitalizm może doprowadzić ludzi do ubóstwa. Tak, właśnie system. Osoby w trudnej, a niekiedy wręcz tragicznej sytuacji bytowej rzadko kiedy są „nierobami”; najczęściej to jednostki bardzo pracowite, którym kapitalizm i kapitaliści niszczą życie, częstokroć przy pomocy swoich kapo, czyli prawicowych politykierów.

Autentycznych nierobów łatwo jednak znaleźć. Dominują oni wśród miliarderów, prywatnych właścicieli ponadnarodowych koncernów i korporacji. Przecież te burżuje nie wkładają wysiłku w uzyskiwanie swoich niebotycznych dochodów, nieosiągalnych dla ludzi pracy (proletariuszy, przedsiębiorców, inteligentów), lecz czerpią je z pasożytowania na sile roboczej osób zatrudnionych w ich firmach. Przyznał to Jeff Bezos, najbogatszy tasiemiec świata, dziękując pracownikom Amazona za sfinansowanie mu lotu w kosmos.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor