Bestia zagraża tradycyjnym wartościom

W disnejowskim filmie Piękna i Bestia (reż. Bill Condon) oficjalnym powodem zamierzonego linczu na drugiej z tytułowych postaci ma być to, że „Bestia zagraża naszym tradycyjnym wartościom”. Jest to oczywiście lipne uzasadnienie, podane przez niejakiego Gastona (Luke Evans), który poprzez uśmiercenie zaklętego księcia (Dan Stevens) zamierza otworzyć sobie drogę do wykorzystania seksualnego (jako, że obraz skierowany jest do dzieci, mowa jest o „poślubieniu”) ślicznej Belli (Emma Watson).
Film, swoją drogą, jest całkiem niezły, uczy bowiem nie tylko zwracania uwagi na wnętrze człowieka, a nie jego wygląd, ale też tolerancji wobec wszelkiej odmienności; pojawiają się chociażby dyskretnie, ale ciekawie zarysowane wątki LGBT.
Nie wiem, czy takie było zamierzenie twórców, czy nie, ale za sprawą postaci Gastona Piękna i Bestia stała się też genialną w swej prostocie krytyką zachowania prawicowych politykierów z całego świata, w tym rzecz jasna i polskich (PiS, Konfederacja, inne skrajne grupy).
Filmowy Gaston zachowuje się bowiem jak typowy prawicowiec: uważa się za elitę fizyczną oraz intelektualną (w istocie jest dość prymitywny), owija sobie innych ludzi wokół palca i wykorzystuje ich, a także pozbywa się każdego, kto staje mu na drodze i nie wykazuje przy tym nijakich skrupułów. Dążąc do linczu na Bestii, chce zrealizować przy użyciu pracy innych ludzi własne cele, i to stricte osobiste. Mówiąc o rzekomym zagrożeniu dla „tradycyjnych wartości”, jak łatwo się domyślić, nie tłumaczy, w jaki konkretnie sposób Bestia miałaby, a raczej miałby im zagrażać, co nie przeszkadza mu w sianiu nienawiści i szczuciu ludzi na wyimaginowanego wroga.
Dokładnie tak samo zachowuje się polityczna prawica, czy to w USA, czy to w Polsce, czy na całym świecie. Bardzo chętnie staja w obronie „tradycji”, „wartości”, „wzorców”, „kultury”, „cywilizacji”, itd., przy czym nieodmiennie są to jedynie hasełka, za którymi realnie nie nie kryje się nic. Ważne, że ma im „zagrażać” jakiś „wróg”: osoby LGBT, uchodźcy, muzułmanie, Żydzi, przedstawiciele takiej czy innej mniejszości, lewica, itp. Na czym owo „zagrożenie” tak naprawdę polega, prawicowcy NIGDY nie tłumaczą – wówczas wyszłoby przecież na jaw, że cała ta ich propaganda to kłamstwa i brednie. Wroga tego należy wedle prawicowców zlikwidować, by wymieniane przez nich „wartości” były bezpieczne.
Likwidacja może przybierać różne formy: aresztowanie i ciąganie po sądach, pobicie przez „nieznanych sprawców”, zamordowanie niepokornej jednostki, masowa eksterminacja… Zawsze jednak łączy się z zaszczuwaniem, szkalowaniem, pozbawianiem dobrego imienia oraz godności już to pojedynczego człowieka, już to uznanej za nieprzyjazną grupy.
Tak, prawica nie waha się używać przemocy. Jasne, nie stosują jej prawicowi politycy, a raczej politykierzy, lecz „nieznani sprawcy” (wynajęte bandziory, np. czyściciele kamienic), skrajne bojówki w stylu ONR czy Młodzieży Wszechpolskiej, policja, służby specjalne tudzież wojsko. Ważne, by na koniec wróg legł pokonany/martwy.
Tego, że owe „tradycyjne wartości”, jakich prawica rzekomo chce bronić, to czysta propaganda, fikcja, pic na wodę, tłumaczyć pewnie nie muszę, jak i tego, iż stanowią one jedynie uzasadnienie dla agresji na jednostki lub grupy przeznaczone do likwidacji, czyli na przeciwników politycznych, stojących na drodze realizacji interesów już to samych prawicowych politykierów, już to kapitalistów, którym politykierzy owi się wysługują.
A że wszystko to skutkuje tragedią, bo autentyczni ludzie giną i cierpią, bo leje się autentyczna krew? Prawicowcy się z tego tylko ucieszą. Podobnie jak stojący za ich plecami kapitaliści. Im bowiem wróg prawicy i kapitału bardziej spektakularnie zniszczony, tym lepiej.
PS. Jutro lub pojutrze notki może nie być (ważny wyjazd), za co z góry serdecznie przepraszam Czytelniczki i Czytelników mojego bloga.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor