Czasu ruchów

Rafał Trzaskowski zapowiada utworzenie ruchu społeczno-politycznego, który będzie dążył do odsunięcia Bezprawia i Niesprawiedliwości od władzy oraz do odbudowy demokracji w Polsce. Start swojego ruchu, a z czasem partii, zapowiedział również Szymon Hołownia.
Temu drugiemu powodzenia, szczerze mówiąc, nie życzę. Nie uważam go za polityka, lecz za showmana bawiącego się w politykę, za którym stoją kapitaliści z walizkami pieniędzy. Niestety, jego start w wyborach mocno uderzył i w Roberta Biedronia, i w Rafała Trzaskowskiego, prawdopodobnie pomagając Dudzie w odniesieniu zwycięstwa. Był kiedyś pan Hołownia całkiem niezłym publicystą, ale mój szacunek stracił, kiedy po pierwszej turze wyborów prezydenckich zaczął się żalić, jak to mu źle, nie zdając sobie sprawy, że w Polsce o wiele gorzej niż on – któremu płacą za nazwisko – jeśli chodzi o kondycję bytową, ma zdecydowana większość społeczeństwa. Poza tym, coś mi się wydaje, że ten jego ruch, jeśli w ogóle powstanie, będzie ideologicznie bliski PiS-owi, lecz bez mowy nienawiści wymierzonej w uchodźców i obcokrajowców; prawdopodobnie jednak znajdzie się w nim miejsce dla fanatycznych antyaborcjonistów, a i homofobów bym nie wykluczał; no i będzie to inicjatywa instytucjonalnie powiązana z Kościołem katolickim, co dobrze zdecydowanie nie wróży…
Większe szanse na powodzenie widzę w pomyśle pana Trzaskowskiego. Tyle, że…
No właśnie, broniące demokracji ruchy społeczne i polityczne już w Polsce działają. Dość wspomnieć Akcję Demokrację, organizacje broniące praw kobiet, osób LGBT czy innych mniejszości, organizacje działające na rzecz szeroko pojętych praw człowieka, ugrupowania proekologiczne i walczące z katastrofą klimatyczną, no i Komitet Obrony Demokracji. Ten ostatni zaczynał naprawdę pięknie, protestując przeciwko łamaniu praworządności przez Bezprawie i Niesprawiedliwość, lecz niestety skończył jako przybudówka PO.
Z ruchem pana Trzaskowskiego może być podobnie. Sam przecież prezydent Warszawy jest ważnym politykiem PO, w tworzenie nowego ruchu społecznego prawdopodobnie zaangażuje się również pan Borys Budka, przewodniczący tejże partii, a pewnie się na nim nie skończy.
Kto wie, może któreś już z rzędu przegrane wybory uświadomiły działaczom Platformy, że jej szyld nie stanowi już atutu, lecz zmienia się w obciążenie, utrudniając przyciągnięcie nowych wyborców. Nic w sumie dziwnego, skoro partia ta wciąż jeszcze kojarzona jest z taką na przykład, fatalną, zwłaszcza, jeśli chodzi o sposób wprowadzenia, ustawą podwyższającą wiek emerytalny, która spotkała się ze społecznym oporem.
Całkiem więc możliwe, że politycy PO zamierzają znacząco przemodelować swoje ugrupowanie, aby odzyskało zdolność pozyskiwania nowego elektoratu i mobilizacji społecznego. Nie byłoby w tym nic dziwnego; to raczej normalna strategia na kryzysowe czasy.
Druga strona medalu jest taka, że jeśli ów ruch pana Trzaskowskiego nie zaproponuje wyborcom czegoś nowego i konkretnego, to sukcesu raczej nie osiągnie. Bycie li tylko anty-PiS-em nie wystarczy; potrzebny jest jeszcze dobry program społeczny i gospodarczy, ukierunkowany na realizację interesów klas pracujących, nie zaś kapitalistów-wyzyskiwaczy, nadto postępowy w dziedzinie praw człowieka. Aby zdobyć szersze poparcie, potrzebne do pokonania PiS-u, nie może się on koncentrować – jak to czyniła PO – na wyborcach z wielkich miast i stosunkowo bogatych regionów, lecz musi wyjść ze swoimi propozycjami programowymi do różnych grup społecznych. Tu potrzebna będzie współpraca z lewicą, zarówno parlamentarną, jak i pozaparlamentarną.
Dalej, jeżeli ruch pana Trzaskowskiego faktycznie postawi sobie za cel obronę polskiej demokracji, to będzie musiał dążyć nie tylko do obalenia PiS-u, ale przede wszystkim TRWAŁEGO usunięcia ze sceny politycznej WSZELKICH ugrupowań skrajnie prawicowych: nacjonalistycznych, faszystowskich i nazistowskich. Nie może być więc mowy o jakiejkolwiek, choćby w małym zakresie, współpracy z taką na przykład Konfederacją.
Tylko, że tak działające, prodemokratyczne organizacje społeczne już istnieją, jak choćby te wymienione wyżej. Dlatego też należy sobie zadać pytanie, czy inicjatywa pana Trzaskowskiego nie będzie po prostu dalszym mnożeniem bytów na scenie politycznej oraz społecznej Polski. Powstanie któraś już z rzędu organizacja, która będzie dublowała cele i metody Akcji Demokracji, KOD-u czy młodzieżówek lewicowych. Czy nie lepiej by było, gdyby pan Trzaskowski wyciągnął do nich rękę, zaczął rozmowy o wspólnej walce z PiS-em, walce o demokrację?
Zresztą, już na starcie wtopił. Chciałby otóż, żeby jego ruch stał się nową „Solidarnością”. Założył prawdopodobnie prezydent Warszawy, iż nazwa ta i logo kojarzą się dobrze. Niestety, jest w Polsce wielu obywateli, którzy na samo słowo „Solidarność” reagują alergicznie, zwłaszcza ci, co nie pochwalają zapoczątkowanych przez ów związek zawodowy przemian systemowych, czyli budowy nieludzkiego systemu kapitalistycznego.
Dlatego pan Trzaskowski powinien uważać, na co się powołuje, jeśli nie chce sam sobie zaszkodzić...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor