Prywatna woda

Świat ma poważny problem. Media go przemilczają; co najwyżej puszczą od czasu do czasu wypowiedź takiego czy innego eksperta, który i tak nie zostanie wysłuchany z należytą uwagą, bądź jakiś film dokumentalny (mało kto obejrzy), a tymczasem chodzi o kwestię – dosłownie! – życia lub śmierci, przetrwania lub wymarcia.
Nadmierna eksploatacja przez liczne dziedziny przemysłu (od wydobywczego po mięsny), zanieczyszczenie i zaśmiecenie, nieumiejętna polityka państwowa, głupie nawyki ludzi, wreszcie katastrofa klimatyczna sprawiły, że w skali całego globu dramatycznie ubywa wody pitnej. Problem najboleśniej dotknie globalne Południe, czyli najbiedniejsze państwa leżące w najgorętszych strefach klimatycznych, a ściślej rzecz ujmując, ludność ich państw – tę najbiedniejszą, gdyż bogacze, jak zawsze, sobie poradzą. Ale coraz słabszy dostęp do wody pitnej uderzy również w mniej zamożnych obywateli bogatych krajów. W zasadzie, nie jest to kwestia przyszłości, lecz teraźniejszości.
Pojawiają się różne pomysły, jak rozwiązać ten problem. Najmądrzejsze są te lewicowe i proekologiczne, zachęcające z jednej strony konsumentów do zmiany nawyków (ograniczenie/rezygnacja ze spożywania mięsa z przemysłowych hodowli, a także w ogóle ograniczenie niepotrzebnej konsumpcji), z drugiej domagające się zmian w prawie międzynarodowym, sprowadzających się do narzucenia koncernom ograniczeń w zużywaniu wody.
Z kolei rządy poszczególnych państw albo tworzą programy retencyjne (lub tylko o tym mówią, jak rząd Bezprawia i Niesprawiedliwości w Polsce), albo namawiają obywateli do domowej retencji, czyli zbierania wody deszczowej. Cóż, można i tak… Niestety, w (k)raju nad Wisłą wieloletnie negatywne działania, takie jak nadmierne regulowanie biegu rzek, uzupełnione przez liczne zaniedbania, w dziedzinie retencji właśnie, doprowadziły do poważnych braków w nawodnieniu. Wody pitnej w okresie letnim brakuje w coraz większej liczbie miejscowości, susza pojawia się praktycznie każdego roku, poziom wód gruntowych mamy ponoć niższy niż pustynne państwo o nazwie Egipt… I żadne Oczko Wodne Plus niejakiego Dudy tu nie pomoże…
Niestety, są też pomysły złe, a wręcz naprawdę niebezpieczne, wychodzące ze strony różnego rodzaju lobby eksperckich, za którymi stoi oczywiście wielki, międzynarodowy kapitał. Chodzi o ideę prywatyzacji ujęć wody pitnej.
Miałyby one przejść w ręce prywatnych właścicieli i być sprzedawane odbiorcom (czyli nam) na tzw. „wolnym rynku”. Cóż, kapitaliści, jak to kapitaliści, zawsze chcą zarobić, choćby na nieszczęściu i tragedii.
Prywatyzacja ma rzekomo doprowadzić do tego, że dystrybucja wody będzie „skuteczniejsza” i „bardziej racjonalna”; są to typowo propagandowe uzasadnienia dla kładzenia brudnej, złodziejskiej łapy wielkiego kapitału na wszelkiego rodzaju zasobach.
Prawda jest, rzecz jasna, taka, że jeśli ujęcia wody pitnej zostaną sprywatyzowane, to ich właściciele narzucą klientom dowolnie wysokie ceny. Skutek będzie taki, że ludziom, którzy już teraz mają kiepski dostęp do niezbędnego dla życia płynu, będzie on jeszcze bardziej utrudniony. A miliony, jeśli nie miliardy osób, zostaną dosłownie pozbawione wiadomej substancji… i wymrą z pragnienia. Jeśli kogoś nie stać na zakup towaru, z kapitalistycznego punktu widzenia ów ktoś nie jest potrzebny, może zatem sobie umrzeć… a nawet powinien, żeby nie trzeba było do niego dopłacać – kapitaliści skarżą się, że właśnie na to idą ich podatki, z których w większości przypadków są zwolnieni.
I nie jest to bynajmniej pieść przyszłości, już bowiem taki wariant przerobiono. W Detroit chociażby. Krótko po tym, jak amerykańskie to miasto, niegdyś stolica przemysłu motoryzacyjnego, zbankrutowało, sprywatyzowano ujęcia wody pitnej. Skutkiem czego szybko biedniejących mieszkańców, zwłaszcza oczywiście tych z klasy robotniczej, dotkniętej gigantycznym bezrobociem, nie było na nią stać.
No, ale kapitalizm NIE JEST systemem społeczno-ekonomicznym nastawionym na zaspokajanie ludzkich potrzeb (takim systemem będzie socjalizm), lecz na generowanie zysków prywatnym właścicielom środków produkcji, czyli kapitalistom. Tylko oni liczą się w kapitalizmie, pozostali ludzie (czyli grubo ponad 90 proc. przedstawicieli naszego gatunku) muszą albo harować (najlepiej za darmo lub w najgorszym przypadku za półdarmo) na ich dobrobyt oraz kupować wyprodukowane przez nich dobra… lub przejęty zasoby typu woda pitna.
Niestety, obawiam się, iż faktycznie dojdzie, i to już wkrótce, do prywatyzacji ujęć wody pitnej w skali całego świata. Będziemy wówczas musieli płacić za nią o wiele więcej niż dotychczas… a przecież woda JUŻ jest bardzo droga. W dalszej kolejności sprywatyzują powietrze…
I zacznie się masowe wymieranie…
PS. Jutro notko nie będzie. Ważny wyjazd. Do zobaczenia we środę.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor