Wnioski z rocznicy
Dziś osiemdziesiąta pierwsza rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego.
Tak, było ono jedną z największych tragedii w dziejach Polski, pochłonęło bowiem trzysta tysięcy ofiar śmiertelnych (z czego około dwieście tysięcy cywilnych) i doprowadziło do zrównania z ziemią większości terenu stolicy. Tak, było straszliwym błędem, wynikającym z kompletnego braku realizmu politycznego oraz zerowego rozeznania w sytuacji dowództwa Armii Krajowej i władz Polskiego Państwa Podziemnego. Tak, stanowiło całkowitą klęskę, zarówno w wymiarze politycznym, jak też militarnym. Tak, pomogło stalinistom w objęciu władzy w powojennej Polsce. Tak, szans na zwycięstwo nie było. Tak, mimo wszystko Powstańcy byli bohaterami (czego nie da się powiedzieć o tych, co podjęli decyzję o zrywie). Wyliczankę tę można kontynuować. Z perspektywy dzisiejszej notki ważna jednak jest nie tyle ocena sensowności (czy raczej jej braku) Powstania Warszawskiego, ile przypomnienie, że było ono wymierzone przeciwko hitlerowskim okupantom. Przeciw nazistom, niemieckim skrajnym prawicowcom.
Wyjątkowo zatem ponurą i gorzką ironią dziejów jest to, że we współczesnej Polsce (nie tylko zresztą, ale to temat na inne rozważania) nazizm się odradza, w lokalnym oczywiści wydaniu, i to – co wydaje się szczególnie obrzydliwe – pod płaszczykiem „polskiego (sic!) patriotyzmu”. Neonaziści, faszyści i nacjonaliści zawłaszczyli wszak pojęcie patriotyzmu oraz związane z nim symbole. Korzystając z nich, szerzą mowę nienawiści, rasizm, ksenofobię, antysemityzm, islamofobię, homofobię, coraz częściej dokonują też aktów agresji.
Jak wiemy, nie zaczęło się to wczoraj ani przedwczoraj, lecz na przełomie lat 80. i 90., w początkach transformacji ustrojowej. Prawica solidarnościowa, z jakiej wyewoluowały dzisiejsze PO i PiS, wespół z – w Polsce zawsze mocno skrajnie prawicowym – Kościołem katolickim, uwolniła wszak demony nacjonalizmu, faszyzmu oraz nazizmu, pozwalając im swobodnie hasać po (k)raju ad Wisłą, a często z nimi współpracując. Sama też z czasem skręciła w skrajną stronę; dziś PiS jest jawnie faszystowski i kooperuje z neonazistami Bąkiewicza, a PO z trudem ukrywa swe faszystowskie sympatie.
A te wyrażają się chociażby poprzez używanie skrajnie prawicowego języka – zwłaszcza mowy nienawiści wobec uchodźców i migrantów – a także umizgi do polityków i ugrupowań faszystowskich i nazistowskich. Giertych, który wskrzesił odrażającą nacjonalistyczną Młodzież Wszechpolską i jest jednym z ojców polskiej politycznej homofobii, nadto swego czasu był koalicjantem PiS-u, przez lata współpracował z Platformą Obywatelską (i bezpośrednio z Donaldem Tuskiem), niedawno zaś formalnie wstąpił w jej szeregi, co w sumie było tylko potwierdzeniem stanu faktycznego. Wielu zaś polityków PO/KO (z prominentów wymieć można takiego dla przykładu Sławomira Nitrasa) szeroko i przychylnie uśmiecha się do neonazistowskiej Konfederacji i ugrupowań z niej się wywodzących (w tym miejscu zaznaczyć warto, że liczni ważni ludzie z PO karierę swą rozpoczynali u boku wolnorynkowego hitlerowca, Janusza Korwin-Mikkego). Doskonale widać było to podczas kampanii prezydenckiej, kiedy to przed drugą turą Rafał Trzaskowski (sam mocno skręcił w prawo, nie stroniąc od rasizmu, ksenofobii czy homofobii) usiłował zawszeć taktyczny sojusz z Mentzenem; tak, chodzi o osławione piwo które stało się symbolem tego działania. Pan Trzaskowski zapłacił za to klęską, pomógł wszak wylansować się nazistom.
Tak oto polski neonazizm, faszyzm i nacjonalizm stają się z dnia na dzień coraz bardziej niebezpieczne, zwłaszcza, że ideologie te zaraziły już prawicę wcześniej w miarę umiarkowaną. Tę, która nie tylko sama jest coraz mocniej przytulona do swastyki, ale też stara się swastykę oswoić (poprzez picie piwa z jej fanatycznymi wyznawcami, żeby daleko nie szukać). To ogromnie groźna tendencja, bo właśnie takie działania doprowadziły w Niemczech Hitlera do władzy.
I dokładnie o tym trzeba pamiętać w rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego. Oraz zawsze, ilekroć przyglądamy się scenie politycznej.
Komentarze
Prześlij komentarz