Efekt pazerności
Polska prokuratura bardzo rzadko zajmuje się PRAWDZIWYMI przestępstwami (znacznie lepiej wychodzi jej zaszczuwanie śmiertelnie chorych obywateli na zlecenie złodziei), niemniej czasami się to zdarza. Ot, aktualnie zabrała się za wydawanie środków z Krajowego Planu Odbudowy (KPO), które miały zostać przeznaczone na odbudowę polskiego spodarki ze zniszczeń spowodowanych pandemią COVID-19. Tymczasem wygląda na to, że wielu kapitalistów przeznaczyło owe pieniądze nie na rozwój firm (czyt.: zwiększenie zatrudnienia, wyższe płace, itp.), lecz na zbytki typu jachty.
Czy tak było w istocie, być może wyjaśni śledztwo. W każdym razie, PiS i jego wyznawcy o ową defraudację oskarżają PO (tymczasem plany wydatkowania tychże środków opracowane zostały przed objęciem władzy przez obecną koalicję rządową), z kolei wyznawcy PO przypominają, jak to PiS-owcy kradli. Jedni i drudzy zdają się nie rozumieć lub, co bardziej prawdopodobne, przemilczać, co tak naprawdę stanowi przyczynę całej tej afery.
A jest nią pazerność kapitalistów, jakże często połączona ze zwyczajną nieuczciwością. Przedstawiciel bowiem klasy pasożytniczo-wyzyskującej wielce chciwy jest i spragniony luksusów, na które oczywiście nie chce pracować, i najczęściej nie pracuje, bo to przecież proletariat swym wysiłkiem generuje jego fortunę.
Toteż, kiedy kapitalista dostanie pieniądze, wbrew temu, co głosi neoliberalna/neokonserwatywna propaganda, niekoniecznie przeznaczy je na rozwój swojej firmy, w tym na nowe miejsca pracy czy lepsze warunki tejże. Najczęściej właduje je albo na konto w raju podatkowym, albo w jakieś spekulacje finansowe, przez co sam się jeszcze bardziej wzbogaci, lecz realna gospodarka (czyli sektory inne niż finansjera) na tym nie skorzysta; forsa pójdzie w błoto, społeczeństwo nie będzie z niej miało zupełnie nic. Albo kupi sobie pasożyt jeszcze jeden szalenie drogi przedmiot, taki jak jacht. Tak dzieje się w przypadku programów pomocowych typu tarcza antykryzysowa czy KPO, tak dzieje się – co pokazały badania Piketty’ego – w przypadku zmniejszania podatków dla najbogatszych.
Nie stało się zatem nic, czego nie należałoby się spodziewać, zwłaszcza, jeśli przyjęłoby się założenie, że przynajmniej niektórzy polscy posiadacze kapitału nie wykształcili u siebie takiej cechy jak uczciwość. Oczywiście to dobrze, że organa ścigania zajmują się tą sprawą. Ale też pamiętać musimy, iż takie właśnie złodziejstwo jest w kapitalizmie zupełnie normalne, kapitalistom bowiem po prostu się opłaca.
Jak wiemy, przedstawiciele owej klasy, ze względu na wspomnianą wyżej pazerność, kierują się zasadą maksymalizacji zysków. Jej urzeczywistnieniu służy przede wszystkim wyzysk, co oznacza, że im więcej, im dłużej, im ciężej, a zwłaszcza im taniej zasuwają pracownicy, tym więcej forsy ma kapitalista. Toteż, jeśli ktoś łudził się, że dzięki pieniądzom z KPO umowy śmieciowe zmienią się w umowy o pracę, czas tejże się skróci i powstaną nowe miejsca zatrudnienia, wykazywał dalece posuniętą naiwność. Takie działania byłyby wbrew interesom kapitalistów, tych zwłaszcza, co pracowników traktują nie jako inwestycję, lecz jako bezosobową siłę roboczą, a całą swoją działalność biznesową pojmują w nader prymitywny sposób.
Oczywiście nie wszyscy prywatni właściciele środków produkcji zdefraudowali środki z KPO. Byli wśród nich i tacy, co rzeczywiście przeznaczyli je na rozwój. Podejrzewam wszelako, że dotyczyło to tych kapitalistów, firmy których albo mocno ucierpiały wskutek pandemii – a ściślej rzecz ujmując, jej ekonomicznych konsekwencji – albo wręcz znalazły się na skraju upadku i trzeba je było ratować. Jeśli zaś forsa trafiała do tych wyzyskiwaczy, których przedsiębiorstwa znajdowały się w dobrej kondycji, to wykazywali oni znacznie większą chęć wydać je na jachty niż na inwestycje.
Ot, typowe to dla kapitalizmu. System ten, bazujący na pazerności, nie sprzyja uczciwym. Rządzone przez prawicę państwo też nie.
Komentarze
Prześlij komentarz