Chora wizja imperium
Współczesne wojny wywoływane są w imię interesów kapitalistów, konkretnie – właścicieli i udziałowców największych światowych (głównie amerykańskich) koncernów oraz korporacji; jest to zbrojne oblicze imperializmu w obecnej postaci. Podobnie rzecz się ma z ludobójstwami tudzież innymi masowymi zbrodniami, jak chociażby tą, jaka popełniana jest w Gazie. Historycznie jednak nie tylko interesy posiadaczy (arystokratów, kapłanów, kupców, itd.) były przyczyną takich tragedii, ale też chore wizje władców. W czasach, kiedy dominowały monarchie – szczególnie te będące różnymi formami tyranii – książęta, królowie, cesarze i innego rodzaju kacyki czuli potrzebę podbojów i grabieży, przeto najeżdżali ościenne kraje i podporządkowywali je sobie. Oczywiście stała za tym cała machina propagandowa: wola bogów/Boga, poszukiwanie życiowej przestrzeni dla ludu, szerzenie wartości cywilizacyjnych, Pax Romana, Russkij Mir i inne. Owa krwawa polityka przeżyła dominację ustroju monarchicznego – to właśnie chorą wizją podbojów i podporządkowania kierował się Adolf Hitler, próbując zbudować tę porąbaną Tysiącletnią Rzeszę; przy czym oczywiście działał też on w interesie niemieckich kapitalistów.
Takie połączenie typowo kapitalistycznego imperializmu (dążenie właścicieli największych grup kapitałowych do zdominowania poszczególnych rynków i podporządkowania gospodarczego coraz większej liczby państw) z post-monarchiczną żądzą zdobywania nowych ziem, żywioną przez obłąkanych polityków, ma się dobrze również obecnie. Czego skutki są, jak wiemy, tragiczne.
Przykładem jest to, co dzieje się za naszą wschodnią granicą, czyli wojna rosyjsko-ukraińska. Stanowi ona efekt neo-carskiego imperializmu w wykonaniu Putina, który wszedł w konflikt ze, znacznie nowocześniejszym, bo stawiającym na podporządkowanie gospodarcze i polityczne, imperializmem amerykańskim, za co (i, niestety, za odrodzenie zbrodniczego banderowskiego nazizmu, które dało Putinowi świetny pretekst do ataku) płacą słono Ukraińcy. A koncerny, głównie zbrojeniowe, zarabiają.
Jeszcze bardziej przerażającym przykładem opisywanego połączenie imperializmu biorącego się z chorych wizji polityków i imperializmu typowo kapitalistycznego, są krwawe działania Izraela. Oczywiście chodzi tu o ludobójstwo w Strefie Gazy, trwające od prawie dwóch lat (to znaczy, tyle trwa obecny jego etap, tak naprawdę bowiem zaczęło się ono w 1967 roku, zaś izraelskie zbrodnie na innych ziemiach palestyńskich popełniane są od roku 1948), i plany aneksji Zachodniego Brzegu Jordanu, ale nie tylko.
Otóż, faszystowski premier, Binjamin Netanjahu, coraz głośniej chwali się swoją wizją „wielkiego Izraela”, utworzenie którego ma być misją tak historyczną, jak i religijną (skojarzenia z Tysiącletnią Rzeszą wydumaną przez Hitlera są oczywiście w pełni uzasadnione). Twór ów miałby obejmować nie tylko obecny Izrael wraz z Autonomią Palestyńską (która, jak łatwo się domyślić, zostałaby zlikwidowana), ale też wschodni Egipt, Liban, Syrię, blisko połowę terytorium Arabii Saudyjskiej i większość Iraku. Czyli mniej więcej obszar starożytnego imperium asyryjskiego w dobie jego terytorialnego rozrostu.
Skąd Netanjahu wytrzasnął taki pomysł, nie mam bladego pojęcia. Ze starożytnym Izraelem nic wspólnego w każdym razie to nie ma. Izraelici (semicki lud Habiru) osiedlili się w Kanaanie, czyli dzisiejszej Palestynie, nie wiadomo, czy pokojowo, czy w drodze zbrojnej inwazji opisanej w Pięcioksięgu i Księdze Jozuego… choć przypuszczać należy, że biblijne mity niewiele mają wspólnego z rzeczywistością. Prawdopodobnie nigdy nie stworzyli scentralizowanego organizmu państwowego, takiego jak współczesne im Egipt, Asyria, Mittani czy Babilonia; już prędzej zorganizowani byli w luźną federację plemion, która sprawowała kontrolę nad pastwiskami, walcząc o nie z innymi ludami, zwłaszcza Filistynami, i kilkoma kanaanejskimi miastami, wśród których PRZEZ KRÓTKI CZAS była też Jerozolima. Później podbijani byli przez Asyryjczyków, Babilończyków, Persów (których lubili, bo zlikwidowali imperium babilońskie), Greków (państwo Seleucydów), Rzymian, Arabów i Turków. Współczesny Izrael propagandowo odwołuje się do dziedzictwa tamtego historycznego (który, przypomnę, jako państwo mógł nigdy nie istnieć), co jest oczywiście fałszem, gdyż tak naprawdę to jeden z ostatnich wypustów EUROPEJSKIEGO kolonializmu.
W każdym razie, Netanjahu zdaje się wierzyć w ten swój „wielki Izrael”, podobnie jak inni politycy faszystowskiego Likudu oraz, obawiam się, niejeden przedstawiciel izraelskiej kultury, mediów czy nauki; no cóż, faszyzm to straszliwa choroba mózgu. Mało tego, coraz wyraźniej widać, że zbrodniarz ten usiłuje, rzecz jasna zbrojnie, chorą ową wizję urzeczywistnić. Świadczy o tym nie tylko ludobójstwo w Gazie i szykowane zajęcie Zachodniego Brzegu – o likwidacji Autonomii Palestyńskiej i jej mieszkańców faszyści mówią wprost -ale też ponawiane ataki na Liban czy Syrię.
Jeśli Netanjahu poczyni dalsze kroki na drodze utworzenia tego „wielkiego Izraela”, w ślad za czym pójdzie eksterminacja ludności arabskiej, zadziała rzecz jasna w interesie największych światowych koncernów zbrojeniowych (izraelskich, amerykańskich oraz europejskich), energetycznych (położą łapy na złożach ropy naftowej i innych surowców), deweloperskich (przecież w Gazie ma powstać największy kurort świata) i zapewne wszystkich, które zechcą na podboju skorzystać.
Tak oto klasy pasożytniczo-wyzyskujące jako źródło zysku wykorzystają rojenia szaleńca stojącego na czele innych szaleńców… Nie pierwszy ani nie ostatni raz w dziejach. Szkoda tylko zwykłych ludzi, którzy giną przez Netanjahu i jemu podobnych obłąkanych prawicowców oraz stojących za ich plecami kapitalistów.
Komentarze
Prześlij komentarz