Wyłudzacz mieszkań
Pan Jerzy z Gdańska żył w skrajnej nędzy. Jego źródłem utrzymania były nad wyraz skromne świadczenia plus paczki żywnościowe, przeto nie ma się co dziwić, że opiekunka z pomocy społecznej musiała (a raczej, jak przypuszczam, wykazała na tyle dobrej woli) płacić mu z własnych pieniędzy rachunki za prąd… a starszy pan, do tego z niepełnosprawnością, wszystko w mieszkaniu miał elektryczne.
Jednakże jego sytuacja bytowa wcale nie powinna przedstawiać się aż tak tragicznie. W zamian bowiem za opiekę przekazał swoje mieszkanie Karolowi Nawrockiemu i jego żonie. Tak, PiS-owskiemu kandydatowi na prezydenta. Tyle, że opieki nie było. Po podpisaniu stosownych dokumentów, czyli przejęciu na własność lokalu pana Jerzego, Nawrocki nigdy więcej się tam nie pojawił, nikogo też nie przysłał do pomocy starszemu, schorowanemu człowiekowi. Innymi słowy, mieszkanie zostało wyłudzone. Sprawę wykrył jeden z portali informacyjnych, a teraz media trąbią o tym na okrągło. I dobrze.
W sztabie Bezprawia I Niesprawiedliwości nastroje, coś mi się wydaje, niewesołe. Wszyscy zapewne kombinują tam, jak by tę historię przekazać PiS-owskim wyznawcom tak, aby ją łyknęli i jeszcze uznali Nawrockiego za bardzo dobrego człowieka. Tym razem może być trudno, ponieważ ani Tusk, ani Trzaskowski, ani nikt inny rzeczonego mieszkania Nawrockiemu nie wcisnął, zrzucenie winy na pana Jerzego też nie będzie wyglądało przyjemnie. Inna bajka, że macherzy od PR-u nie takie rzeczy potrafią wyczyniać…
Wygląda jednak na to, że narracja „obywatelskiego kandydata” zaczyna się sypać. Nawrocki od początku kampanii – a wręcz jeszcze przed formalnym jej rozpoczęciem – przedstawiany był jako „człowiek z ludu”, wprawdzie zaliczający się (no, nie wiem...) do intelektualnych elit, jako pracownik Instytutu Fałszowania Historii (IPN), ale tak naprawdę bliski każdemu obywatelowi. Sam mówił, że ma tylko jedno mieszkanie, jak zdecydowana większość społeczeństwa. A tu się okazuje, iż posiada dwa i pół, zaś to od pana Jerzego przejął w paskudny sposób.
PiS w zasadzie od kampanii wyborczych w roku 2005 – obu: prezydenckiej i parlamentarnej – usiłuje lansować się jako partia prospołeczna, reprezentująca interesy nie tylko najbogatszych, ale i niezamożnych obywateli. Dowodem tego miały być realizowane w czasie jej rządów szczątkowe programy socjalne, takie jak 500 (dziś 800) Plus. W praktyce to oczywiście nieprawda; jak każda prawica, Bezprawie i Niesprawiedliwość stoi na straży interesów najbogatszych kapitalistów. Zaś biednymi ludźmi gardzi… a czasami wręcz oszukuje, jak Nawrocki pana Jerzego.
Rzecz jasna, kreowanie się na partię prospołeczną było jedynie propagandowym zabiegiem, służącym pozyskaniu wyborców/wyznawców. Sztabowcy Bezprawia i Niesprawiedliwości przed dwudziestu laty dostrzegli po prostu, że ich partię oraz Lecha Kaczyńskiego wspierają osoby mniej zamożne, słabiej wykształcone i głównie z mniejszych miejscowości, no to właśnie do takiego elektoratu skierowali kampanię wyborczą. I tak to trwa do dziś. Nabrało się na to wiele osób, nie tylko głosujących na PiS, ale też ogólnie o prospołecznych przekonaniach.
Czy na Nawrockim strategia ta ostatecznie poniesie fiasko? Wszak nie tylko jest on, jak donoszą media, wyłudzaczem mieszkań, ale i ma powiązania z mafią sutenerską – stąd ksywa „Alfons”. Trudno powiedzieć. Problem z wyznawcami PiS-u jest taki, że są oni w stanie przełknąć naprawdę wiele. Propaganda mafii/sekty Kaczyńskiego Jarosława ukształtowała ich umysły w takim stopniu, iż każde łgarstwo płynące z PiS-owskiego źródła – czy to za pośrednictwem mediów, czy kościelnej ambony – traktują jako prawdę objawioną.
Nie zdziwiłbym się więc, gdyby sztabowcom Bezprawia i Niesprawiedliwości udało się przygotować jakieś kłamstwo na temat wyłudzenia mieszkania przez ich „kandydata obywatelskiego”, a elektorat mafii/sekty przyjął je bez mrugnięcia okiem.
Nieco bardziej optymistyczny wariat rozwoju sytuacji jest taki, że wskutek afery mieszkaniowej Nawrockiemu spadnie poparcie, co zaważy na wyniku wyborów. Tu wszelako uwidacznia się druga strona medalu. Część jego elektoratu głosować może na jeszcze bardziej hitlerowskiego Mentzena, a jeśli nawet wzmocnieniu ulegnie pozycja Rafała Trzaskowskiego… to od Alfonsa praktycznie się on nie różni.
Wszystko wskazuje na to, że tak czy owak prezydentem zostania prawicowiec – reakcyjny, zacofany, ksenofobiczny, rasistowski, zapewne homofobiczny, klerykalny, klękający przed wielkim kapitałem, USA i Kościołem katolickim. Innymi słowy, po najbliższych wyborach niewiele się zmieni, ani na lepsze, ani na gorsze. Gdyby wygrał Nawrocki, byłby po prostu większy niesmak. A w zasadzie obrzydzenie, że najwyższe stanowisko w państwie przypadło alfonsowi i wyłudzaczowi mieszkań.
Komentarze
Prześlij komentarz