Szantaż niedemokratyczny

Wśród elektoratu Rafała Trzaskowskiego coraz częściej pojawiają się (wystarczy zajrzeć chociażby na Facebooka) apele do osób wyborczych innych kandydatów, zwłaszcza Magdaleny Biejat i Adriana Zandberga, o oddawanie głosów na prezydenta Warszawy już w pierwszej turze wyborów, tak, aby uzyskał pięćdziesiąt jeden procent poparcia.

Jest to głupie, szkodliwe (w tym dla samego Trzaskowskiego) i antydemokratyczne.

Zacznijmy od tego, że pan Trzaskowski w zasadzie nic nie robi, aby przekonać do siebie lewicowy elektorat. Przeciwnie. Jest zwolennikiem dzikiego kapitalizmu, czyli gospodarczo z szeroką pojętą lewicą absulutnie mu nie po drodze. Wspomagał poprzednią prezydentkę stolicy w dzikiej reprywatyzacji mieszkań, co stanowiło tragedię dla wielu ludzi i było po prostu zbrodnią, na której pasły się mafie. Obecnie prywatyzuje lokale komunalne, a na działaczy lokatorskich nasyła straż miejską. Jego ochroniarze na wiecach wyborczych brutalnie traktują ludzi, którzy chcą zadać panu Trzaskowskiemu pytania. W Warszawie toleruje terroryzm antyaborcyjny, a także nazistowskie spędy, za tu usiłował zakazać pro-palestyńskiej pokojowej manifestacji. Jest rasistą i ksenofobem, popiera nieludzkie, niezgodne z prawem międzynarodowym i Konstytucją RP zawieszenie prawa do azylu. Ostatnio okazał się homofobem, deklarując, że jest przeciwny adopcji dzieci przez pary jednopłciowe; jest to tymczasem standard w wielu państwach zachodnich. Skoro już przy tym jesteśmy, to pan Trzaskowski jako prezydent Warszawy odmówił nadania PESEL-u dziecku pary lesbijek. A kiedy Margot wraz z innymi aktywistami LGBT+ zorganizowała parę lat temu swoją akcję flagową, pan Trzaskowski bardziej martwił się o uczucia religijne katolików niż o łamanie praw mniejszości seksualnych; prześladowanie tychże aktywistów przez PiS-owski wówczas aparat represji miał gdzieś, w przeciwieństwie do takiej na przykład Magdaleny Biejat. O tym, jak ostatnio zachował się wobec tęczowej flagi podczas debaty wyborczej, pamiętamy. Lepiej, żeby nie oglądał serialu The Last of Us, ze względu na wątki homoseksualne, które mogłyby go zgorszyć.

Mówiąc krótko, w zasadzie niczym – poza ewentualnie dobrą polszczyzną i znajomością języków obcych – Rafał Trzaskowski nie różni się od Nawrockiego czy Mentzena. Po co zatem osoby wyborcze lewicy ((szeroko pojętej) miałyby na niego głosować, zwłaszcza w pierwszej turze? Tylko z tego powodu, że ma inne logo partyjne i stoją za nim inni burżuje niż za Nawrockim czy Mentzenem?

No właśnie, w wyborach prezydenckich startuje wielu kandydatów. Zdecydowaną większość z nich trudno traktować poważnie, niemniej w polskim ustroju pierwsza tura jest właśnie po to, aby każda osoba wyborcza zagłosować mogła z czystym sumieniem na kogoś, do kogo jest jej najbliżej – ideologicznie, ekonomicznie, emocjonalnie czy z jakiegokolwiek innego powodu. Innymi słowy, jest to głosowanie zgodnie z własnym sumieniem oraz poglądami. Różnie z tym bywało wcześniej, ale w tym roku lewicowe osoby wyborcze (poza oczywiście grupką, która nie rozumie, że ideałów nie ma i zawsze jest niezadowolona; postawa cokolwiek fanatyczna) mają na kogo głosować. To może być Magdalena Biejat, może być Adrian Zandberg, może wreszcie być Joanna Senyszyn. Co ważne, właśnie ta trójka ideologicznie REALNIE odróżnia się od PiS-u i Konfederacji w zasadzie pod każdym względem. Przekonywanie zatem ich elektoratu do głosowania na Trzaskowskiego już w pierwszej turze jest niedemokratyczne – to autorytarne zachowanie, szantaż emocjonalny mający zmusić do oddania głosów przeciwko samemu sobie, własnym poglądom i interesom.

Dopiero w drugiej turze można głosować na „mniejsze zło” (warto wszelako wcześniej przeczytać wybitne – moim skromnym zdaniem, zasługuje ono na literackiego Nobla – opowiadanie Andrzeja Sapkowskiego pod tym właśnie tytułem). Przy czym mnie osobiście pan Trzaskowski zniechęcił do siebie przez minione pięć lat, a zwłaszcza w okresie kończącej się właśnie kampanii, w takim stopniu, że w drugiej turze najprawdopodobniej oddam głos nieważny… o ile, rzecz jasna, dożyję do tego czasu, co wcale nie jest pewne.

Nachalne nagabywanie lewicowych osób wyborczych do głosowania na Rafała Trzaskowskiego jest szkodliwe także z psychologicznego punktu widzenia. Otóż, przynieść może efekt przeciwny do zamierzonego, czyli zamiast zachęcić, zniechęca do oddania głosu na tego właśnie kandydata. Sprzyja więc takim faszystowskim wrogom demokracji jak Nawrocki bądź Mentzen.

A zatem, drodzy zwolennicy obecnego prezydenta Warszawy, zastanówcie się, co robicie. Macie prawo czcić go niczym bóstwo (wyznawcy PO niczym zaiste nie różnią się od wyznawców PiS-u), macie prawo promować jego kandydaturę, macie prawo nawet uważać, że czymkolwiek różni się od innych prawicowców. Ale nie wjeżdżajcie na sumienia ludzi o odmiennych niż wasze poglądach, nie stosujcie szantaży moralnych. Nikomu tym nie pomożecie, a Polsce tylko zaszkodzicie.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wieczór na SOR

Skarga na przestępcze metody stosowane przez zarząd Administracji Domów Mieszkalnych sp. z o.o. w Chełmku

Usiłują mnie zabić