Polska we krwi
Wczoraj na kampusie Uniwersytetu Warszawskiego doszło do zarazem zbrodni i tragedii. Dwudziestodwuletni mężczyzna – Polak, wbrew informacjom, jakie z początku szerzyły środowiska prawicowe – porąbał siekierą, między innymi pozbawiając ją głowy, portierkę. Ciężko też zranił jednego z usiłujących obezwładnić go ochroniarzy. Z tej przyczyny na UW wprowadzono dziś żałobę. Motywy sprawcy, ujętego przez policję, pozostają na razie nieznane.
Niedawno pacjent zamordował lekarza. Inny, w innym mieście, rzucił się na lekarkę. Pobito pielęgniarkę. Do ataków na ratowników medycznych dochodzi często.
Czy jest to efekt szczucia i polaryzowania społeczeństwa, uskutecznianych przez polską prawicę, zwłaszcza skrajną (na przykład zamachy Brauna i jego zwolenników na środowisko lekarskie)? Nie wiadomo. Ale możliwości takiej nie można wykluczyć.
Prawicowi bowiem politycy, poza ewentualnie Szymonem Hołownią, budują swoje działania na nastawianiu jednych ludzi przeciwko innym. Osoby heteronormatywne nastawiają przeciw LGBT+, Polaków przeciwko migrantom (ostatnio nawet Ukraińcom, w czym uczestniczy także Rafał Trzaskowski) i uchodźcom, pacjentów przeciwko lekarzom, osoby mniej wykształcone przeciw środowisku naukowemu, mężczyzn – zwłaszcza o nacjonalistycznych, faszystowskich tudzież nazistowskich poglądach – przeciwko kobietom, katolików przeciw wszystkim innym, i tak dalej. Wywołuje to społeczną polaryzację, na każdym w zasadzie tle, podziały biegną nawet w poprzek rodzin, poszczególnym ludziom coraz trudniej się ze sobą porozumieć, społeczeństwo dzieli się na odseparowane „bański”. Co gorsza, polaryzacja w prostej linii prowadzi do narastającej nienawiści.
A ta stała się powszechnym elementem dyskursu publicznego. Szerzy ją już nie tylko skrajna, lecz także dotychczas (rzekomo) umiarkowana prawica, oczywiście do spółki z licznymi księżmi czy biskupami. Nienawistne „poglądy” są przedstawiane w mediach głównego nurtu – nie żadnych niszowych, lecz ogólnokrajowych – jako coś „normalnego”, głoszące je indywidua goszczą w studiach telewizyjnych czy radiowych, udzielają wywiadów prasie oraz portalom internetowym jakby nigdy nic. Nikt temu tamy nie stawia.
Organa ścigania też nie. Przeciwnie. Granatowym czy prokuraturze przeszkadzają aktywiści niosący pomoc uchodźcom, ludzie świętujący 1 Maja z czerwoną flagą w ręku, kobiety rozlepiające plakaty na ścianach… ale już nie naziole wymachujący swastykami i wprost nawołujący do mordowania ludzi, już nie terroryści antyaborcyjni (jeden granatowy poradzić miał paniom z przychodni AboTak, atakowanej przez fanatyków, aby… nie wychodziły, to będą bezpieczne – no bo po co sam miałby coś robić?), już nie skrajni prawacy maltretujący osoby LGBT+…
Politycy dają tu zresztą przykład. Szczególnie obrzydliwie wypadają nawet nie ci najbardziej skrajni, z PiS-u czy Konfederacji, sianie i akceptowanie nienawiści przez których jest ponurym standardem w zasadzie od początku ich wstrętnej działalności, ale ci rzekomo bardziej umiarkowani, jacy powinni się temu przeciwstawiać. I tak, Rafał Trzaskowski jako prezydent Warszawy usiłował zakazać demonstracji pro-palestyńskiej (sąd uchylił jego decyzję), podczas gdy nie przeszkadzają mu organizowane regularnie w Warszawie nazistowskie spędy czy aktualne ataki na przychodnię AboTak (stołeczny Ratusz twierdzi, że nie może nic z nimi zrobić, co jest nieprawdą). Jeden z polityków PSL-u wprost nazwał uchodźców „bydłem”. Rząd Donalda Tuska wprowadził faszystowską ustawę zawieszającą prawo do azylu, a sam premier (podobnie jak pan Trzaskowski zresztą) na rasizm i ksenofobię ściga się z PiS-owcami oraz hitlerowcami z Konfederacji. I tak dalej, przykłady można mnożyć.
Efektem są zaszczute na śmierć osoby LGBT+, zamordowany Paweł Adamowicz i wiele innych tragedii. Czy w zakres tychże wliczyć należy również zadźganego lekarza oraz porąbaną siekierą portierkę z UW, nie ma pewności. Niemniej, wszechobecna nienawiść, której nikt nie stawia oporu, a wręcz środowiska opiniotwórcze i cieszący się najwyższym poparciem politycy ją lansują, może oddziaływać na społeczeństwo – od poszczególnych jednostek po całe grupy – w bardzo różny, lecz zawsze negatywny sposób.
Dlatego szczucie i polaryzowanie są tak bardzo niebezpieczne – sprawić mogą, iż Polska utonie we krwi, bo ktoś z zatrutym odrażającymi treściami umysłem prędzej czy później straci panowanie nad sobą.
Komentarze
Prześlij komentarz