Słudzy wielkich korporacji
Nasz rząd ogłosił strategiczne partnerstwo z Google w dziedzinie rozwoju tzw. „sztucznej inteligencji”. Odnośnie tego, czy faktycznie jest to inteligencja, czy też po prostu co bardziej rozbudowane programy, mam spore wątpliwości, ale w tego typu filozoficzne dywagacje nie będę dziś brnął. Faktem jest, że określane tym mianem narzędzia informatyczne błyskawicznie się rozwijają, w czym Polska musi mieć swój udział, jeśli chcemy prawidłowo funkcjonować jako państwo, społeczeństwo i poszczególne jednostki.
Google w (k)raju nad Wisłą dostanie 5 mln zł (czyli zarówno w skali państwowej, jak i – zwłaszcza – korporacyjnej, bardzo MAŁO) na przeszkolenie Polaków w dziedzinie sztucznej niby-inteligencji. Czyli tak naprawdę w stosowaniu rozwiązań stworzonych przez tę akurat korporację. Forsa ta, innymi słowy, pójdzie ni mniej, ni więcej na promowanie Google’a i jego produktów w Polsce, jak gdyby firma owa nie miała gigantycznego udziału w naszym rynku.
Ano właśnie, po raz kolejny nasi „kochani” prawicowcy dopłacają (co z tego, że w sumie mało?) gigantycznemu ogólnoświatowemu koncernowi, budżet którego wielokrotnie przekracza budżety licznych państw, jego zaś potęga (podobnie jak Mety, X i innych tego typu korporacji) wynika głównie z gigantycznych rządowych dotacji, przyznawanych przez władze w Waszyngtonie. Tak, USA finansowo wspierają swoich kapitalistów – interesy których reprezentują przecież zarówno coraz bardziej faszystowscy Republikanie, jak też pozornie demokratyczni Demokracji – i właśnie przez to ich koncerny i korporacje mają tak wielką globalną pozycję. Którą polepszają jeszcze amerykańskie marionetki w rodzaju pana Tuska czy Kaczyńskiego.
Cale to „strategiczne partnerstwo” poskutkuje, rzecz jasna, tym, że Google jeszcze umocni swoją pozycję na nadwiślańskim rynku IT, a przy okazji wydoi część naszych pieniędzy. Czy Polska na tym straci? Czas pokaże, wszelako ze znaczą dozą pewności stwierdzić można, iż jeśli zyska, to znacznie mniej, niżby mogła. Dlaczego? Ano, z prostego powodu.
Otóż, rozwijanie technologii zwanych (moim zdaniem, jak wskazałem wyżej, niezbyt trafnie) sztuczną inteligencją, jest z punktu widzenia obecnej gospodarki i progresu społecznego konieczne. Czy tego chcemy czy nie, tak się właśnie rzeczy mają, w takim bowiem kierunku poszedł rozwój technologiczny ludzkości, a ten jest nie do zatrzymania, chyba, żeby przez jakąś wielką katastrofę typu wojna nuklearna lub wymarcie naszego gatunku z powodu zmian klimatu (które, że tak przypomnę, radośnie sobie następują, z coraz bardziej tragicznymi skutkami). Władze poszczególnych państw, naszego oczywiście też, powinny rozwój tychże technologii informatycznych aktywnie wspierać, chociażby poprzez nawiązywanie strategicznej współpracy z firmami z sektora IT.
Tylko, że Polska nie potrzebuje w tym celu dopłacać gigantycznym światowym koncernom i korporacjom. Rodzime przedsiębiorstwa z owej branży wszak istnieją i działają, i to właśnie one zasługują na rządowe wsparcie, zawłaszcza te, co opracowują rozwiązania otwartoźródłowe. Na takim właśnie partnerstwie znacznie lepiej wyszłaby nasza gospodarka oraz ogólnie rozwój technologiczno-społeczny (k)raju nad Wisłą, niż na waleniu pieniędzy Google’owi, który będzie po prostu implementował – dla zysku, rzecz jasna – własne technologie, mniej lub bardziej celowo stopując rozwijanie się lokalnych.
Tymczasem taka na przykład Francja, zamiast dopłacać amerykańskim korporacjom IT, aktywnie wspiera finansowo własną branżę zajmującą się sztuczną niby-inteligencją. Które z państw, ona czy Polska, lepiej na tym wyjdzie, oceńcie sami(e).
Niestety, pan Tusk jest politykiem prawicowym (pomijam, że z wyraźnie faszystowskim odchyleniem, to w tej chwili nieważne), a zarazem solidaruchem czystej krwi, co czyni go marionetką międzynarodowego kapitału, ze szczególnym uwzględnieniem amerykańskiego. Przypominam, że prawica post-solidarnościowa na przełomie lat 80. i 90. ubiegłego wieku, restaurując kapitalizm w barbarzyńskim wydaniu, przeistoczyła (k)raj nad Wisłą w kondominium USA, Kościoła katolickiego oraz globalnych koncernów i korporacji. Polska jest nim do tej pory, a prawicowcy, zarówno solidaruchy, jak i na przykład nazistowska Konfederacja, wysługują się Amerykanom oraz ich kapitałowi. To dlatego pan Tusk dopłaca Google’owi, z tej samej też przyczyny PiS-owcy tudzież konfederaci jojczą przeciwko implementacji unijnych standardów działania dla wielkich koncernów IT, głównie oczywiście amerykańskich.
Ale czegóż innego spodziewać się po targowicy?
Komentarze
Prześlij komentarz