Prawdziwe zagrożenie
Obecnie największym zagrożeniem dla gatunku ludzkiego, czyli również dla społeczeństwa polskiego, jest postępująca katastrofa klimatyczna, wynikająca oczywiście z winy kapitalistów. Nie da się również wykluczyć, że w ciągu najbliższych lat USA wywołają wojnę atomową.
Ale nad nami w Polsce krąży też jeszcze inne niebezpieczeństwo. I nie, nie chodzi o Putina, który dogaduje się z Trumpem, rozgrywając tego głupca jak dziecko, w sprawie Ukrainy. Nawet rosyjski car nie jet na tyle zidiociały, aby militarnie atakować NATO (gra wywiadów toczy się przez cały czas i jest sprawą normalną, podobnie jak i to, że poszczególne państwa coraz częściej korzystają z trolli internetowych). Zagrożenie jest inne, ma charakter wewnętrzny i dotknąć może każdego z nas; tysiące osób JUŻ dotyka. Chodzi o poważną kwestię gospodarczą.
Wygląda mianowicie na to, iż kryzys zachodniego kapitalizmu, zataczający oraz szersze kręgi, zaglądać zaczął i do (k)raju nad Wisłą. GUS opublikował dane o tym, że zatrudnienie w Polsce spada. W styczniu tego roku zmniejszyło się ono o 0,9 proc. w stosunku do stycznia 2024 r., co oznacza, że pracę straciło ponad 61 tys. osób, najwięcej od marca 2021 r. Pracowników pozbywają się (przepraszam za brzydkie sformułowanie) takie przede wszystkim sektory, jak: handel, naprawa pojazdów, przemysł, transport, gospodarka magazynowa, branża administrowania i działalności wspierającej, nie wspominając o górnictwie i sektorze wydobywczym. Ale tak naprawdę wiele firm o rozmaitej specjalizacji zwalnia zatrudnionych lub zwolnienia zapowiada. Innymi słowy, zaczyna się robić źle. Oznacza to bowiem nie tylko, iż ludzie tracą pracę, ale też i to, że coraz trudniej ją znaleźć.
W ostatnich kilku latach cieszyliśmy się w Polsce bardzo niskim bezrobociem. Co nie przeszkadzało rozrastać się skrajnemu ubóstwu, bowiem w kapitalizmie, jak wiemy, zatrudnienie nie oznacza zdobywania środków wystarczających do utrzymania się, zwłaszcza, że pod nie-rządami Bezprawia i Niesprawiedliwości rozpleniła się szalejąca inflacja, a wszelkiego rodzaju opłaty skoczyły ostro w górę; patologie te trwają oczywiście do dziś, PO/KO nic z nimi nie robi, a wręcz, podnosząc VAT, przyczyniła się do dalszego wzrostu cen.
A teraz zaczyna się coraz gorzej dziać na rynku pracy. Zwolnienia to jedno, ale są koncerny, które zamykają bądź zapowiadają zamknięcie działających w Polsce fabryk; jakoś wątpię, by w przyszłości zostały one ponownie otwarte.
Do tego dochodzą deregulacyjne pomysły rządu; odpowiadać za ich realizację ma zatrudniony przez pana Tuska kapitalista, który słynie z masowego stosowania umów śmieciowych i innych form łamania praw pracowniczych. Nie tylko zatem bezrobocie wzrośnie, ale ci, co mają pracę, będą ją wykonywali na znacznie gorszych, przede wszystkim mniej stabilnych warunkach. Należy się spodziewać spadku wynagrodzeń (ceny, żeby nie było, nadal będą rosły, podobnie jak wszelkiego rodzaju opłaty).
Doprowadzi to oczywiście do tego, że skala skrajnego ubóstwa jeszcze się zwiększy. Zbiednieją, tracąc niejednokrotnie środki potrzebne do utrzymania, nie tylko osoby zwalniane z pracy, ale i pracujący. Kapitalistyczni wyzyskiwacze będą mogli narzucać proletariatowi jeszcze gorsze warunki zatrudnienia, w czym pomoże im nie tylko rządowa deregulacja, ale też zła sytuacja na rynku pracy; człowiek poddany przymusowi ekonomicznemu zgodzi się pracować za marne pieniądze, byle tylko uzyskać jakiekolwiek.
I nie, emigracja zarobkowa tym razem nam nie pomoże. Na zachód od Odry i Nysy sytuacja jest jeszcze gorsza; tylko w ubiegłym roku w samym jedynie przemyśle motoryzacyjnym w Europie pracę straciło WIĘCEJ osób niż podczas pandemii Covid-19; w innych branżach też nie jet wesoło.
Krótko mówiąc, paskudne czasy przed nami.
A bezrobocie i związana nim nędza to prawdziwe zagrożenie dla polskiego społeczeństwa. Znacznie bardziej realne niż czysto hipotetyczny, mało prawdopodobny atak Rosji.
Komentarze
Prześlij komentarz