Wobec migracji

Nie boję się migrantów ani uchodźców; zwłaszcza, że ci drudzy są ludźmi potrzebującymi pomocy. Znacznie większe zaniepokojenie budzą we mnie politycy – panie Tusk, panie Kaczyński, proszę się nie rozglądać! – którzy straszą tymi ludźmi, mieszając przy tym (celowo czy z braku wiedzy?) pojęcia. Zajeżdża od nich Hitlerem, gdyż on też budował swą władzę na kreowaniu strachu i nienawiści wobec „obcych”; zresztą, wszyscy prawicowi politykierzy tak robią, rozwijając starożytną zasadę Divide et impera.

Dlatego facet, który pierniczy o „humanitarnych wywózkach” do Białorusi, budzi we mnie takie samo obrzydzenie, jak ci, co na kaczy rozkaz oskarżali osoby uchodźcze o zoofilię. Zamiast łgać i straszyć, rządzący Polską MUSZĄ zatroszczyć się o dobrą (tak, musi być lepsza niż na Zachodzie czy w Skandynawii) politykę imigracyjną, która jest nam niezbędna. Zwłaszcza, że w Polsce tak czy owak przebywają coraz liczniejsi migranci: Ukraińcy (obok uchodźców są przecież pracownicy czy studenci), Białorusini, Rosjanie, Arabowie, Indusi, Wietnamczycy i ludzie z całego bodaj świata. Nic w tym złego; przeciwnie, należy się cieszyć i życzyć sobie, aby osób takich pojawiło się w (k)raju nad Wisłą jak najwięcej.

Migracje, również te o gigantycznej skali, są zjawiskiem naturalnym w historii ludzkości, a z genetycznego punktu widzenia nader pozytywnym, umożliwiają bowiem rozwój populacji (czystość rasowa to nader szkodliwy mit). Poza tym, w obecnej Europie, Polskę wliczając, zmagamy się z niskim przyrostem naturalnym, migracja jest nam zatem potrzebna do przetrwania.

Oczywiście, wypracowanie dobrej polityki migracyjnej nie jest proste. Imigranci – a już na pewno nie uchodźcy – nie mogą być traktowani jako tania siła robocza, bez włączania ich do rodzimych społeczeństw. Stworzą wówczas własne społeczności, biedniejsze niż reszta, słusznie sfrustrowane, przez to zaś podatne na negatywne wpływy; przejechali się na tym chociażby Niemcy czy Szwedzi. Nie wolno też pakować tych ludzi oraz ich potomków do biednych dzielnic w metropoliach, co uniemożliwi większości z nich awans społeczny i też będzie miało negatywne konsekwencje dla ogółu; to z kolei był wielki błąd Francji, popełniony wobec przybyszów z jej dawnych kolonii.

Imigrantom trzeba dać możliwość pokojowej asymilacji (ze świadomością, iż pełna zajmie kilka pokoleń, acz przy rozsądnej polityce częściowa dokonać się może już w pierwszym), która oczywiście nie może polegać na wynaradawianiu ich czy odzieraniu z własnej kultury. Chodzi o integrację z lokalnym społeczeństwem, danie im możliwości funkcjonowania na równych prawach, co wszyscy inni, i postawienie przed nimi równych ze wszystkimi obowiązków. Innymi słowy, migranci ani nie powinni być uprzywilejowani (ułatwianie startu to nie przywilej, pod warunkiem, że wiąże się z pewnymi oczekiwaniami wobec korzystających z niego osób), ani nie mogą być w żadnej sposób dyskryminowani.

Muszą mieć pracę na takich samych zasadach, co lokalni pracownicy (oczywiście w Polsce jeszcze wiele trzeba zrobić dla poprawy sytuacji CAŁEGO proletariatu), a ich dzieci powinny chodzić do szkół (ewentualnie z zajęciami wyrównawczymi z języka, jeśli będą potrzebne).

Jasne, integracja i asymilacja migrantów nie będą procesami łatwymi, potrzebna jest masa wysiłku, dużo czasu oraz znacznej dozy dobrej woli po obu stronach. Lecz innego wyjścia nie ma. Migracje nie ustaną, zwłaszcza, że w coraz większym stopniu wymuszała je będzie spowodowana chciwością kapitalistów katastrofa klimatyczna, natomiast wojny, imperializm, terroryzm i inne zbrodnie sprawiają, że uchodźców też będzie przybywało.

Politycy, którzy spróbują tym trendom przeciwdziałać, automatycznie staną się zbrodniarzami… a w zasadzie stają, bo to przecież już trwa.

Dlatego, zamiast straszyć osoby obywatelskie i stosować działania sprawdzające się do masowego zabijania ludzi, rządzący, jeśli chcą kogoś obronić, powinni zwalczać kapitalizm wraz z jego naturalnymi patologiami.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor