Wstyd odpoczynku

Rozkręca się debata o skróceniu czasu pracy, w związku z czym kapitaliści straszą jakoby straszliwymi tego konsekwencjami. Pisałem o tym wczoraj, a dziś spróbujemy spojrzeć na temat ów z innej nieco perspektywy.

Otóż, wedle kapitalistycznej propagandy, człowiek ma być produktywny. Zatem, ni mniej, ni więcej musi zasuwać na bogactwo kapitalistów (przedstawicieli klasy pasożytniczo-wyzyskującej, czyli w systemie owym nieludzkim posiadającej oraz panującej), aż padnie z sił. Cały swój czas i wysiłek poświęcać ma pracy, dochody z której przejmie oczywiście właściciel środków produkcji (kapitalista), rzucając pracownikowi marny ochłap w postaci wynagrodzenia, nie zawsze starczającego na utrzymanie siebie tudzież bliskich. Innymi słowy, powinien być biologicznym narzędziem… i niczym więcej.

Propaganda produktywności służy osiągnięciu tego celu. Toteż wmawia się nam – różnymi kanałami: poprzez szkołę, media, bzdurne książeczki motywacyjne, itd. – że czas, jakiego nie poświęcamy harówie (zwanej „rozwojem zawodowym”, „karierą”, itp.), jest stracony, że to „lenistwo”. W świetle tym każda chwila przeznaczona już to na odpoczynek (może on przybierać różne formy, od drzemki po uprawianie sportów ekstremalnych), już to na rozwijanie hobby/zainteresować/pasji, już to na budowanie relacji z innymi osobami (od członków rodziny począwszy), już to na jakąś aktywność społeczną, jest „zły” i „stracony”, toteż stanowi powód do wstydu. Jeśli w ogóle mamy mieć wolne, co poświęcone co najwyżej na jedzenie, sen (możliwie najkrótszy) czy planowanie, jak pracować ciężej (podobno oznacza to: lepiej i wydajniej, mimo iż praktyka temu przeczy). Każda sekunda, jaka nie służy produktywności, jest z kapitalistycznego punktu widzenia zła, szkodliwa, a w najlepszym wypadku zbędna.

Oczywiście, dotyczy to tylko i wyłączne proletariatu, któremu w ten sposób odmawia się prawa do odpoczynku, rozrywki, przyjemności i ogólnie życia innego niż niewolnicze… eee… znaczy, zawodowe. Kapitaliści mogą poświęcać czas, na co tylko chcą; w końcu, oni nie pracują, lecz żyją z pracy klasy rorbtniczej. A jeżeli nawet wyzyskiwacz z wielką łaską/niechęcią przyzna proletariuszowi trochę wolnego, to i tak obdarowany nim człowiek ma być pod telefonem dwadzieścia cztery godziny na dobę, siedem dni w tygodniu, albowiem w każdej chwili może zostać wezwany, by dalej służyć swemu panu, za psie pieniądze rzecz jasna… i często za darmowe nadgodziny.

Jasne, nie wszyscy kapitaliści podchodzą do tego w aż tak restrykcyjny sposób. Ci mądrzy zdają sobie sprawę, że pracownicy muszą odpoczywać, aby dobrze oraz wydajnie pełnić swoje obowiązki zawodowe. W niektórych firmach obowiązuje nawet zakaz brania służbowego laptopa czy telefonu na urlop. Trudno jednak stwierdzić, czy jest to norma; obawiam się, że nie. Większość kapitalistów, zarówno udziałowców wielkich korporacji, jak i tzw. „Januszów biznesu” (złodziejskich dorobkiewiczów udających przedsiębiorców), sprowadza zatrudnione osoby li tylko do funkcji produktywności, częstokroć narzucając im pełne podporządkowanie pracy, a w zasadzie niewolnictwu.

Tymczasem, jak wiemy, odpoczynek, rozrywka i ogólnie czas dla siebie są niezbędne dla naszego zdrowia i prawidłowego funkcjonowania – tak, do tego, abyśmy mogli pracować, też.

Toteż, kiedy poświęcamy chwile dla czegokolwiek innego niż kwestie zawodowe, wcale nie jesteśmy „bezproduktywni”, „nieużyteczni” ani „leniwi”. Przeciwnie, robimy to, co dla nas dobre. Nie jesteśmy maszynami ani niewolnikami, niezależnie do tego, co kapitaliści chcieliby nam wcisnąć!

Odpoczynku nie wolno się wstydzić!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor