Nieoszczędni

Co i rusz natknąć się można na analizy, bardziej wszelako przypominające utyskiwania, że znaczny odsetek (ponad połowa, jeśli się nie mylę) osób w Polsce nie ma żadnych oszczędności. Rzekomo, wedle autorów tychże wypowiedzi, „nie potrafimy” i/lub „nie chcemy” oszczędzać. Po stwierdzeniu tegoż „faktu”, autorzy analiz – sami legitymujący się zarobkami idącymi w dziesiątki, o ile nie setki tysięcy złotych (euro tudzież innych walut też bym nie wykluczał) miesięcznie – mniej lub bardziej wymownie dają do zrozumienia, że większość społeczeństwa jest „głupia”, bo, dajmy na to, nie odkłada sobie na emeryturę, a ta z ZUS-u zapowiada się bardzo niska (dziękujemy, panie Buzek, dziękujemy, panie Balcerowicz!).

W tych wszelkich niby-analizach prawdą jest jedynie to, że u Polek i Polaków z oszczędnościami faktycznie jest krucho, a często wręcz fatalnie. Inaczej jednak, niż twierdzą neoliberalni/neokonserwatywni pseudo-mędrcy, nie wynika to z niefrasobliwości czy rozrzutności; jeśli nawet, to, jak sądzę, jedynie w nader nielicznych przypadkach.

Po prostu, większość z nas NIE MA Z CZEGO OSZCZĘDZAĆ i cieszy się, jeśli ze swoimi dochodami dociągnie od pierwszego do pierwszego bez zaciągania pożyczek. Przypomnę, iż na tle Europy Zachodniej, a nawet południowych sąsiadów płace w Polsce są na bardzo niskim poziomie; nie chodzi o średnie, lecz o te najczęściej występujące. Sytuację pogarsza plaga umów śmieciowych tudzież wymuszonego przez kapitalistów samozatrudnienia; wzrostowi dochodów też przecież one nie sprzyjają, a wręcz przeciwnie. W kiepskiej sytuacji są osoby młode, wkraczające na drogę zawodową, gdyż oczekuje się od nich, iż będą tyrały (dając z siebie, rzecz jasna wszystko, niczym więźniowie obozu koncentracyjnego) za wyjątkowo niskie kwoty, a najlepiej w ogóle za friko. A w fatalnej – emeryci i renciści, świadczenia których często-gęsto nie wystarczają za zaspokojenie czysto biologicznych potrzeb.

Tymczasem inflacja spustoszyła portfele i konta nawet osobom relatywnie dobrze sytuowanym… Skoro już przy cenach jesteśmy, to za większość artykułów musimy wybulić (oczywiście w przeliczeniu z euro na złotówki) tyle samo kasy, co mieszkańcy państw zachodnioeuropejskich… lub nawet więcej. Serio, sporo towarów jest w Polsce DROŻSZYCH niż na Zachodzie, albo za porównywalną kwotę dostaje się mniejsze opakowanie proszku do prania czy mniej torebek herbaty w pudełku…

No dobra, jeśli ktoś się przyłoży, może na zakupach troszkę przyoszczędzić, rezygnując z tego czy owego (co z tego, że po pewnym czasie negatywnie odbije się to na zdrowiu zarówno fizycznym, jak i psychicznym?). Są jednak rzeczy, z których zrezygnować się nie da, takie jak leki, w wielu przypadkach nader drogie, a tylko w znikomej części refundowane (zwłaszcza po tym, jak Bezprawie i Niesprawiedliwość poobcinało refundacje).

Ceny to, rzecz jasna, nie wszystko, bo gnębią nas horrendalne opłaty. Nie wiem, jak wygląda ich relacja do zachodnich odpowiedników, ale w Polsce są one zaiste kuriozalnie wysokie, a oszczędzić się na nich nie da. Znam osobę, która w zimie w swoim mieszkaniu chodziła w kurtce i rękawiczkach (mimo to marzła), bo poprzykręcała kaloryfery celem oszczędności, a i tak dostała rachunek na ponad… tysiąc złotych. Na elektryczności (jeśli ma się LED-owe żarówki) i gazie, owszem, można wygenerować nieco oszczędności (wiem to z własnego doświadczenia), pod warunkiem wszelako, że mieszka się samemu. Z rodziną jest o wiele trudniej.

A jeżeli jeszcze ktoś ma do spłacenia kredyt, ze szczególnym uwzględnieniu hipotecznego…

Mówiąc krótko, nie oszczędzamy nie dlatego, że nie potrafimy, czy nie chcemy. Trudno nazwać rozrzutnym człowieka, który nabywa tylko to, co jest mu niezbędne do życia, tzn. podtrzymania biologicznej wegetacji na poziomie nieoznaczającym zagłodzenia, a i tak ciągle brakuje mu forsy.

Aby polskie społeczeństwo na serio zaczęło odkładać pieniądze, np. na emerytury, potrzebne jest stabilniejsze zatrudnienie, wyższe płace, niższe ceny, a przede wszystkim znaczące obniżenie opłat.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor