Rekiny ocaleją

Ruszyła sejmowa komisja śledcza do spraw Pegasusa. Chodzi oczywiście o izraelski (dlaczego mnie to nie dziwi…?) program do inwigilowania, jaki PiS-owski aparat represji i nadzoru miał nielegalnie stosować wobec polityków ówczesnej opozycji, a być może również wielu obywateli. Było to działanie jawnie niedemokratyczne, stanowiące element faszyzacji Polski; nic zaskakującego, że klerofaszyści z Bezprawia i Niesprawiedliwości posłużyli się narzędziem opracowanym na zlecenie typowo hitlerowskich rządów.

To oczywiście bardzo dobrze, że komisja owa zaczęła pracę; sprawę Pegasusa trzeba rzetelnie wyjaśnić, a winnych odpowiednio rozliczyć. Wszystko będzie zależało od determinacji zasiadających w komisji posłów… oraz od celu, jaki REALNIE im przyświeca.

Nie da się wykluczyć, a wręcz uznać należy za pewne, że spróbują oni – zarówno ci z koalicji rządowej, jak i PiS-owscy oraz konfederaccy – urządzić sobie polityczno-mediany show. Nie skupią się wówczas na rzeczywistym problemie, jakim było łamanie podstawowych zasad demokracji i państwa prawa, czysto Orwellowskie inwigilowanie osób, jakie taki jeden Kaczyński Jarosław uznał za swoich wrogów, czy stosowanie wyjątkowo niebezpiecznego programu opracowanego pierwotnie na użytek izraelskich hitlerowców (w sformułowaniu tym nie ma sprzeczności; wystarczy spojrzeć na okupowaną Palestynę, ze szczególnym uwzględnieniem Gazy) w celu budowy dyktatury, lecz na wybiciu samych siebie, zaistnieniu przed kamerami, tym, by media nie pokiełbasiły ich nazwisk, wymienianych oczywiście jak najczęściej. Wówczas na dokładne określenie, co PiS-owcy tak naprawdę robili z Pegasusem, tzn. jaka była REALNA skala ich niecnych czynów, nie będzie co liczyć.

Odstawiany będzie – do czasu, rzecz jasna, aż się odbiorcom, czyli osobom obywatelskim nie znudzi – telewizyjny, radiowy tudzież internetowy spektakl z posiedzeń komisji, podczas którego nie ustalenia będą ważne, lecz to, kto komu dowalił i w jakim sposób. Innymi słowy, nastąpi kolejna odsłona ustawki (bo przecież trudno to nazwać faktycznym konfliktem) między PO a PiS-em. Jeżeli zaś w komisyjnym składzie znajdą się politycy (z Lewicy, bo skądże by indziej?), którzy zechcą rzetelnie pracować i faktycznie dążyli będą do ujawnienia zła oraz ukarania jego sprawców… to cóż, pozostali aktorzy farsy skutecznie ich uciszą.

Czyli będzie to samo, co przy poprzednich komisjach śledczych.

Ale żeby nie popadać w czarnowidztwo… Może się okazać, że członkowie rzeczonej komisji, ci oczywiście z koalicji rządowej, rzeczywiście będą działali z zamiarem rozliczenia i pociągnięcia do odpowiedzialności PiS-owców za ich faszystowskie działanie. Z takiego obrotu spraw naprawdę się ucieszę, jakkolwiek w sumie się go nie spodziewam.

Jednakże i w takiej sytuacji nie wszystko będzie okej. Pamiętać musimy, iż dwa największe byty polskiej sceny politycznej, Platforma Obywatelska oraz Bezprawie i Niesprawiedliwość, nie mogą istnieć bez siebie, ich pozorowany konflikt daje im bowiem legitymizację i uzasadnia funkcjonowanie. Ponadto, jak wielokrotnie podkreślałem, obie partie są dokładnie tym samym, czyli klerykalną prawicą postsolidarnościową. Przed mediami i opinią publiczną odgrywają walkę, a wręcz nienawiść, w praktyce wszelako Tusk oraz Kaczyński, jak również ich podwładni doskonale wiedzą, iż nie mogą sobie wzajemnie szkodzić za bardzo. Owszem, startują niby to przeciwko sobie w wyborach, wymieniają się stołkami, podejmują skierowane przeciw sobie mniej lub bardziej pozorowane działania… ot, i tyle.

Dlatego, jeśli nawet członkowie komisji śledczej ds. Pegasusa okażą się w pełni uczciwi tudzież rzetelni, skutkiem czego naświetlą liczne nieprawidłowości (przepraszam za nazbyt delikatne określenie), partyjni przywódcy mogą doprowadzić do tego, że do odpowiedzialności pociągnięte zostaną jedynie płotki, czyli mniej znaczące osoby. Będą to kozły ofiarne, poświęcone medialnie ku uciesze gawiedzi po to, aby przykryć czyny rekinów. Oczywiście, będzie to poświęcenie li tylko pozorne, w praktyce bowiem płotki zostaną suto wynagrodzone, a jeśli w ogóle odbędą karę, to jedynie symboliczną. No, chyba, że trafi na tych, co czymś mocno podpadli Kaczyńskiemu bądź Tuskowi.

Toteż cała ta komisja budzi we mnie cokolwiek sprzeczne odczucia. Z jednej strony, jak napisałem na początku notki, cieszę się, iż rozpoczęła ona swe prace, albowiem dotyczy kwestii nader istotnej. Z drugiej wszelako, nie spodziewam się wyników jej prac, które cokolwiek realnie w Polsce zmienią. Ot, najpewniej skończy się na kolejnym teatrum, które co najwyżej sprowadzi się do łowienia płotek, podczas gdy rekiny ocaleją.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor