Zaczerpnięte z internetu

Mój znajomy na swoim profilu opublikował, zaczerpnięty z izraelskich mediów, wywiad z kobietą, która mówi, co podczas krwawej wojny, jaka właśnie toczy się w Palestynie, spotkało ją i jej dzieci we własnym domu.

Otóż, kiedy rozpoczął się – spowodowany licznymi czynnikami, spośród których najważniejsze to: siedemdziesiąt pięć lat nader brutalnej kolonizacji i okupacji ziem palestyńskich przez Izrael, mordowanie Palestyńczyków przez Izraelski aparat terroru oraz rozbudowa nielegalnych izraelskich osiedli przy jednoczesnym niszczeniu palestyńskich, że nie wspomnę o faszystowskiej linii politycznej rządu Netanjahu – atak Hamasu, Izraelka wraz z dwoma synami weszła do schronu, jaki ma w swoim domu. Dostało się tam jednak sześciu bojowników palestyńskich; kobieta usiłowała blokować drzwi, ale otworzyli je pojedynczym strzałem (nikogo przy tym nie raniąc, ani nie zabijając). Gdy krzyknęła im po angielsku, że jest sama z dwójką dzieci, usłyszała zapewnienie od Palestyńczyków, że są oni muzułmanami i nic im nie zrobią. Faktycznie nie zrobili. Posiedzieli w domu Izraelki przez kilka godzin, jeden Palestyńczyk, znalazłszy banana, zapytał właścicielki, czy może zejść kawałek, co uczynił po uzyskaniu zgody. Na koniec bojownicy zamknęli drzwi i wyszli (nie wiem, czy zarekwirowali coś na swoje potrzeby, czy nie). Starszy syn kobiety był zestresowany na widok broni (czemu oczywiście trudno się dziwić), młodszy podczas chwilowego zajęcia ich domu przez Palestyńczyków zajął się grą komputerową (zapewne w ten sposób radził sobie ze strachem). Jak przyznała Izraelka, jej dzieci przeraziła broń jako taka, nie zachowanie sześciu powstańców.

Trochę się to kłóci z obrazem „morderczych, fanatycznych Palestyńczyków”, kreowanym przez większość polskich mediów, jednoznacznie opowiadającą się po stronie izraelskiego okupanta, czyż nie?

Z drugiej strony, właśnie Izraelskie wojsko bez litości morduje ludność palestyńską, kobiety i dzieci wliczając. Obecnie masakruje największe, bo przeznaczone dla około dwóch milionów osób, więzienie świata, czyli Strefę Gazy. Jest ona bombardowana (jak myślicie, czy pociski zabijają TYLKO liderów Hamasu, o których zdanie oczywiście można mieć różne, czy jednak głównie cywilów?), odcinana od podstawowych mediów, wody i żywności; okupanci robią z nią mniej więcej to, co Niemcy z Warszawą w 1944 r. oraz Amerykanie z Bagdadem w 2003 r.

Nawet jednak w spokojniejszych czasach, czyli okresach, gdy okupacja Palestyny akurat nie przybierała formy otwartej wojny, Palestyńczyk, który po prostu opuścił swój dom (o ile mu go jeszcze buldożery nie rozjechały), by pójść do pracy czy na zakupy, ryzykował, że zostanie przez izraelski aparat terroru aresztowany lub nawet zastrzelony (ci Palestyńczycy, którzy mają izraelskie obywatelsko, są w cokolwiek lepszej sytuacji prawnej). Jeśli miał dzieci i zaprotestował przeciwko zamknięciu ich w więzieniu za patrzenie na przejeżdżający drogą konwój wojskowy, mógł zarobić kulkę od żołnierza. Dziennikarze relacjonujący zachodzące w Palestynie wydarzenia byli mordowani bez litości np. przez izraelskich snajperów, podobnie jak lekarze niosący pomoc zranionym podczas walk czy zamieszek ludziom. I tak dalej...

To tyle na dziś. Żeby nie przedłużać, przemyślenia i wnioski pozostawiam Wam.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor