Sezon przedświąteczny w październiku

Wielkimi krokami nadchodzą Dziady/Halloween, Wszystkich Świętych oraz Zaduszki, czyli okres okazywania pamięci zmarłym antenatom, dbania o ich groby, palenia zniczy, itd. Nic zatem dziwnego, że już od kilku ładnych tygodni w sklepach – od dużych sieci handlowych po małe sklepiki ogrodnicze i wielobranżowe – na pacach targowych czy indywidualnych stoiskach prowadzonych przez amatorskich sprzedawców, przybywa zniczy, stroików, chryzantem… Jest to typowe wyjście klientowi naprzeciw – a zarazem równie typowe w kapitalizmie rozbudzanie potrzeb zawczasu – ponieważ wiele osób z wyprzedzeniem wybiera się nawiedzić groby bliskich, inne zaś nie chcą czekać z zakupami do ostatniego dnia. I okej.

Z kolei dla osób, które przełom października i listopada traktują cokolwiek bardziej rozrywkowo, poszczególne sieci handlowe, wydawnictwa i im podobne firmy przygotowały promocje z okazji Halloween; szkoda, że nie zaznaczają, iż są to też nasze słowiańskie Dziady. Do kin wchodzą filmy grozy (jeden to nawet horror-komedia o zabójczym leniwcu), a sieci kinowe organizują wieczory horrorów. Git. Skoro już przy tym jesteśmy, to funkcjonariusze Kościoła katolickiego również zaczęli zawczasu straszyć „szatańskim świętem”. Może poużywam sobie na nich, ale dopiero za parę dni, gdy nadejdzie pora.

W każdym razie, komercja związana z przełomem października i listopada, od strony reklamowej w znacznie większym stopniu związana z Halloween (szkoda, że nie z Dziadami) niż ze Wszystkimi Świętymi, przynajmniej dla mnie nie jest szczególnie uciążliwa, nie wydaje mi się również zbytnio nachalna.

Co innego bożonarodzeniowa.

A ta już się zaczęła. W galeriach handlowych coraz liczniej pojawiają się wystroje związane z choinkami, św. Mikołajami (nie wiadomo, dlaczego postać ta, a raczej jej komercyjna imitacja, powiązana została z obchodami narodzenia Chrystusa… który najprawdopodobniej przyszedł na świat wiosną), gwizdkami i podobnymi utensyliami. W telewizji też transmitowane są odpowiednie reklamy; widziałem takie pewnej sieciówki.

Kapitalizm to system, jednym z elementów którego jest rozbudzanie potrzeb u konsumentów, po to rzecz jasna, aby kupowali coraz więcej, generując zyski prywatnym właścicielom środków produkcji. Służy temu między innymi reklama, w różnych formach. A że w okresie przedświątecznym ludzie masowo nabywają w zasadzie wszystko (by potem wiele z tego wyrzucić), to kapitaliści mają swoje żniwo. I ci, co produkują towary, i ci, co je dystrybuują, i oczywiście ci, co reklamują. Nic więc dziwnego (z systemowego punktu widzenia), że zaczynają tenże czas coraz wcześniej.

Ale druga połowa października to zaiste przesada. Okej, jeszcze rozumiem początek grudnia czy nawet ostatni tydzień listopada; wówczas można już spokojnie dekorować sklepy, place targowe i inne tego typu miejsca, a media wypełniać bożonarodzeniowymi czy mikołajkowymi reklamami, bez ryzyka przeciążenia potencjalnych klientów nawałem bodźców.

Jeżeli jednak włączę telewizję i zobaczę choinkę z gwiazdką oraz rodzinkę przy wieczerzy wigilijnej, jeśli puszczę radio i z głośników popłynie typowo bożonarodzeniowa melodyjka, gdy pójdę do supermarketu i będę musiał się pochylać, aby nie potrącić świątecznych dekoracji, wszystko to zaś działo się będzie na przełomie października i listopada, to i tak szału zakupów nie doznam (nigdy go zresztą nie doznaję, zawsze nabywam to, czego potrzebuję, a jedzenie na Boże Narodzenie kupuję w odpowiednim czasie), za to cała ta sztucznie wykreowana atmosfera zbrzydnie mi na długo przed Gwiazdką.

Naprawdę, nie idzie pohamować tej komercji?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor