Przemęczony nastolatek

Ileż to się można nasłuchać narzekań na młodzież, konkretnie na nastolatków, zwłaszcza w wieku nakazującym uczęszczanie do szkół średnich. Że leniwi, że nic, tylko by siedzieli na telefonach albo grali – na komputerze/konsoli lub w najlepszym wypadku na boisku. Że niczym się nie interesują, nigdzie nie chodzą. I tak dalej.

A ja zastanawiam się, czy ci, co tak narzekają, zdają sobie sprawę, iż osoby w wielu nastoletnim mogą zwyczajnie nie mieć siły ani czasu, żeby zachowywać się inaczej?

Dosłownie wczoraj usłyszałem, jak wygląda typowy dzień uczennicy szkoły średniej. Lekcje zaczynają się o 6:30 (zgroza; kiedy ja chodziłem do liceum, pierwsza godzina lekcyjna rozpoczynała się o 7:45, czyli wcześnie, ale do zniesienia). Aby dotrzeć do placówki nader wątpliwej oświaty, dziecko wstać musi półtorej czy dwie godziny wcześniej. W szkole siedzi do późnego popołudnia/wieczora. Potem jakaś godzina na drzemkę czy inny reset mózgu, i korepetycje/zajęcia dodatkowe; nie przypuszczam, by wynikały one z fanaberii rodziców, już prędzej stanowią ponurą konieczność. Innymi słowy, nastolatka ma dzień wypełniony od wczesnego poranka do nocy, zasuwa DŁUŻEJ i prawdopodobnie ciężej (serio!) niż pracownik zatrudniony na umowie o pracę (z tymi, co harują na śmieciówkach czy wymuszonym samozatrudnieniu, różnie bywa). Nie jest ona wyjątkiem, lecz regułą, bo inne osoby w jej wieku też tak mają.

Do tego dochodzi to, co sam pamiętam ze swoich szkolnych czasów – presja, presja i jeszcze raz presja.

Mówiąc krótko, ludzie nastoletni nie są (w większości przynajmniej) leniwi, lecz przeciwnie – przemęczeni, wycieńczeni tudzież wypaleni. Nic dziwnego, że coraz więcej spośród nich zmaga się z poważnymi dysfunkcjami zdrowia psychicznego, a zagrażające życiu choroby fizyczne wynikające z nadmiernego wyczerpania są tylko kwestią czasu.

Osoby nastoletnie często nie mają siły na jakąkolwiek aktywność pozaszkolną, a jeśli już, to na granie w piłkę nożną czy inną grę z zbiorową na Orliku (dobrze, jeśli mają do takowego dostęp), bądź na zabawę przy smartfonie lub komputerze; innymi słowy, na coś odmóżdżającego, pozwalającego umysłowi oraz psychice wytchnąć.

W głównej mierze jest to wina szkolnictwa, szczególnie oczywiście PiS-owskich deform tejże sfery. Ale jeszcze przed objęciem władzy przez ową mafię/sektę, programy szkolne były mocno przeładowane, godzin lekcyjnych było (przede wszystkim w szkole średniej) zbyt dużo, a wszechobecna presja na oceny, wyniki, itd. pozostawała nader stresująca. Teraz jest znacznie gorzej, nie ma jednak szans na poprawę, dopóki za sferę edukacji odpowiadali będą ludzie zafiksowani na – przestarzałym, w naszych zaś czasach wręcz patologicznym – modelu pruskim, nie zaś fińskim. I, co jeszcze istotniejsze, nierozumiejący zmian, jakie zachodzą we współczesnym świecie, na które szkolnictwo musi odpowiadać.

Patologiczny system wszelako patologicznym systemem, ale winę ponoszą też niektórzy rodzice. Ci rzecz jasna, co progenitury używają do lansowania. Nie bacząc więc na talenty (a każda osoba jakieś ma, tylko trzeba je odkryć), zainteresowania, pasje, zamiłowania, itd. swoich dzieci, zapisują je na różnego rodzaju kursy, decydując, czym nastoletnie osoby mają się interesować i co robić (nie chodzi mi o korepetycje, które bywają konieczne do poradzenia sobie z materiałem szkolnym, ani o zajęcia dodatkowe, jakie pozwalają rozwijać REALNE uzdolnienia, a przy tym sprawiają radość). Przyjemność, satysfakcja bądź zainteresowania dzieciaków nie mają tu znaczenia; tacy rodzice chcą po prostu chwalić się, na co to chodzą ich milusińscy i jacy to są wspaniali. Rzecz jasna, na czasie wolnym oraz kondycji psychicznej i fizycznej osób nastoletnich takie dodatkowe obciążenie odbija się negatywnie, niekiedy bardzo.

Z drugiej strony, tragedią jest, że PiS-owskie deformy wielu utalentowanym dzieciom i młodzieży uniemożliwiły rozwijanie swoich uzdolnień, np. w szkołach muzycznych, na zajęciach malarskich, itd.; zabrakło bowiem czasu, a często i siły, by się na nie zapisać.

Kiedy zatem widzicie osobę nastoletnią niemogącą się oderwać od smartfona, albo wolącą w wolnej chwili iść na boisko i pokopać piłkę, zamiast wybrać się do klubu dyskusyjnego, pamiętajcie, że nie bierze się to z lenistwa, inercji czy braku zainteresowań. Polskie dzieci i młodzież są coraz bardziej przemęczone, a syndrom wypalenia diagnozuje się już u dziesięciolatków…

Nie wróży to dobrze na przyszłość, oj, nie!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor