Wróg narodu

Na początek przepraszam za brak piątkowej notki. Wynikał on z problemów technicznych. A teraz przejdźmy do dzisiejszego tematu.

Kaczyński Jarosław, prezes Bezprawia i Niesprawiedliwości, na swoim ostatnim wiecu zapewniał, że jego mafia/sekta nie zamierza nie-rządzić w koalicji z Konfederacją (aha, już mu wierzę! Zarówno PiS, jak i PO chętnie wyciągną do tych neonazistów dłoń, jeśliby miało im to pomóc w uzyskaniu większości rządowej), a także nazwał Donald Tuska „wrogiem narodu”, czym wywołał oburzenie, głównie oczywiście wśród zwolenników tego ostatniego.

No to określmy pewną ważną rzecz. Otóż, „naród” zawsze jest pojęciem sztucznym, ideologicznie zdefiniowanym, już to w przepisach prawa (chociażby konstytucje większości państw demokratycznych uznają za naród wszystkich obywateli danego kraju), już to w różnorodnych doktrynach naukowych czy filozoficznych, już to w polityce klas panujących/pasożytniczo-wyzyskujących (przykładowo, aż do XIX wieku za naród polski uznawano jedynie szlachtę, magnaterię i oczywiście wywodzący się spośród nich kler; dopiero Konstytucja XIX maja włączyła do tego grona mieszczan, zaś przemiany społeczne XIX i początków XX wieku wymusiły uznanie, że chłopi też Polacy).

Zamiast więc o narodzie, lepiej jest mówić o społeczeństwie, powstającym i istniejącym w sposób naturalny. Albo o ludzie.

No dobrze, czy Donald Tusk jest wrogiem społeczeństwa/ludu? Owszem, jak wszyscy inni prawicowi politycy, Kaczyńskiego Jarosława rzecz jasna wliczając. Są oni wszak pachołkami kapitalistów – klas pasożytniczo-wyzyskujących, pasących się na pracy wyzyskiwanych pracowników, czyli niemal całego społeczeństwa/ludu. Interesy kapitalistów są sprzeczne z interesami wszystkich innych ludzi, zagrażają wręcz ich życiu (śmierć z biedy, przepracowania, stresu, w wyniku katastrofy klimatycznej, itd.), reprezentowanie ich ustawia więc danego polityka na pozycjach wrogich wobec każdego, kto kapitalistą nie jest. Rzecz dotyczy tak samo Tuska, jak i Kaczyńskiego Kukiza, Konfiarzy…

Można by zatem wykpić obelgę prezesa PiS-u, mówiąc: „Przyganiał kocioł garnkowi”… lecz rzecz cała jest o wiele bardziej niebezpieczna. Kaczyńskiemu nie chodziło bowiem ani o naród zdefiniowany konstytucyjnie jako ogół obywateli Polski, ani o nasze społeczeństwo. I nie chodziło mu tylko o Tuska.

Otóż, kategoria „wróg narodu” jest bardzo szeroka i pojemna. Zmienić można w niej w zasadzie każdego, kto… No i w tym oto miejscu dochodzimy do sedna sprawy, czyli do tego, że „naród” jest , jak wskazałem wyżej, pojęciem odgórnie, ideologicznie definiowanym, a przez to… względnym, zależnym od definiującego.

Obawiam się więc, iż Kaczyński Jarosław pod słowem tym rozumie oczywiście siebie, swoich partyjnych akolitów, kler katolicki, rzecz jasna kapitalistów (wszak im służy, nie mógłby zatem wykluczyć ich z „narodu”), no i wyznawców jego mafii/sekty. Każdy zaś, kto wyznawcą Bezprawia i Niesprawiedliwości nie jest, czyli tej mafii/sekty nie popiera, a może wręcz ośmiela się ją krytykować, automatycznie uznawany jest, bądź przynajmniej może zostać, za „wroga narodu”.

W kategorii też będzie więc – pozornie przynajmniej, bo tak naprawdę mamy do czynienia z nieformalną, acz świetnie funkcjonującą koalicją – Donald Tusk i inni politycy PO, a już na pewno wyborcy tej partii, którzy dali się przekonać/okłamać, iż działa ona przeciwko PiS-owi. Identycznie rzecz się ma z lewicowcami (politykami, wyborcami, aktywistami, itd.), obrońcami przyrody i klimatu, krytykami Kościoła katolickiego, wszelkimi nie-katolikami, pracownikami domagającymi się swoich praw, osobami LGBT+, kobietami chcącymi decydować o swoich organizmach, mniejszościami różnego rodzaju, uchodźcami i migrantami… Zwłaszcza zaś wszystkimi, co samodzielnie myślą. Ogólnie, każdy kto z takich czy innych przyczyn nie przypadnie prezesowi Kaczyńskiemu Jarosławowi do gustu, „wrogiem narodu” nazwany będzie.

A w dalszej kolejności na ludzi zaliczonych do tej kategorii spadną represje. Na początek może stosunkowo łagodne, typu ograniczenia, przykre, ale do wytrzymania. Skończy się wszelako na komorach gazowych lub czymś jeszcze gorszym. Już to przerabialiśmy w dziejach ludzkości wielokrotnie, nazizm (z którego PiS-owska doktryna polityczna czerpie pełnymi garściami) III Rzesza (jw.) i Holocaust to tylko jedne z nader licznych przykładów.

Dlatego właśnie słowa Kaczyńskiego są tak złowieszcze.

Pamiętajmy tylko, że kiedy już przyjdzie do owych zbrodniczych represji, Donalda Tuska wśród ich ofiar najprawdopodobniej nie będzie; swoi swojemu nic nie zrobią. Znajdą się pośród nich jednakże wszyscy ci, którzy w obietnice PO i jej lidera uwierzyli.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor