Płoną śmiecie, płoną

W Zielonej Górze spłonęło nielegalne składowisko odpadów. Nie pierwszy to taki pożar w (k)raju nad Wisłą; wybuchają one co jakiś czas, a ich konsekwencje zarówno dla środowiska naturalnego, jak i dla zdrowia ludzkiego są fatalne. Nie trzeba zresztą, aby śmiecie owe stanęły w ogniu, ponieważ samo ich składowanie jest szkodliwe dla całego otoczenia i zamieszkujących je istot żywych, ludzi oczywiście wliczając; logiczne, skoro to toksyny.

Niejaki Kaczyński Jarosław, nieoficjalny, acz – o zgrozo! – faktyczny władca Polski, prezes Bezprawia i Niesprawiedliwości, migiem znalazł winnego. Jeśli sądzicie, że uznał za takowego Donalda Tuska, to oczywiście macie rację. Zdaniem Kaczyńskiego, to przewodniczący PO sprowadza do Polski „niemieckie śmieci” (serio, facet rzeczywiście tak powiedział), które potem radośnie sobie płoną…

Wiadomo, że to element kampanii wyborczej, w której – już to widać – zagadnień merytorycznych prawie nie będzie (może tylko Lewicy uda się jakieś przemycić, bo próbuje), za to dominowały będą głupoty i wzajemne oskarżenia.

W każdym razie, w wypowiedzi dyktatorka jedna rzecz jest prawdziwa – Polska stała się śmietniskiem Europy, a może i świata. Dzieje się tak od lat, proces ten ponury następował zarówno pod rządami koalicji PO-PSL, jak i następuje pod nie-rządem PiS-u. Ma się świetnie z uwagi na kapitalizm oraz fakt, że oba ugrupowania to postsolidarnościowa prawica, wysługująca się kapitalistom, dla zysku gotowym zniszczyć przyrodę oraz planetę.

Państwo nasze stało się jednym z głównych światowych importerów odpadów, przejmując tę rolę od Chin, odkąd postawiły one na coraz bardziej przyjazną dla środowiska gospodarkę. Tyle, że pod rządami Tuska protesty społeczne doprowadziły – niestety, raz tylko – do zawrócenia transportu tego trującego syfu. Pod władzą PiS-u nawet się o owym procederze nie wspomina, bo i po co? Do momentu przynajmniej, kiedy wybuchnie pożar takiego czy innego wypiska albo rzeka czy inny akwen nie ulegnie skażeniu.

Specjaliści podnoszą, że Polska, ze względu właśnie na te śmiecie i różnorakie chemikalia składowane częstokroć od dekad, bez odpowiedniego zabezpieczenia, spoczywa dosłownie na bombie ekologicznej, eksplozja której nastąpić może w każdej chwili, raczej prędzej niż później, pociągając za sobą gigantyczną katastrofę, przy jakiej obecne skażenie rzek to pikuś, i która pociągnie za sobą ogromną liczbę zgonów roślin, zwierząt oraz ludzi. Serio, takie ryzyko jest bardzo poważne.

Składowisk odpadów przybywa, a PiS-owcy nic z tym nie robią… w każdym razie, jeśli chodzi o przeciwdziałanie tragedii. Dlaczego mieliby, skoro są prawicowcami wysługującymi się kapitalistom, zaś śmieciowy biznes – niekoniecznie legalny – pozostaje wielce intraty?

Polega on między innymi na wynajmowaniu przed podstawione osoby (tzw. „słupy”) przestrzeni magazynowej gdzie podrzuca się, częstokroć nie informując o tym właścicieli, toksyczne śmiecie, by następnie porzucić je, „zniknąć”, po czym zrobić to samo pod szyldem innej firmy. I tak trwa to od lat. Zajmujący się tym „biznesmeni” pozostają najczęściej bezkarni. Przykładowo, w roku 2018 takie nielegalne składowisko trującego syfu policja odkryła w Częstochowie, ale do dziś wszystkich odpowiedzialnych nie złapano. Za to prokurator, który na Górnym Śląsku zajmował się mafią śmieciową i próbował powiązać ze sobą różnorodne wątki, został odsunięty, a wszystkie związane z tym sprawy odebrano mu. Kto zaś dzierży prokuraturę, wiemy.

I tak to się kręci. Kapitaliści trzepią kasę, prawicowi politykierzy kryją ich brudne (w tym wypadku dosłownie) interesy, my się trujemy, przyroda natomiast zostaje zniszczona. Kapitalizm w klasycznie patologicznej postaci.

PS. Jutrzejszej notki może nie być, z uwagi na ważny wyjazd. W razie czego, serdecznie z góry przepraszam za jej brak.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor