A ludzie giną

No i skończył się szczyt (jakkolwiek wypadałoby go określić raczej mianem pagórka…) NATO w Wilnie. Jak zwykle przy podobnych okazjach, posypały się liczne memy wyśmiewające uczestników, chociażby niejakiego Dudę Andrzeja. Oczywiście, były też komentarze bardziej poważne. Dotyczyły one głównie Ukrainy i tego, że nie dostała ona potwierdzenia, że (i kiedy) zostanie do Paktu przyjęta, a jedynie padły ogólnikowe zapewnienia, co miało wywołać rozżalenie u prezydenta Zełeńskiego.

Tymczasem żadnej niespodzianki tu nie ma; nasi wschodni sąsiedzi niczego innego poza zapewnieniami, że jak najbardziej są na drodze ku członkostwu, otrzymać nie mogli, są bowiem państwem prowadzącym wojnę. Przyjęcie Ukrainy do NATO lub chociażby jawna deklaracja z podaniem ewentualnego terminu, oznaczałaby wciągnięcie jego państw w działania wojenne, a na tym nikomu nie zależy. Amerykańskim oraz europejskim imperialistom, a już tym bardziej międzynarodowym koncernom i korporacjom z producentami uzbrojenia na czele, znacznie bardziej opłaca się z odległości obserwować konflikt, czekać na jeszcze większe osłabnięcie Rosji i, co najważniejsze z ich punktu widzenia, zarabiać na dostarczaniu Ukrainie broni. A kiedy wojna się skończy – co nastąpi, gdy przestanie się ona opłacać USA i innym głównym państwom NATO oraz koszących na niej kasę kapitalistom – to, co zostanie z naddnieprzańskiego państwa, stanie się zachodnią nieformalną kolonią, która na otarcie łez otrzyma promesę wstąpienia do NATO. Lub nawet zostanie do niego przyjęta i wykorzystana przez amerykańskie imperium zła w charakterze bazy wypadowej dalej na Wschód.

Ale wracając do komentarzy, jako się rzekło, większość z nich dotyczyła relacji Ukraina-NATO. Jakoś nie było takich (a jeśli nawet, to gdzieś na uboczu), które mówiłyby o tragedii tego kraju. A wojna rosyjsko-ukraińska jest drugim – po Tigraju w Etiopii (wojna domowa m. in. o wodę – walki pochłonęły tam tylko w zeszłym roku ponad 100 tys. ofiar śmiertelnych, a przeszło drugie tyle zmarło z głodu i od chorób) - najkrwawszym konfliktem zbrojnym, jak toczy się obecnie na świecie. W 2022 roku kosztowała ona życie ponad 80 tys. osób, nie wspominając o zwierzętach i zniszczeniach. Końca nie widać.

Ogółem, na świecie jest nieco ponad dwieście państw. W ubiegłym roku wojny toczyły się w stu sześćdziesięciu trzech; jak to się ma do ogólnej liczby, oceńcie sami. O różnej oczywiście skali, niemniej każda z nich była – i nadal jest – tragedią. Ich ofiary to nie tylko ludzie ginący od kul, bomb, noży czy innych przedmiotów zaprojektowanych oraz wyprodukowanych w celu odsyłania bliźnich do Nawii. To nie tylko ci, co umierają od pobić czy gwałtów. Skalę zbrodniczej tragedii, jaką jest każdy konflikt zbrojny, powiększają rosnące w czasie jego trwania i często utrzymujące się długo po nim nędza, głód, epidemie różnych chorób, których nie da się leczyć, bo opieka zdrowotna przestała funkcjonować… Jak to widać na przykładzie Etiopii, mnożą one liczne ofiar nieraz kilkukrotnie…

A kiedy wojna zostaje formalnie zakończona, nastaje etap powojennych rozliczeń, które równie bywają paskudne, okrutne i mogą za sobą pociągnąć… kolejny konflikt.

Za koszmarem owym – za porozrywanymi eksplozjami, spalonymi napalmem lub jemu podobnymi substancjami, podziurawionymi pociskami, pociętymi nożami ciałami, za gwałconymi kobietami i uprowadzonymi dziećmi, za zniszczonymi domami, za głodem tudzież chorobami – stoją wielkie pieniądze. Chyba nie ma wojny, na jakiej nie zarabialiby kapitaliści. Nie tylko udziałowcy koncernów zbrojeniowych. Również producenci paliw – wojna to doskonała okazja do spekulacji cenowych, co od 22 lutego zeszłego roku możemy obserwować na naszych stacjach benzynowych – medycznych (spekulacje cenami leków), żywnościowych (spekulacje cenami żywności) i wielu innych.

Dlatego konflikty zbrojne trwają jak świat długi i szeroki. O niektórych jest bardzo głośno, inne zaś media i kreowana przez nie opinia publiczna mają gdzieś, ale na każdym z nich kokosy zbija taki czy inny kapitalistyczny pasożyt, i to niejeden. To, że ludzie giną, a jeśli nawet przeżywają, to tracą wszystko, nie liczy się. Cóż, kapitalizm był, jest i do końca swego istnienia pozostanie skrajnie niehumanitarnym systemem.

Jakoś wolę pomyśleć o Ukraińcu, Rosjaninie, Etiopczyku, Syryjczyku, Palestyńczyku i innych ludziach tracących życie na wojnie, niż o żalu takiego czy innego prezydenta czy imperialistycznych ambicjach innych światowych graczy, będących li tylko marionetkami, podrygującymi na sznurkach pociąganych przez kapitalistycznych pasożytów.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor