Zombie

Bezprawie i Niesprawiedliwość wyznaczyło szefa sztabu kampanii wyborczej. Będzie nim Brudziński Joachim, ksywa Jojo. W związku z tym należy się spodziewać, że będzie agresywne i brudno. Padną liczne ciosy wymierzone w grupy uznane przez PiS-owców za wrogie/niepożądane: lewicę (prawdziwą), PO (choć oczywiście będzie to chucpa; wszak partie owe są swoimi nieformalnymi koalicjantami i sojusznikami), nie-katolików, osoby LGBT+, uchodźców, kobiety… strach pomyśleć, kogo jeszcze. Znów roznosiły się będą teksty rodem z broszur NSDAP, lekko tylko zmodyfikowane, napadów tudzież pobić też nie należy wykluczać.

Równolegle, jak łatwo się domyślić, posypią się obietnice o charakterze socjalnym, czyli dotyczące jakichś nowych świadczeń pieniężnych i waloryzacji dotychczasowych (już przecież obiecane jest, fałszywie zapewne, 800 Plus zamiast 500 Plus). Niektóre, jak sądzę, będą sensowne, inne kompletnie z sensu wyprane, większość sytuowała się będzie pomiędzy tymi dwiema skrajnościami. Rzecz jasna, to jedynie obiecanki-cacanki, kiełbasa wyborcza, mająca za zadanie zanęcić elektorat. Spełnienia obietnic spodziewać się nie należy.

Innymi słowy, Bezprawie i Niesprawiedliwość podczas kampanii zachowywało się będzie jak zombie z klasycznego filmu grozy. Czyli niby się rusza, a nawet atakuje ludzi, ale w istocie to jedynie gnijący trup. Nie będzie nic nowego, poza pustą agresją i równie pustymi kłamstwami, a także niezbornymi ruchami, mającymi stworzyć pozory, iż mafia/sekta nie-rządząca robi cokolwiek dla Polski i ma jakąkolwiek inną wizję naszego państwa niż wsteczny, klerykalny zaścianek Europy, zarazem rezerwuar taniej siły roboczej dla międzynarodowych koncernów i korporacji.

Tymczasem pan Tusk Donald, lider Platformy Obywatelskiej, a wraz z nią Koalicji Obywatelskiej, po frekwencyjnym (o merytorycznym trudno mówić, bo przecież nic ciekawego tam nie padło) sukcesie marszu z 4 czerwca, rozpoczął wiecowanie, czyli jeżdżenie po Polsce. Domyślać się można, iż tak będzie wyglądała kampania jego samego i całej formacji, na czele której stoi. Czyli będą gorące przemówienia (jedną z nielicznych zalet pana Tuska jako polityka pozostaje to, że jest dobrym mówcą), przepełnione frazesami o demokracji, praworządności oraz wolności. Nie należy wszelako oczekiwać jakichś odkrywczych kwestii; padną po prostu puste jak ciąża urojona słowotoki, którymi tzw. „opozycja demokratyczna” popisuje się od lat, ale nie potrafi – lub, co bardziej w sumie prawdopodobne, nie chce – nadać im jakiejkolwiek głębszej, bardziej rzeczowej treści. Ot, wysłuchamy gadek o tym, jak ważne są demokracja, praworządność tudzież wolność (jakby nie było to wiadome), i jak wielkie zagrożenie stanowi dla nich PiS (jak gdyby nie było tego widać co najmniej od 2005 roki, kiedy owa mafia/setka po raz pierwszy dorwała się do władzy).

Propozycje rozwiązań konkretnych problemów społecznych, takich jak: inflacja, rosnąca bieda, postępująca katastrofa klimatyczna, umowy śmieciowe, prawo antyaborcyjne zabijające kobiety, prześladowania osób LGBT+, ludobójstwo na granicy polsko-białoruskiej, rozwalony system edukacji, upadająca publiczna opieka zdrowotna (psychiatria dziecięca w stanie agonalnym, żeby daleko nie szukać), coraz więcej prób samobójczych wśród dzieci i młodzieży, i wiele innych? Zapomnijcie! Pan Tusk i jego partyjni/koalicyjni koledzy to mistrzowie PR-u, z pomocą technik którego umieją doskonale mydlić oczy, ale konkretów nie potrafią ani zaproponować, ani tym bardziej wdrożyć. Jeśli przypomnimy sobie czasy, kiedy Tusk zasiadał na premierowskim stolcu, to okaże się, że żadnych kwestii społecznych jego rząd nie rozwiązywał, padały tylko ładne słowa. Wręcz przeciwnie, problemów przybywało, a kiedy sytuacja zmuszała ekipę PO-PSL do podejmowania działań, w większości przypadków były one szkodliwe i antyspołeczne, np. wydłużenie wieku emerytalnego. W połączeniu ze straszliwą arogancją i niechęcią do porozumiewania się z osobami obywatelskimi, doprowadziło to do kolejnych zwycięstw wyborczych PiS-u. Nie ma powodu przypuszczać, aby w kampanijnych miesiącach pan Tusk i jego partia wraz z koalicyjnymi przystawkami zachowywały się inaczej – będzie ładne, lecz pusto.

Innymi słowy, Platforma Obywatelska podczas kampanii zachowywała się będzie jak zombie z klasycznego filmu grozy. Czyli niby się rusza, a nawet atakuje ludzi, ale w istocie to jedynie gnijący trup. Nie będzie nic nowego, poza okrągłymi słówkami i demokratycznymi frazesami, a także niezbornymi ruchami, mającymi stworzyć pozory, iż największa formacja rzekomo „opozycyjna” zamierza zrobić cokolwiek dla Polski i ma jakąkolwiek inną wizję naszego państwa nić wsteczny, klerykalny zaścianek Europy, zarazem rezerwuar taniej siły roboczej dla międzynarodowych koncernów i korporacji.

W sumie, tylko na Lewicę można liczyć. Jedynie ona proponuje konkretne rozwiązania kwestii społecznych.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor