Miliarderzy pod wodą

Pięciu miliarderów – wśród nich współzałożyciel firmy, jaka organizuje te komercyjne wyprawy – wsiadło na pokład łodzi podwodnej Titan i wyruszyło w kierunku wraku Titanica, spoczywającego oczywiście na dnie Atlantyku. Krótko po odpłynięciu od brzegu zatonęli. Obecnie trwa akcja ratunkowa, Francuzi wysłali nawet jakiegoś specjalistycznego robota, ale szanse na sukces są, zdaniem specjalistów, mizerne – dziś rano na pokładzie Titana skończyć miał się tlen.

Media, w tym oczywiście polskie (tzn. działające w Polsce, bo z własnością różnie bywa), coraz to podają kolejne informacje o przebiegu akcji i lamentują nad jakoby tragicznym losem miliarderów, nas zaś, odbiorców, zmuszają do uznania, iż sytuacja jest jedną z największych katastrof w ostatnim czasie, a ludzkość cała musi się pogrążyć w żałobie. Zarazem olewają kolejne REALNE tragedie dotykające uchodźców masowo tonących w Morzu Śródziemnym i innych akwenach czy też ginących na granicy polsko-białoruskiej, ofiary wojen toczących się na całym świecie tudzież okupacji i terroryzmu, ludzi ginących z głodu, itd. Nie, ważni są miliarderzy w liczbie pięciu.

I żeby nie było – nie cieszę się z całej tej sprawy; śmierć przez uduszenie, w ciasnym pomieszczeniu, i to jeszcze w oceanicznych odmętach, do przyjemnych raczej nie należy. Ludziom tym, w jakiejś przynajmniej mierze, współczuję, podobnie jak ich rodzinom.

Każda jednak rzecz ma co najmniej dwie strony, a ta konkretna nawet więcej.

Zauważmy, że wyprawa była… po prostu zbędna. Miała charakter wyłącznie komercyjny, zorganizowano ją nie w celach badawczych (co byłoby zrozumiałe i uzasadnione), lecz po to, by kilku darmozjadów pasożytujących na ludzkiej pracy (zyski kapitalistów pochodzą wszak z żerowania na wypłatach pracowników) i niewiedzących, na co wydać zbyt doże, niepotrzebne im pieniądze, mogło sobie cyknąć fotki bulaju łodzi podwodnej, bo samego wraku Titanica raczej nie widać (im głębiej, tym ciemniej, przypominam), czyli podbudować własne ego, wydając na to setki tysięcy dolarów (ilu ludzi można by nakarmić albo wyleczyć za te pieniądze…?). Przyczyniła się nadto, podobnie jak poprzednie w tym stylu, do zanieczyszczenia środowiska, czyli katastrofy trwającej właśnie na Ziemi. To samo zresztą tyczy się akcji ratunkowej – też kosztuje i też generuje szkodliwe substancje.

Dalej, mamy tu kolejny dowód, iż wielkie fortuny dostają się – wbrew temu, co wciska nam kapitalistyczna propaganda – nie jednostkom najmądrzejszym, najbardziej kompetentnym czy najpracowitszym, lecz bezmózgim kretynom (no, ale do pasienia się na wyzyskiwaniu pracowników nie trzeba geniuszu). Albowiem trzeba być bezmózgim kretynem, aby wsiąść na pokład tandetnej łódeczkami, sterowanej padem do gier (sic!), i spłynąć nią nie gdzie indziej, a ku dnu oceanu, nie wspominając już o wyłożeniu na ten cel forsy, o której dopiero co pisałem. Każdy rozsądny człowiek, niezależnie od statusu majątkowego, gdyby zaproponowano mu udział w czymś takim, popukałby się w głowę, a na proponującego popatrzył jak na kogoś niespełna rozumu.

Nie tylko jednak pasażerowie Titana są ogromnie nadzianymi idiotami. Do grona owego zaliczają się przecież takie chociażby jednostki, jak Donald Trump czy Elon Musk. Tacy właśnie intelektualni degeneraci pasożytują na cudzym wysiłku (z reguły ludzie faktycznie kompetentnych, mądrych – niejednokrotnie genialnych – i pracowitych), zdobywają fortuny niedostępne dla dziewięćdziesięciu dziewięciu koma dziewięciu dziesiątych procenta ludzkości i robią z siebie nie wiadomo co. Mało tego, owi zidiociali kapitaliści już przez sam fakt posiadania gigantycznych pieniędzy wpychają miliardy ludzi w nędzę, a często powodują wręcz śmierć głodową czy od chorób. Poza tym, ich biznesy oraz fanaberie typu loty w kosmos albo pływanie na dno oceanów, przykładają się do wyniszczenia planety oraz wymierania wielu gatunków – nasz też jest zagrożony.

Mówiąc krótko, najwięksi kretyni z największymi pieniędzmi sprowadzają na nas zagładę.

Dlatego też, jeśli pasażerowie Titana zginą, nie będę się z tego cieszył, ale i rozpaczy to u mnie nie wywoła. Nie zapominam przecież, że setki, tysiące, a może i miliony ludzi musiało umrzeć z przepracowania, głodu czy chorób, żeby ci burżuje mogli sobie urządzić tę podmorską wycieczkę. Nie wiem, czy ewentualna śmierć tych pięciu wyzyskiwaczy będzie wobec tego swoistym aktem sprawiedliwości dziejowej… lecz myśl taka sama się nasuwa. Kapitaliści (nie mylić z przedsiębiorcami!) jako klasa społeczna są największymi wrogami życia. Czasami, jak się okazuje, płacą za to cenę.

Co zrobić, aby na przyszłość zapobiec tego typu nieszczęściom? To proste. Wystarczy odebrać kapitalistom ich majątki – pochodzące przecież z wyzysku, czyli KRADZIEŻY – i rozdysponować je między pracowników ich firm.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor