W kogo walnie tragedia?

Jeżeli śmierć kolejnych kobiet z powodu sadystycznego, fanatycznego prawa antyaborcyjnego oraz chorego rozwiązania, jakim jest klauzula sumienia, stanie się (dokładnie tak, jak powinna, bo przecież jest to kwestia niezwykle istotna, dotykająca nie tylko będących fundamentem demokracji praw człowieka, lecz także ludzkiego zdrowia i życia) jednym z wiodących tematów w kampanii wyborczej, będzie to zdecydowanie większy problem dla fałszywej „opozycji”, niż dla PiS-u czy Konfederacji.

Wiadomo bowiem, że te dwa skrajnie prawicowe ugrupowania są fanatycznie antyaborcyjne; stanowią pod tym względem pas transmisyjny polskich hierarchów kościelnych, a fanatyzmem owym zarażają swoich wyznawców. Dla kogoś, kto całym sercem i tym, co ma w miejscu umysłu, popiera Bezprawie i Niesprawiedliwość bądź Konfederację, prawa kobiet, ze szczególnym uwzględnieniem reprodukcyjnych, nie istnieją, przerwanie ciąży to zbrodnia, zaś przedstawicielki płci żeńskiej mają być jedynie żywymi inkubatorami, żywymi gumowymi lalami, żywymi odkurzaczami i żywymi robotami kuchennymi, jak Jędraszewski z Rydzykiem przykazali, powołując się na Jana Pawła II. I tyle w temacie. Śmierć pani Doroty i innych ofiar zwyrodniałego ustawodawstwa antyaborcyjnego ich nie rusza, protesty w obronie praw kobiet traktują wrogo, oczu na coraz liczniejsze tragedie nie otworzą.

Co innego prawica umiarkowana, która uwielbia mówić o demokracji, z reguły wygłaszając na jej temat puste slogany.

Weźmy taką Platformę Obywatelską, z Donaldem Tuskiem na czele. Partia ta w okresie kampanii wyborczej lub, jak teraz, jeszcze przed nią, uwielbia powoływać się na ważne kwestie, w tym i na prawa reprodukcyjne. Pozuje przy tym na formację postępową, czasami nawet udaje świecką. Jej politycy są jednak takimi samymi klerykałami jak PiS-owcy, tyle, że nieco mniej prymitywnymi. Nie zrobią niczego, na co nie pozwolą purpuraci. Czyli o wprowadzeniu pełnego prawa do przerwania ciąży, w tym na życzenie kobiety do dwunastego tygodnia, mowy nie będzie, jeśli PO i podporządkowane jej (bardziej zresztą niż ona postępowe) ugrupowania z Koalicji Obywatelskiej dojdą do władzy. A już na pewnie nie ruszą klauzuli sumienia, która nawet przed ostatnim zaostrzeniem prawa antyaborcyjnego uniemożliwiała przeprowadzanie wiadomych zabiegów we wschodnich województwach. Nie chodzi zresztą tylko o klerykalizm, czyli ideologiczne podporządkowanie PO Kościołowi katolickiemu; większość polityków tej partii, zwłaszcza ich starsze oraz średnie pokolenie, to konserwatyści, którzy pełni praw reprodukcyjnych ani nie rozumieją, ani nie akceptują, zaś zniesienie klauzuli sumienia byłoby dla nich niewyobrażalne. Donald Tusk już wysłał sygnał w tym zakresie, apelując, by o śmierć pani Doroty nie obwiniać lekarzy. Rzecz dotyczy zresztą nie tylko polityków-dziadersów; znaczna część elektoratu PO też jest raczej konserwatywna, zwłaszcza starsze pokolenia. Dlatego też ugrupowanie to ma problem: jeśli opowie się za pełnią praw reprodukcyjnych, Kościół zacznie w nie jeszcze mocniej walić, a znaczna część elektoratu przepłynie do Konfederacji. Jeżeli zachowa nazbyt umiarkowane stanowisko, wyjdzie na konglomerat obłudników (którym oczywiście jest) i poniesie straty wśród młodszych, bardziej postępowych wyborców.

W podobnej, lecz jeszcze gorszej (tzn. dla naszego państwa i, zwłaszcza, społeczeństwa lepszej) sytuacji sprawa ustawiła Szymona Hołownię i jego Polskę 2050. Otóż, ów dobry publicysta i przeciętny polityk z jednej strony ściga się na otwartość oraz progresywizm z (załganą pod tym względem) PO, a nawet z Lewicą (ostatnio to się wszelako zmienia, bo pan Szymon spoglądać zaczął ku neonazistom z Konfederacji, podobnie, jak wcześniej czynił to Tusk), z drugiej – wielokrotnie publicznie eksponował swój katolicyzm (w wydaniu znacznie mniej fanatycznym niż PiS-owskie czy konfederackie, warto zauważyć) i to, że sam jest PRZECIWNIKIEM aborcji. Politycznie jest zatem w klinczu, jeśli zamierza pozyskać młody, postępowy elektorat, który przez pewien czas udało mu się przyciągać. Nadto, Polska 2050 łączy swoje wyborcze siły z PSL-em, ta zaś partia w ostatnich latach ściga się na klerykalizm z PiS-em.

Jedyną formacją, która szczerze opowiada się po stronie kobiet oraz praw reprodukcyjnych (i w ogóle praw człowieka) jest Lewica, dążąca też do realnego rozdzielenia Kościoła i państwa. Okej, w szczerość Zielonych tudzież Inicjatywy Polskiej też nie wątpię, należą one wszelako do KO, pozostają zatem pod butem klerykałów z Platformy.

I to Lewica powinna eksponować swoje pro-kobiece postulaty oraz podejmować działania w zakresie ich obrony. Po tragedii z panią Dorotą wzięła się w tym zakresie do roboty, i niech tak trzyma!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor