Gnojenie ofiar

W Grecji, w hotelu na wyspie Kos, pracowała Polka imieniem Anastazja. W dzień wolny od pracy (jej partner miał wówczas zmianę) poszła na imprezę. Co w tym złego? Nic, oczywiście. Tyle, że już nie wróciła. Poinformowała chłopaka, że odwiezie ją jakiś mężczyzna, ale tak się nie stało. Kiedy sprawa zaginięcia była już w toku, jeden facet przyznał się, że uprawiał seks z Anastazją, korzystając z faktu, że była pijana (odrażające zachowanie), ale potem miał ją odwieźć do domu. Tam wszelako dziewczyny nie było… i już nigdy nie będzie, albowiem znaleziono jej zwłoki. Tak, gwałt i morderstwo.

Jak zwykle w takich sytuacjach, portale społecznościowe tudzież różnorakie fora internetowe zawrzały od mowy nienawiści, czyli słownych pomyj. Wylanych jednakowoż nie na sprawców (co byłoby zrozumiałe), lecz na ich ofiarę, Anastazję. Nie będę ich tu w szczegółach przytaczał; zresztą sami wiecie, jakie to bzdury. Że niby „głupia”, bo „sama polazła” (to co, miała wynająć armię do ochrony?!!!), „prowokacyjnie się ubrała” (nie wiem, co miała na sobie, ale choćby była naga, nie wolno było jej dotknąć bez jej ŚWIADOMEJ i ENTUZJASTYCZNEJ zgody, a korzystanie z faktu upicia się to zwykły gwałt, czyli zbrodnia), „poczuła chuć”, „puściła się z czarnuchami”, itd. Tak oto Anastazję potraktowali… nie, nie Grecy, lecz Polacy, jej rodacy. To typowe victim blaming, obwinianie ofiary przestępstwa czy wypadku za to, że się nią stała, że swoim własnym zachowaniem doprowadziła do tragedii, jaka ją spotkała. Zarazem jest to obrzydliwa forma zdejmowania odpowiedzialności ze sprawców. Szczególnie odrażająca w przypadku przestępstw seksualnych i morderstw, a tu przecież mamy do czynienia i z tym, i z tym.

Jest to, niestety, patologia częsta w społeczeństwie polskim (choć, jak sądzę, nie tylko), świadcząca o barbarzyństwie oraz zacofaniu. A także o ponurym dziedzictwie prymitywnego patriarchatu, gdyż spośród ofiar szczególnie gnojone są kobiety, oczywiście w wypadku molestowania lub zgwałcenia. Jakoby sama się podstawiła, bo chodziła bez niczyjego towarzystwa, nosiła takie czy inne odzienie, poruszała się w danej okolicy, poszła na imprezę, itd. Zupełnie, jakby to nie gwałciciel odpowiadał za krzywdę, jaką wyrządził – czyli za popełnioną zbrodnię.

Takie obrzydliwe, a przy tym straszliwie wręcz głupie komentarze pojawiają się, ilekroć o podobnych sprawach (czyt.: tragediach) zrobi się głośno w mediach. Niestety, czasami pozwalają sobie na nie również osoby publiczne, stojące na czele instytucji, której zawodowi członkowie wiele zbrodniczych (na tle seksualnym i nie tylko) czynów mają na koncie. Przypomnijcie sobie purpurata, co winę za zbrodnie pedofilskie kleru katolickiego zwalał na „lgnące dzieci”; wprost stwierdził, iż to one „wciągały” zboczeńców w sutannach w molestowanie i gwałcenie.

A przecież wydawałoby się, że to takie proste – uzmysłowić sobie, iż winnymi przemocy (seksualnej, fizycznej, psychicznej, słownej, jakiejkolwiek innej) ZAWSZE są sprawcy, NIGDY ofiary. Chodzi tu oczywiście o przemoc, nie o obronę ani samoobronę.

Dlatego też nieważne, czy Anastazja (i wszystkie inne dziewczyny, które spotkała podobna tragedia) była sama, czy z kimś. Nieważne, czy i ile wypiła, albo jakie środki przyjęła. Nieważne, co i czy cokolwiek miała na sobie. Choćby była naga i nawalona do nieprzytomności, NIKT NIE MIAŁ PRAWA jej molestować, gwałcić, wykorzystywać, mordować.

I nikt nie ma prawa twierdzić, że to ona sama sobie była winna. Nie była! Tak jak dziecko katowane przez rodziców/opiekunów też nie ponosi za to odpowiedzialności. Tak jak nie jest niczemu winna osoba nieletnia, która wpadła w łapy pedofila. Ani osoba LGBT czy o innym niż biały kolorze skóry, gdy zostaje napadnięta przez skrajnych prawicowców. Żyd nie jest odpowiedzialny za to, że tłuką go antysemici. I tak dalej.

Winny jest ten, kto z premedytacją czyni zło. I koniec.

A gnojenie ofiar to rzecz podła tudzież niska, czyste barbarzyństwo.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor