Polska, Europa, Chiny, współpraca

W ambasadzie Chińskiej Republiki Ludowej w Warszawie odbyło się spotkanie polsko-chińskie na temat współpracy, głównie gospodarczej, ale nie tylko. Stronę nadwiślańską reprezentowali: prof. Grzegorz Kołodko (najwybitniejszy polski ekonomista, specjalista m. in. od gospodarki Państwa Środka, a zarazem były wicepremier), Janusz Piechociński (też były wicepremier), prof. Bogdan Góralczyk (ambasador), Radosław Pyffel, Sylwester Szafarz, Piotr Gadzinowski (eksperci ds. międzynarodowych), Marek Traczyk i Andrzej Ziemski (dziennikarze). Strona chińska: Wu Hailong (prezes Chińskiego Stowarzyszenia Dyplomacji Publicznej), pani Jang Yu (specjalna przedstawicielka MSZ ds. Współpracy Chiny-CEE), profesor Zhao Gang (wiceprezydent Pekińskiego Uniwersytetu Języków Obcych), Li Ruiyu (ekspert ds. międzynarodowych), Tian Yuhong (dziennikarz).

Dyskusja, jako się rzekło, dotyczyła relacji polsko-chiński na poziomie przede wszystkim gospodarczym. Zastanawiano się chociażby, czy współpraca między obu krajami (bo ona trwa, mimo iż USA rade by ją przerwać) po pandemii Covid-19 zyska nowe impulsy, jak będzie wyglądała w przyszłości, co z inicjatywy Nowego Jedwabnego Pasa i Szlaku, itd.

Ogólnie, kooperacja między Polską a Chinami od lat jest bardzo dobra, ale nie tylko może, lecz powinna być o wiele lepsza, przede wszystkim – bardziej rozbudowana, zwłaszcza po naszej stronie. Przykładowo, w (k)raju nad Wisłą działa już osiemdziesiąt dużych chińskich przedsiębiorstw; to dobrze, ale w Niemczech jest ich ponad dwa tysiące. Powinniśmy się zatem szerzej otworzyć na inwestycje azjatyckiego partnera; szczególnie, że mogą to być INWESTYCJE właśnie, a nie poszukiwanie u nas li tylko jak najtańszej, wyzbytej z praw siły roboczej (tu mała uwaga – polski robotnik często zarabia o wiele MNIEJ, i to w swoim kraju, niż jego chiński kolega u siebie), w jakim celują zachodnie koncerny i korporacje.

Przy czym współpraca gospodarcza to nie tylko wszelkiego rodzaju działania o charakterze biznesowym, lecz także wymiana wiedzy, doświadczeń i myśli. Przykładowo, prof. Kołodko słusznie zauważył, iż na polskich uczelniach warto by było czytać prace nie tylko ekonomistów europejskich, ale też chińskich. Od siebie dodam, że należałoby też propagować wiedzę o chińskim ustroju i tamtejszej filozofii politycznej.

Konieczna jest również kooperacja między Unią Europejską (z Polską, rzecz jasna, w składzie) w zakresie bezpieczeństwa. Chodzi tu o wspólne działania na rzecz pokoju na świecie (taka na przykład wojna rosyjsko-ukraińska w chińskim interesie nie leży, w europejskim tym bardziej… chyba, że europejskie koncerny zbrojeniowe chcą na niej zarabiać), a także bezpieczeństwa klimatycznego, czyli zapobieżenia katastrofalnym zmianom klimatu, które już zachodzą. W tym miejscu zauważyć trzeba, iż Chińska Republika Ludowa stawia na coraz bardziej ekologiczną gospodarkę, np. na rosnące wykorzystanie OZE – w iście gigantycznej skali. No i całkiem możliwe, iż wkrótce wyrośnie na światowego lidera w produkcji samochodów elektrycznych; już teraz te chińskie ponoć pod wieloma względami, z zasięgiem na czele, przebijają europejską tudzież amerykańską konkurencję.

Nie oszukujmy się, Państwo Środka pozostaje również bodaj jedyną obecnie tamą dla agresywnego amerykańskiego imperializmu. A przede wszystkim ma najlepszy na świecie (co nie znaczy, że idealny; taki wszak nie istnieje) system społeczno-ekonomiczny, nastawiony na wyciągane ludzi z nędzy do niedawna tak skrajnej, że trudno ją sobie nawet wyobrazić, i na sukcesywnym podnoszeniu poziomu życia CAŁEGO społeczeństwa. O tym, jak to działa, niech świadczy fakt, że jeszcze kilkadziesiąt lat temu Chińczycy marli z głodu, obecnie zaś ich długość życia zwiększyła się dwukrotnie, a 800 mln ludzi wydobyto ze straszliwego ubóstwa… podczas gdy w takich na przykład USA przybywa masowo głodujących (ponad 40 mln ludzi, w tym żołnierze US Army!) oraz bezdomnych.

Dla Unii Europejskiej współpraca z Chinami jest szansą nie tylko na polityczne i gospodarcze wyrwanie się spod dominacji amerykańskiego imperium zła (które wykorzystuje wojnę w Ukrainie między innymi do zwiększenia swych wpływów na Starym Kontynencie), ale też na wzbogacenie się oraz pozyskanie nowych technologii; te chińskie w licznych sektorach zaczęły już przodować.

Polska z kolei, ze względu na swoje położenie geograficzne, dzięki rozwojowi inicjatywy Nowego Jedwabnego Pasa i Szlaku mogłaby stać się jednym z głównych punktów tranzytowych, pomostem pomiędzy Europą a największym azjatyckim mocarstwem gospodarczym, politycznym tudzież militarnym. Byłby to dla naszego państwa impuls rozwojowy porównywalny z tym, jaki zaoferowało nam członkostwo w Unii Europejskiej (nie oszukujmy się, gdyby nie ono, nie podnieślibyśmy się z ruin pozostawionych przez Balcerowicza i innych postsolidarnościowych zdrajców) lub nawet większy.

Chyba warto skorzystać, czyż nie?

PS. Jutro notki najprawdopodobniej nie będzie, z powodu ważnego wyjazdu, za co serdecznie z góry przepraszam.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor