Groźba dla Polski?

Nieco ponad dwa lata temu, 6 stycznia 2021 roku amerykańskie imperium zła zachwiało się w posadach. Zwolennicy ustępującego prezydenta, Donalda Trumpa (kapitalista, miliarder, niemalże nazista, dureń i szaleniec), totalnie zmanipulowani przez jego propagandę, dali sobie wmówić, że wybory prezydenckie w listopadzie 2020 r. zostały sfałszowane, w związku z czym, aby uniemożliwić formalne potwierdzenie zwycięstwa Joego Bidena, zaatakowali Kapitol. Obie izby Kongresu, czyli imperialistycznego parlamentu, musiały przerwać obrady, rozwścieczeni szturmujący dopuścili się licznych aktów przemocy i wandalizmu. Nie obyło się bez tragedii – zginęło pięć osób, a co najmniej stu trzydziestu ośmiu policjantów, usiłujących powstrzymać atak, zostało rannych.

Była to próba puczu, ni mniej, ni więcej. Nie udała się, USA wróciły do jakiej takiej stabilności politycznej, trumpiści zostali spacyfikowani… Lecz chyba jedynie tymczasowo. Wciąż szerzą się wśród nich coraz bardziej zwariowane spiskowe teorie dziejów – które jeśli nie wychodzą bezpośrednio od Donalda Trumpa, to są przez niego uznawane oraz firmowane – a ich nastroje przybierają na radykalizmie, niebezpiecznie zmierzając w kierunku czystego nazizmu. Nie brakuje poważnych politologicznych analiz, np. amerykańskich czy kanadyjskich, wedle których trumpiści mogą wywołać wręcz… wojnę domową. Szykują się chociażby do przeprowadzania ataków terrorystycznych (nic trudnego, skoro w USA broń palna jest szeroko dostępna, a kulkę w niektórych regionach łatwiej zarobić niż na wojnie) na centra energetyczne; do kilku takich już doszło, skończyły się black-outami w poszczególnych miejscowościach. Problemy gospodarcze i narastająca skala nędzy oczywiście nie przyczyniają się do łagodzenia sytuacji, a wręcz przeciwnie.

W ostatnich dniach do podobnych wydarzeń doszło w Brazylii. Tam wybory prezydenckie wygrał wybitny lewicowy kandydat, Lula da Silva (już kiedyś pełnił tę funkcję, reformując kraj, ale prawica usiłowała go wykończyć, głównie przy pomocy sfingowanych zarzutów), przegrał je natomiast Jair Bolsonaro, skrajny prawicowiec, niemal kopia Trumpa, który podczas swej kadencji bardzo Brazylii zaszkodził. On również, śladami swojego imperialistycznego mistrza, zmobilizował swych sfanatyzowanych wyznawców do próby puczu; zajęli oni wiele budynków rządowych i administracji publicznej, usiłowali sparaliżować działania organów państwa. Mimo niemrawej reakcji wojska i policji (w ich składzie pozostaje wielu zwolenników Bolsonaro, wspieranego wszak przez wielki biznes i jego pieniądze, używane w działaniach korupcyjnych), pucz udało się stłumić, demokracja została obroniona, Lula będzie prezydentem.

USA i Brazylia to jednakowoż niejedyne kraje, gdzie rządzi skrajna prawica, która demokracji z definicji nie szanuje, a ostatnim, czego chcą jej przedstawiciele, jest oderwanie ich od stołków. W Polsce przecież też mamy takich prawaków przy władzy – Bezprawie i Niesprawiedliwość oczywiście. Warto się więc zastanowić, czy podobny scenariusz, jak w imperium zła i w Brazylii, może rozegrać się w (k)raju nad Wisłą, i to już niedługo.

W bieżącym roku szykują się u nas przecież wybory parlamentarne. Wprawdzie mogą się nie odbyć, bo po PiS-ie spodziewać się należy wszystkiego. Jakkolwiek bardziej prawdopodobne są… nie tyle może nawet jawne fałszerstwa, ile manipulacje; mafia/sekta Kaczyńskiego już chce majstrować przy ordynacji. Jeśli jednak odbędą się terminowo i w pełni zgodnie z prawem oraz standardami (czyli będą uczciwe), to coraz więcej sygnałów wskazuje, iż PiS może je przegrać, a przynajmniej stracić samodzielną większość rządową. No, chyba, że opozycja stworzy wspólną listę, bo wówczas jej elektorat się wykruszy, a Bezprawie i Niesprawiedliwość wygra.

Kończąc jednak te dywagacje, pamiętać należy, iż PiS ma swoich wyznawców, wyjątkowo sfanatyzowanych, z mocno wypranymi mózgami. Od trumpistów czy zwolenników Bolsonaro różnią się chyba tylko językiem ojczystym. Bardzo łatwo można sobie wyobrazić, że Kaczyński i jego akolici, jeśli nie uznają wyniku wyborów, poszczują tych ludzi na przedstawicieli zwycięskiej formacji i w ogóle każdego, kogo uznają za wroga. W tymże szczuciu chętnie pomoże Rydzyk, Jędraszewski oraz wielu innych funkcjonariuszy Kościoła katolickiego. Do tego dołączą jeszcze pozaparlamentarni neonaziści od Bąkiewicza tudzież jemu podobnych degeneratów, różne kościelne organizacje typu Rycerze kogoś tam…

Tak, próby puczu w stylu amerykańskim i brazylijskim zdecydowanie nie można wykluczać. PiS-owcy, jako się rzekło, zdolni są do wszystkiego. Skutki, rzecz jasna, mogą być tragiczne, wojnę domową wliczając.

Siły demokratyczne – czyli Lewica, Zieloni, może jeszcze Polska 2050, bo reszta tzw. „opozycji” to klerykalna konserwa – muszą być gotowe i na taki wariant rozwoju sytuacji.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor