Fałszywy mit

Jednym z głównych propagandowych mitów kapitalizmu jest to, że do powszechnego dobrobytu, jaki rzekomo gwarantować ma ów system (ha, ha, ha! Dlaczego tylu ludzi żyjących w „dobrobycie” umiera z głosu albo dlatego, że nie stać ich na leczenie?), doprowadzą najbardziej pazerne, zdegenerowane i pasożytnicze – propaganda nazywa je: „przedsiębiorczymi, (choć z prawdziwą przedsiębiorczością jako żywo nie mają nic wspólnego), „kreatywnymi” i „pracowitymi” (mimo iż na ich gigantyczne fortuny pracują pracownicy ich firm) – jednostki, czyli oczywiście kapitaliści. Oni to, bogacąc się, innymi słowy – akumulując kapitał, mają spowodować, iż wzbogacą się, acz w mniejszym stopniu, wszyscy inni ludzie.

Jest to oczywista bzdura. Nawet nie trzeba się specjalnie w owo założenie zagłębiać, by to dostrzec. Rzecz cała jest bowiem naprawdę prosta.

Pomijam nawet fakt, że kapitaliści, jak wiemy, bogacą się na wyzyskiwaniu pracowników swoich przedsiębiorstw, czyli na płaceniu im jedynie części (i to niewielkiej!) wartości wykonanej przez nich pracy; resztę biorą dla siebie, jako wartość dodatkową, którą jest zysk. Jest to, ni mniej, ni więcej, okradanie ludzi z wypracowanych przez nich pieniędzy; skoro bowiem ktoś, kto pracuje przez osiem godzin dziennie, płacone ma tylko za dwie, to znaczy, że został okradziony z wypłaty za pozostałe sześć. Okradanie zaś trudno uznać za przymnażanie okradanemu bogactwa; jest oczywiście wręcz przeciwnie. Kapitaliści, zbijając fortuny, nie przyczyniają się do pomnożenia dochodów proletariatu, lecz zubażają go, w ich interesie leży bowiem, aby klasa pracownicza tyrała możliwie najtaniej (wtedy mają większe zyski).

Ważne w tym wszystkim jest to, że akumulacja kapitału (czyli pieniędzy wygenerowanych przez ludzką pracę przy produkcji oraz dystrybucji dóbr i usług) polega na przejmowaniu go przez konkretnych ludzi – kapitalistów rzecz jasna. A skoro podaż pieniądza, co dotyczy oczywiście każdej waluty, jest ograniczona, naturalną koleją rzeczy im więcej go trafia do indywidualnych osób, tym mniej zostaje dla reszty. Zatem fakt, iż wyzyskiwacze typu Bezos, Musk, Buffet (ten przynajmniej jest w jakiejś mierze uczciwy, jeśli chodzi o płacenie podatków), Trump, rosyjscy oligarchowie, katarscy szejkowie czy inny Kulczyk mają gigantyczne fortuny, powoduje, że reszta ludzkości biednieje, a miliardy ludzi wręcz głodują.

Tak, niesamowite sumy na kontach Muska, Bezosa i im podobnych pasożytów nie sprawiają, że Ty czy ja stajemy się bogatsi – przeciwnie, nam do dyspozycji zostaje mniej środków i nigdy ich nie przybędzie, nawet, gdybyśmy harowali do utraty tchu. Kapitaliści zagarniają pieniądze, więc dla nas ich prawie nie ma. Kiedy widzimy zdjęcia czy filmy przedstawiające dzieci, które umierają z głodu i chorób gdzieś w Afryce, to wiedzmy, że winę za ich tragedię ponoszą właśnie bogacących się kapitaliści, gromadzący majątek, którego ani oni, ani ich rodziny nie są w stanie przejeść.

Obecnie 1 proc. najbogatszych kapitalistów posiada blisko dwukrotnie tyle, co pozostałe 99 proc. przedstawicieli naszego gatunku. Przed około dekadą stosunek ów wynosił jeden do jednego. Kapitaliści zatem znacząco się wzbogacili, pomnożyli nieprzeliczone fortuny, wzniesione na głodzie, przepracowaniu i śmierci. Tymczasem pozostali ludzie w większości stracili, zubożeli lub, w najlepszym wypadku, nie zwiększyli dochodów.

I to tyle na temat mitu, jakoby nieliczni bogacze-wyzyskiwacze zapewnić mieli powszechny dobrobyt. Chyba raczej powszechną nędzę, jakże potrzebną do wyzyskiwania proletariatu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor