Oni rozmawiają, on mlaszcze

Lewica rozpoczęła kolejny objazd Polski. Jej politycy spotykają się z wyborcami – na ulicach, targowiskach i w tym podobnych miejscach, nie tylko na wynajętych salach – zbierają ich opinie i przedstawiają swój program Bezpieczna Rodzina. Oprócz tego od czasu do czasu prowadzą internetowe czaty na żywo (niedawno – Robert Biedroń). Może to nic wielkiego, ale takie właśnie wychodzenie do osób wyborczych naprawdę mi się podoba. Poza tym, lewicowi politycy pojawiają się na demonstracjach, strajkach, wspierają osoby walczące o swoje prawa… Tak powinno być.

Lewica wypada pod tym względem o wiele lepiej niż inne formacje nie-PiS-owskie, których reprezentanci są nieco mniej (co nie oznacza, że wcale!) chętni do bezpośrednich spotkań z obywatelami, a w miejscach, gdzie ludzie walczą o godny byt, np. na strajkach czy manifestacjach poszkodowanych systemowo grupo społecznych, jakoś ich nie widać.

A już na pewno nie da się porównać kampanii Lewicy z tym, co odstawia Kaczyński Jarosław, prezes Bezprawia i Niesprawiedliwości.

Jak wiemy, od miesięcy jeździ on – a w zasadzie jest wożony wypasioną furą (mimo iż przysługiwać mu winna tylko jedna jazda taczkami, prosto na śmietnik historii) – po różnych miejscowościach, mniejszych i większych. I wygłasza przemówienia do osób zgromadzonych na takiej czy innej hali; nie są to jednak ludzie, którzy mogliby wejść tam z ulicy, by posłuchać, co lider mafii/sekty nie-rządzącej ma do powiedzenia oraz zadać mu pytanie, lecz wyznawcy PiS-u specjalnie wożeni za prezesem. Obywatele, owszem, też się pojawiają, ale z reguły protestują pod budynkiem, gdzie odbywa się takie „spotkanie”; oddzieleni są od niego kordonem policji. Czasami ustawiają się też wzdłuż trasy konwoju limuzyny Kaczyńskiego i krzyczą, co sądzą o jego wątpliwych dokonaniach.

Podczas tych swoich przemów, Kaczyński – jak można się przekonać z medialnych relacji (są takie) oraz filmów trafiających na portale społecznościowe – wygłasza straszliwe brednie (np. o kobietach „dających w szyję do dwudziestego piątego roku życia i rzekomo przez to niemających dzieci), niejednokrotnie nasiąknięte mową nienawiści, choćby wobec osób transseksualnych, które politykier ów wziął ostatnimi czasy na celownik. Zarazem demonstruje pokaźne braki w zakresie polszczyzny, nieumiejętność poprawnego wysławiania się, niewiedzę w wielu dziedzinach (nie ma ludzi wszechwiedzących, ale mądry człowiek, jeśli w danej sprawie nie ma zbyt wielu danych, milczy lub przynajmniej mówi mało; prezes w tymże wzorcu zdecydowanie się nie mieści), a także mlaszcze i charczy. Odpowiada też na pytania, oczywiście wcześniej przygotowane i skonsultowane, bo spontanicznie zadawać mu ich nie można. Oczywiście zbiera również brawa oraz inne wyrazy czci nieomal religijnej… Zaraz, pomyliłem się – powinno być bez „nieomal”.

Wypada to z jednej strony żałośnie, z drugiej natomiast przerażająco, kiedy się pomyśli, że ktoś taki de facto rządzi Polską, a przynajmniej trzyma ją za twarz… Tak czy owak, nie ma tu rozmowy z osobami wyborczymi, badania ich oczekiwań, zbierania opinii i budowania/modyfikowania na tej bazie programu. Nie, to demonstrowanie wyższości – nadczłowiek przemawia (a że mlaszcząc i popełniając lapsus za lapsusem, to już inna sprawa) do podludzi. Typowo monarchiczny, dyktatorski i religijny sytl uprawiania polityki… o ile to coś MOŻNA nazwać polityką.

Jakże inaczej to wygląda niż w przypadku polityków Lewicy, którzy pokazują, iż nie obawiają się rozmawiać z nami, obywatelami!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor