Kara za głód

Jednym z najtragiczniejszych paradoksów współczesnego kapitalizmu – w skali światowej – jest to, że mamy gigantyczną nadprodukcję żywności, która jest marnowana, zwłaszcza w krajach globalnej Północy (tak, w Polsce też), podczas gdy miliardy ludzi głodują, a miliony corocznie umierają z głodu. Nie dlatego, że brakuje dla nich jedzenia, lecz z tej przyczyny, iż ono do nich nie trafia, gdyż dla właścicieli koncernów produkcyjnych i dystrybucyjnych byłoby to nieopłacalne. Stanowi to jeden z licznych powodów, dla których obecny kapitalizm jest tak odrażającym i zabójczym systemem.

Lepiej wyrzucić i zmarnować, niż komuś dać – oto zbrodnicza kapitalistyczna reguła. Mało tego, osoba potrzebująca bywa karana za to, że system doprowadził ją do złej, a często wręcz tragicznej sytuacji.

Przykładem jest to, co we wrześniu tego roku wydarzyło się w Białymstoku. Oto trzydziestojednoletnia mieszkanka owego miasta ukarana została dwustuzłotowym mandatem za to, że wybierała żywność wyrzuconą do pojemnika na śmiecie pod dyskontem znanej portugalskiej sieci. Teraz walczy o uchylenia kary (szczerze życzę powodzenia, gdyż moim zdaniem, nie powinna była otrzymać żadnego mandatu).

Szczerze wątpię, by osoba ta grzebała w śmietniku dla własnej przyjemności lub chcąc odszukać kolekcję złotej biżuterii, którą a nuż ktoś tam skitrał. Nie, celem tego działania było znalezienie produktów jeszcze nadających się do spożycia i oczywiście zjedzenie ich. Najprawdopodobniej tę panią do poszukiwania takich żywnościowych „odpadków” zmusiła zła sytuacja materialna. Ta sama, która coraz więcej osób w Polsce popycha do kradzieży (np. emerytów i rencistów, których nie stać na zaspokojenie czysto biologicznych potrzeb), mnie zmusiła do podcięcia sobie żył, itd. Cóż, dla naszej dzisiejszej bohaterki mam szacunek, uważam bowiem, że lepiej jest grzebać w śmietniku – i zabrać stamtąd produkty, które nie powinny jeszcze były zostać wyrzucone – niż zajumać coś ze sklepowej półki.

Niestety, z punktu widzenia kapitalizmu jako systemu oraz interesów właścicieli owej sieci handlowej, zachowanie to było wysoce niestosowne. Kobieta winna wszak była wejść do dyskontu i kupić potrzebne jej towary, a nie szukać ich w śmieciach, które dyskont wyrzucił. Nie ma pieniędzy? To niech znajdzie pracę (może pracuje, tyle że zarobki nie pozwalają jej na zaspokojenie podstawowych potrzeb – nie wiem, ale nie wykluczam) i weźmie kredyt. Nie ma roboty ani szans na pożyczkę? To niech zdycha, zamiast pozbawiać kapitalistów kilku, kilkunastu czy kilkudziesięciu złotych zysku.

W kapitalistycznej optyce bieda jest potrzebna, ponieważ zmusza ludzi do harowania na bogactwo kapitalistów-wyzyskiwaczy, którzy od czasu do czasu rzucą jakieś ochłapy za tęże harówę. Ludzie ubodzy mają więc jedną funkcję – być możliwie najtańszą i możliwie wydajną siłą roboczą. Jeśli jednak stają się zbyt biedni, aby być klientami, system ich odrzuca, a państwo stojące na straży interesów klasy pasożytniczo-wyzyskującej nakłada na nich kary. Czego przykładem ponura sytuacja z Białegostoku.

Kapitalizm karze wszelako nie tylko biednych za biedę, ale również ludzi, którzy chcą biednym pomóc. Przypomnijcie sobie historię piekarza, jaki swoje niesprzedane pieczywo chciał przekazać na pomoc dla ubogich… i poniósł za to konsekwencje prawne. System, który karze ludzi za ich humanitaryzm, jest zaiste nieludzki i zbrodniczy; czym, poza ewentualnie skalą okrucieństwa, różni się to od rozstrzelania rodziny ukrywającej Żydów podczas II wojny światowej?

A tymczasem ukarani powinni zostać ci, co ponoszą realną winę za ubóstwo: kapitaliści, prawicowi politycy oraz neoliberalni/neokonserwatywni ekonomiści w rodzaju Balcerowicza, Glapińskiego, itd. Czyli beneficjanci kapitalizmu, jego twórcy i propagandyści oraz strażnicy/kapo.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor