Gdy przyjdzie zimno

Wiosna dobiega końca, wnet rozpocznie się lato, być może upalne i suche... lub upalne i tak deszczowe, że będą powodzie (katastrofa klimatyczna, mili państwo!). Po nim zaś przyjdzie jesień; przynajmniej formalnie, gdyż spowodowane przez skrajnie nieracjonalną gospodarkę kapitalistyczną zmiany klimatu sprawiają, iż coraz trudniej wyodrębnić konkretne cechy pór roku. A po jesieni nastąpi zima, czy raczej to, co zwykliśmy tym mianem określać.

Po co jednak pisać o zimie TERAZ, nim jeszcze lat się zaczęło? – spytacie. Przecież sporo czasu upłynie, nim ona nadejdzie.

Ano dlatego, że na najgorsze należy przygotować się zawczasu. A że będzie źle, to w zasadzie pewne. Ale po kolei.

Zima w Polsce to okres wielu zgonów. Każdego roku na śmierć zamarzają (i to nawet wówczas, gdy nie ma ponadprzeciętnych mrozów!) bezdomni. Tu przypomnę, że bezdomność o dużej (i z roku na rok coraz większej) skali stanowi jedną z jakże ponurych, a wręcz tragicznych konsekwencji zbrodniczego planu Balcerowicza, polegającego oczywiście na restauracji w (k)raju nad Wisłą nieludzkiego systemu kapitalistycznego w jago barbarzyńskiej, neoliberalnej wersji. Państwowe działania przeciwko tej kwestii społecznej są szczątkowe (po co burżuje mieliby płacić wyższe podatki?), natomiast organizacje pozarządowe i wolontariusze nie są w stanie dotrzeć do wszystkich potrzebujących; z kolei nie wszyscy potrzebujący chcą ich pomoc przyjmować, gdyż nie ufają systemowi, który ich wykluczył, upodlił i zepchnął na bytowe dno. Toteż za kilka miesięcy znów usłyszymy o ludziach, którzy zamarzli już to w jakimś pustostanie, już to w altance na ogródku działkowym, już to na dworcowej ławce…

Lecz nie tylko bezdomnych zabija najchłodniejsza pora roku. Mało się o tym mówi (kapitalistyczna propaganda nie chwiali się przecież takimi rzeczami), a tymczasem wiele obywatelek i obywateli Polski – zwłaszcza osób starszych – umiera na skutek chorób wywołanych niedogrzaniem mieszkań. Po prostu nie stać ich na opłacanie coraz wyższych rachunków (renty i emerytury pozostają mizerne, podobnie zresztą jak płace), toteż oszczędzają, przykręcając lub nawet całkiem zakręcając kaloryfery, na czym cierpi ich zdrowie. W pewnym zaś wieku każde przeziębienie może nieść ze sobą dosłownie śmiertelnie poważne konsekwencje, zwłaszcza w sytuacji, kiedy kolejki do lekarza są długie, leki natomiast bardzo drogie (niejednokrotnie nazbyt dla wielu osób), a refundację nie-rząd obciął… To też typowo kapitalistyczna patologia.

Za kilka miesięcy takich tragedii jeszcze przybędzie w stosunku do lat poprzednich. Tym razem z winy nie tylko Balcerowicza, lecz przede wszystkim mafii/sekty Kaczyńskiego Jarosława, czyli Bezprawia i Niesprawiedliwości.

Otóż, specjaliści od lat podkreślają konieczność transformacji energetycznej Polski, czyli stopniowego, acz szybkiego odchodzenia od węgla kamiennego na rzecz odnawialnych źródeł energii oraz, wedle licznych opinii, atomu. Tymczasem PiS-owcy uparli się i twardo trzymają tego pierwszego surowca. Nie tylko zatem służy on do produkcji prądu (premierzy-marionetki Kaczyńskiego otwierali nawet kolejne elektrownie węglowe), czym generuje smog, ale też powszechnie służy do ogrzewania budynków, w tym oczywiście bloków mieszkalnych i domów jednorodzinnych (niby były programy przerzucania się na opał ekologiczny, ale zdaje się, że nieadekwatne w stosunku do potrzeb, no i zbyt kosztowne dla Polek i Polaków, biorąc pod uwagę ubóstwo energetyczne, czyli kolejny skutek dzikiego kapitalizmu).

I ta oto polityka energetyczna w ciągu najbliższych miesięcy zbierze wśród nas śmiertelne żniwo w skali znacznie większej niż dotychczas.

Może nie byłoby ono tak wielkie, gdyby polskie budynki, z mieszkalnymi na czele, ogrzewano rodzimym węglem. Niestety, jego udział w produkcji energii i systemie grzewczym maleje. Złoża ulokowane na dogodnych głębokościach już w większości wyeksploatowano, kopalnie schodzą zatem na coraz niższe pokłady, co generuje rosnące koszta wydobycia oraz zagrożenie życia górników. Przekłada się to – do spółki z absurdalnie wysokim opodatkowaniem – na ceny. Nie dość więc, że polskiego węgla jest stosunkowo mało, to jeszcze pozostaje on drogi. W konsekwencji (k)raj nad Wisłą musi go importować. Dotychczas nasze zapotrzebowanie na ów surowiec w znacznej mierze pokrywał wielki sąsiad, czyli Rosja. Tamtejszy węgiel jest bowiem relatywnie tani, czyli opłacało się go ściągać do Polski.

No, ale car Putin zaatakował Ukrainę, w związku z czym PiS-owski nie-rząd zdecydował się obłożyć czarne złoto od Moskali embargiem. Z politycznego punktu widzenia można uznać słuszność takiej decyzji… jednakże jej skutki ekonomiczne znacznie mocniej – nieraz śmiertelnie – walną w Polaków (zwłaszcza oczywiście tych niezamożnych) niż w Rosjan.

Nakładanie tegoż embarga wywlokło oto na wierzch (który to już raz…?) coś, z czego świadoma część nadwiślańskich obywateli od lat doskonale zdaje sobie sprawę, a zarazem to, co do wyznawców PiS-u nie dociera, czyli kompletną nieudolność gospodarczą Kaczyńskiego, Morawieckiego i spółki.

Pomijam tu już fakt, iż uporczywe trzymanie się przez nich energetyki węglowej to straszliwa głupota, ale skoro przy niej trwają, to powinni byli zatroszczyć się o alternatywne źródła dostaw wiadomego surowca. Nie uczynili tego jednak, toteż węgla na tego- i przyszłoroczną zimę najprawdopodobniej w Polsce zabraknie. Owszem, imitacja premiera coś tam bajdurzy, że będziemy surowiec ów importowali z innych niż Rosja państw, np. z Australii… lecz przecież jego ceny będą wyższe niż rosyjskiego, dostawy zaś najpewniej nie zdążą na czas, by uzupełnić spowodowany embargiem deficyt. Nic więc dziwnego, że JUŻ TERAZ tona węgla podrożała – spotkałem się z informacją, iż blisko trzykrotnie – w stosunku do poprzedniego roku, więc…

No właśnie, ludzi, którzy samodzielnie ogrzewają nim swoje domy jednorodzinne, może przestać być na to stać. Z kolei mieszkańcy bloków i punktowców zabulą jeszcze wyższe niźli dotąd rachunki, a może zdarzyć się i tak, że z powodu węglowych braków w niejednym budynku ogrzewanie zostanie całkowicie wyłączone, i to na długo…

Doprowadzi to do tego, że przybędzie chorób z wyziębienia, a wraz z nimi – zgonów. I tak zamknie się tragiczne koło śmierci.

Oto, do czego doprowadziło nas Bezprawie i Niesprawiedliwość. Cieszmy się ciepłem, póki jeszcze ono jest, a my nie umarliśmy.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor