Czas próby

W Sejmie złożono wczoraj obywatelski projekt ustawy o bezpiecznym przerywaniu ciąży i innych prawach reprodukcyjnych, znany też jako Legalna Aborcja Bez kompromisów. Zebrano pod nim przeszło 200 tys. podpisów obywatelek i obywateli Polski; w ich zbieranie czynnie zaangażowali się między innymi politycy oraz działacze Lewicy.

Jego założenia są bardzo dobre, i aż chciałoby się, żeby ustawa owa weszła w życie w takim kształcie, jaki zawiera jej projekt. Każda kobieta miałaby wówczas możliwość przeprowadzania zabiegu aborcji, w bezpiecznych dla zdrowia warunkach, do dwunastego tygodnia ciąży, a po upływie tego terminu: w wypadku ciężkiego, nieodwracalnego uszkodzenia płodu, gdyby ciąża zagrażała życiu i zdrowiu (doprecyzowano, że chodzi zarówno o fizyczne, jak też psychiczne – gratuluję autorkom i autorom projektu wysokiego poziomu wiedzy oraz świadomości) kobiety lub powstała w efekcie czynu zabronionego. Do tego dochodzą uregulowania odnośnie standardów opieki medycznej nad osobą ciężarną i ogólnie praw reprodukcyjnych. W sumie, rzecz cała jest biegunowo odległa od ponurych, zbrodniczych wręcz działań, jakie prawica postsolidarnościowa, wespół z Kościołem katolickim oraz organizacjami faszystowskimi i fundamentalistycznymi, podejmuje od 1998 roku, a skutecznie – od 1993 r. Gdyby ustawa ta weszła w życie, oznaczałaby gigantyczny awans cywilizacyjny Polski w dziedzinie praw człowieka, zwłaszcza oczywiście kobiet.

No właśnie, złożenie tegoż projektu w Sejmie jest dla naszej tzw. „klasy” politycznej wielkim testem. A raczej dla jej części, bowiem co do kilku ugrupowań, to z góry można przewidzieć, jak się wobec niego zachowają. Lewica oczywiście poprze jego dalsze procedowanie, podobnie może być z częścią Koalicji Obywatelskiej (Zieloni, Inicjatywa Polska, Nowoczesna), ewentualnie również posłami podkupionymi przez Szymona Hołownię; sam lider Polski 2050 ma poglądy radykalnie antyaborcyjne (czasami w wypowiedziach publicznych stara się je łagodzić), niemniej w Sejmie go przecież nie ma. PSL – na dwoje babka wróżyła, acz skoro formacja to coraz bardziej klerykalna, trudno się po niej spodziewać czegoś dobrego. Hitlerowcy, czyli klerofaszyści z PiS-u i ogólnie Zjednoczonej Prawicy oraz neonaziści z tego, co zostało z Konfederacji i Kukiz’15, będą rzecz jasna przeciwni dalszemu procedowaniu projektu; są zaprzysięgłymi wrogami demokracji, praw człowieka i kobiet jako takich, co demonstrują swoimi politycznymi decyzjami.

A główny składnik KO, czyli Platforma Obywatelska, przejdzie (nie pierwszy raz zresztą) wielki test na demokratyczność. O ile bowiem Zieloni, Inicjatywa Polska czy Nowoczesna są ugrupowaniami w miarę demokratycznymi (przynajmniej deklaratywnie, i niekoniecznie odnośnie sfery gospodarczej, w tym bowiem zakresie popierają system totalitarny, jakim pozostaje kapitalizm) i jako tako szanującymi prawa kobiet, o tyle PO…

Ano właśnie, jest to partia niby to głosząca swe przywiązanie do demokracji, a tak naprawdę od PiS-u różniąca się tym jedynie, iż rządząc, nie posunęła się do destrukcji niezawisłego sądownictwa (nie musiała zresztą, bo Trybunał Konstytucyjny pod wodzą prof. Rzeplińskiego i tak orzekał na korzyść platformerskiego obozu rządowego, międzynarodowego kapitału tudzież Kościoła katolickiego), rzadziej też stosuje mowę nienawiści wobec osób LGBT i innych mniejszości (za to epatuje pogardą wobec obywateli niezamożnych, pracowników, itd.). Poza tym jednak, jest niemal kopią mafii/sekty Kaczyńskiego, czyli klerykalną, betonowo konserwatywną prawicą (mentalnie setki lat za konserwatystami z Europy Zachodniej czy Skandynawii), nie tyle może wrogą wobec stanowiących fundament ustroju demokratycznego praw człowieka, ile ich nierozumiejącą. Przykładowo, w kwestii aborcji, politycy tej formacji opowiadają się za radykalnymi ograniczeniami prawa do niej, acz nie aż tak restrykcyjnymi jak te wdrażane przez PiS-owców. Rozumieją w jakimś tam minimalnym zakresie, że kobieta może przerwać ciążę, kiedy zagraża ona jej życiu, stanowi efekt czynu zabronionego lub też płód jest nieodwracalnie uszkodzony, ale nic ponadto; mówiąc krótko, odmawiają przedstawicielkom płci żeńskiej prawa do PEŁNEGO decydowania o własnym organizmie.

Co gorsza, PO jest formacją alergicznie reagującą na wszystko, co postępowe, sprawiedliwe i demokratyczne, a to z kolei skutkuje wściekłą, pełną furii wrogością wobec parlamentarnej (oraz pozaparlamentarnej oczywiście) Lewicy i jej inicjatyw. W praktyce polega to na nieustannym pluciu jadem przez Tuska (wykazującego bardzo dużo sympatii dla swastyki, swoją drogą), a także torpedowaniem w Sejmie większości projektów Lewicy. Oba te czynniki – tzn. betonowy konserwatyzm zlany w jedno z klerykalizmem i wrogość wobec Lewicy – powodują, iż posłowie PO najczęściej głosują tak, jak ich koledzy z PiS-u. Trudno ich więc uznać za opozycjonistów; są oni nieformalnymi, acz nieco bardziej cywilizowanymi koalicjantami Bezprawia i Niesprawiedliwości.

Obawiam się zatem, że skoro w procedowanie projektu Legalna Aborcja Bez Kompromisów zaangażowali się politycy lewicowi, PO znów obleje test na demokratyczność i wraz z klerofaszystami obali ową inicjatywę, czym ugodzi w prawa kobiet, postęp, sprawiedliwość społeczną i demokrację. Czyi zrobi dokładnie to, co zwykła czynić.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor