Franek i wojna

Wielka krytyka płynie w kierunku papieża Franciszka, głównie ze środowisk lewicowych i liberalnych, nie tylko z Polski, ale też z wielu innych państw. I nie chodzi o to, że jego walka z kościelną pedofilią straciła impet, jaki wykazywała na początku pontyfikatu, reformy Watykanu utknęły w głębokim mule, papieska tolerancja wobec osób LGBT okazała się mniejsza, niż początkowo się wydawało (identycznie zresztą, jak rzekome poszanowanie dla praw kobiet), a skromny styl życia zdążył się przez te wszystkie lata znudzić nawet fanom.

Franciszek nagrabił sobie oto wyjątkowo niejednoznacznym stosunkiem wobec obecnej wojny rosyjsko-ukraińskiej; liczni krytycy oskarżają go wręcz o stanie po stronie Putina, a przynajmniej o bycie jego pożytecznym idiotą. Może jest w tym pewna przesada… ale sporo racji też.

Otóż, od początku obecnej fazy konfliktu (trwa on, przypominam, od 2014 roku), czyli od momentu wkroczenia wojsk rosyjskich do Ukrainy, papież nie nazwał rzeczy po imieniu (agresja, inwazja, wojna, napaść, itp.), nie potępił tegoż ataku (nawet, jeśli odbywa się on w interesie amerykańskiego imperium zła – o czym niedawno pisałem – to jednak nikt inny, a Władimir Putin wydał rozkaz i to rosyjscy żołnierze weszli na ukraińskie terytorium, co nie powinno było nastąpić), a w jednym ze swoich kazań wręcz rozmył odpowiedzialność na… całą ludzkość, mówiąc: „My wszyscy jesteśmy winni”. Cóż, może się przeceniam, ale jednak nie czuję się winnym tego, że wojna owa trwa. Już nie wspominam o tym, że wypływa masa zdjęć przedstawiających Franciszka z patriarchą moskiewskim, Cyrylem – wielce chwalącym ów zbrodniczy konflikt.

Takie zachowanie głównego lokatora Watykanu musiało oburzyć, a przynajmniej zniesmaczyć nawet jego zwolenników. I nie ma co czarować, kładzie się ono cieniem na wszystkim tym, co w pontyfikacie Franciszka było dobre: głoszeniu konieczności wdrożenia ogólnoświatowej polityki pro-klimatycznej, manifestowaniu znaczącej wrażliwości społecznej, umieszczeniu w ostatniej encyklice postulatów socjalistycznych, opowiadaniu się po stronie biednych i prześladowanych.

Cóż, rozumiem, że Franciszek chciał odegrać rolę rozjemcy pokojowego czy też mediatora w konflikcie między Rosją a Ukrainą; chęć taką zgłaszał jeszcze przed atakiem tej pierwszej na tę drugą. Nie byłby zresztą pierwszym papieżem, który działał w ten sposób; kryzys kubański udało się pomyślnie zakończyć w znacznej mierze dzięki mediacji Jana XXIII (a było wówczas znacznie bliżej wybuchu trzeciej wojny światowej – i to atomowej! – niźli obecnie). Niestety, spartolił.

Bo owszem, jako papież powinien nawoływać do zaprzestania działań zbrojnych i zawarcia pokoju, a przynajmniej rozejmu. Dobrze, że deklaruje chęć pośredniczenia w negocjacjach pokojowych (inna sprawa, iż takowe toczyć mogłyby się w Polsce, gdyby nie rządziły nią amerykańskie marionetki, jakie rozpirzyły całą dyplomację). Fajnie, że nie manifestuje FANATYCZNEJ rusofobii (nie mylić z potępieniem zbrodni wojennych i merytoryczną krytyką Władimira Putina oraz carskiego imperializmu), jak to czynią imperialiści amerykańscy i ich pachołki.

Ale to wszystko NIE MOŻE oznaczać braku potępienia dla agresji, a już zwłaszcza rozmywania odpowiedzialności za nią (powtórzę, że z tym, iż „wszyscy jesteśmy winni”, Franciszek przegiął równo). Jakakolwiek akceptacja dla imperializmu jest niedopuszczalna, wiemy zaś, że w tym konkretnym wypadku mamy do czynienia z imperializmem w wersji czysto carskiej, reaktywowanym przez Władimira Putina po zakończeniu jelcynowskiej wielkiej smuty. Brak potępiania agresji nie tylko oznacza opowiedzenie się po stronie agresora, ale też czyni mediacje pokojowe nieskutecznymi, druga bowiem strona konfliktu nigdy takiemu mediatorowi nie zaufa. No i nie oszukujmy się – żeby zawrzeć rozejm bądź pokój, potrzebne jest określenie skali odpowiedzialności agresora i tego, jak powinien on naprawić wyrządzone krzywdy.

Mówiąc krótko, spartoliłeś sprawę, papieżu, i zapewne przejdziesz do historii jako pożyteczny idiota Putina. A wystarczyło, by jednoznacznie skrytykował wojnę, agresję i imperializm, po czym zaprosić przedstawicieli obu stron do rozmów pokojowych.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor