Konieczność zakazu

Dziś Sylwester, a zatem nader trudny dzień – a zwłaszcza noc – dla zwierząt udomowionych, dziko żyjących i hodowlanych (nawet dla pszczół zimujących w pasiekach, którym huk, jak się okazuje, bardzo szkodzi). Petardy i fajerwerki, oczywiście. Cierpią od nich też ludzie, zwłaszcza osoby autystyczne, ze schorzeniami układu słuchowego oraz krwionośnego. A w zasadzie wszystkim dają się one we znaki. Hałas to jedno, ale utensylia owe generują też zanieczyszczenia; po ulicach, w lasach, na łąkach i wszędzie, gdzie odpalone zostanie to dziadostwo, snuł się będzie śmierdzący dym, zatruwając nasze płuca, a na każdym kroku potykali się będziemy o wyrzucone byle gdzie śmiecie po petardach, chemikalia z których dostaną się chociażby do wód gruntowych, za ich zaś pośrednictwem do pokarmów, jakie spożywamy, czyli koniec końców do naszych organizmów…

Generalnie, z fajerwerków nie ma żadnego pożytku, są jedynie szkody.

Ich wystrzeliwanie trudno uznać za tradycję (w przeciwieństwie do, przykładowo, bali sylwestrowych); mamy tu do czynienia raczej z komercją, nakręconą przez koncerny produkujące to hałaśliwe, śmierdzące guano, i dystrybuujące je sieci handlowe. Acz nie wszystkie, bo Obi zrezygnowało ze sprzedaży fajerwerków, powołując się na dobro zwierząt. Jak widać, przyzwoite zachowania zdarzają się nawet w kapitalizmie.

W tym roku, z uwagi na pandemię i rządowe obostrzenia, zorganizowanych, masowych imprez sylwestrowych nie będzie, kiedy jednak odbywały się one w latach poprzednich, coraz więcej miast rezygnowało z pokazów fajerwerków, zastępując je – znacznie ładniejszymi, dodajmy – animacjami laserowymi. Tren ów był nader korzystny, toteż warto by było, gdyby wrócił po ustaniu zarazy.

Niestety, mimo narzuconych przez PiS-owski nie-rząd ograniczeń w przemieszczaniu się, indywidualni użytkownicy, że tak ich nazwę, jak co roku będą tłukli, ile wlezie, hałasując i zatruwając otoczenie, co wpłynie na pogorszenie stanu zdrowia zwierząt i ludzi oraz zniszczenie i tak mocno zniszczonej przyrody. Owszem, przybywa ludzi świadomych, którzy z fajerwerków rezygnują, już to ze względu na dobro zwierzaków, już to ze względu na przyrodę i klimat, już to ze względu na ludzkie zdrowie. Coraz też więcej jest akcji uświadamiających o szkodliwości sylwestrowego strzelania; najlepiej widoczne są one w internecie. No, ale merytoryczne argumenty przemawiają jedynie do osób inteligentnych tudzież wrażliwych, na głupoli – a tych jest przecież cała masa – nie działają.

Osobiście od lat uważam, że w życie powinien wejść całoroczny bezwzględny zakaz używania fajerwerków, obowiązujący również w Sylwestra i Nowy Rok. Karą za strzelanie winna być grzywna, i to wysoka, idąca w kilkadziesiąt tysięcy złotych. Owszem, gdyby wprowadzono takie prawo, małym i średnim przedsiębiorcom dystrybuującym fajerwerki należałoby pomóc się przebranżowić i powetować ewentualne straty.

Możliwa jest też wersja mniej restrykcyjna, na przykład zniechęcanie obywatelek i obywateli do kupowania fajerwerków, poprzez obowiązkowe umieszczanie na opakowaniach wyraźnego, niemożliwego do przeoczenia napisu: JEŚLI TO KUPISZ I WYSTRZELISZ, JESTEŚ IDIOTĄ, lub coś w ten dekiel.

Są zresztą państwa, gdzie zakaz ów obowiązuje, a ludzie mimo to bawią się w Sylwestra świetnie. Do wspaniałej zabawy nie jest wszak potrzebny huk ani smród; można przecież słuchać muzyki i tańczyć przy niej, czytać książkę, oglądać film, spędzać czas w dobrym towarzystwie… Sylwester jest to po to, by dobrze się zabawić i mieć frajdę, ale można, a nawet należy ją czerpać bez szkodzenia przyrodzie i ludziom.

Cóż, na dzisiaj to tyle. Widzimy się po weekendzie.

Udanego i bezpiecznego Sylwestra oraz szczęśliwego Nowego Roku!


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor