I znów się dusimy

Sezon grzewczy się rozkręca, a w związku z tym, jak co roku, mamy problem ze smogiem. Zwłaszcza wieczorem i nocą powietrze w zasadzie nie nadaje się do oddychania; dlatego dobrze jest nosić maseczkę (przynajmniej mnie lżej się w niej oddycha, mimo iż wszystkich szkodliwych substancji oczywiście nie odsącza). Problem dotyczy bynajmniej nie tylko największych aglomeracji, lecz jest powszechny również w małych miasteczkach (takich jak to, gdzie mieszkam), a nawet na wsiach. Ma to nader szkodliwe skutki zdrowotne: sprzyja rozwijaniu się nowotworów, chorobom układu oddechowego i krwionośnego, uszkadza płody lub spowalnia ich rozwój, skutkiem czego kolejne generacje będą DOSŁOWNIE coraz głupsze…

Polska, niestety, pozostaje jednym z najbardziej zanieczyszczonych państw Europy. Różni analitycy zwalają winę na ruch samochodowy, jakkolwiek generuje on stosunkowo niewielki odsetek szkodliwych substancji w powietrzu; byłby on jeszcze mniejszy, gdyby większość z nas było stać na nowe auta, a nie na kilkunastoletnie trupy, wyprodukowane w czasach, gdy normy czystości spalin były mniej restrykcyjne niż obecnie. W znacznie większym stopniu polski smog pozostaje efektem energetyki, ciągle węglowej. Rezygnacja z atomu i zbyt wolne przestawianie się na odnawialne źródła energii (rząd Bezprawia i Niesprawiedliwości pokasował wiele projektów wdrażania rozwiązań w tym zakresie, opracowanych przez PO) sprawiają, że nasze powietrze coraz trudniej określić tym właśnie mianem.

Kolejnym problemem jest kolejny rok rabunkowego wyrębu lasów, który to patologiczny proces mocno przyspieszył pod rządami, a raczej nie-rządami PiS-u. Obserwuję to w swojej miejscowości, co budzi we mnie wściekłość i żal. I nie chodzi tylko o to, że ubywa terenów spacerowych (niszczone są nie tylko tereny drzewiaste, ale też ścieżki), lecz zwłaszcza o to, iż drzewa, jak wiemy, oczyszczają powietrze, odgrywając wielką rolę w walce ze smogiem. Im zatem ich mnie, tym zanieczyszczeń więcej, zasada jest prosta. No, ale „swoi” muszą zarobić ciężkie pieniądze na handlu drewnem, bez względu na szkody dla środowiska naturalnego i naszego zdrowia.

Kiedy jednak wieczorem wychodzę z mieszkania i wdycham z lekka tylko przefiltrowany maseczką smog, nie zapominam, że wygenerowany on został głównie przez ogrzewanie domów jednorodzinnych. No i tu wracamy do problemu, z którym Polska, mimo upływu lat, nie może sobie poradzić.

Otóż to, że powietrze przesyca zabójczy (ginie od niego o wiele więcej osób niż w wypadkach drogowych, z powodu samobójstw czy koronawirusa) smród zanieczyszczeń, jak każdej jesieni, zimy i wczesnej wiosny pozostaje efektem tego, że rodacy w swoich piecach palą już to najtańszym (a zatem najbardziej zanieczyszczonym, zasiarczonym, itd.) węglem, już to najróżniejszymi odpadami. Niekiedy, owszem, wynika to z głupoty, złej wolu lub i jednego, i drugiego. W większości wszelako przypadków mamy tu do czynienia nie z chęcią, lecz z musem. Mówiąc krótko, Polacy palą w piecach zasiarczonym węglem i śmieciami najczęściej nie dlatego, że chcą, lecz z tej przyczyny, iż na inny opał zwyczajnie ich nie stać. Jest to ubóstwo energetyczne, stanowiące jedną z głównych przyczyn wysokiego poziomu zanieczyszczeń w Polsce. Temat ten poruszałem już na łamach swojego bloga wielokrotnie.

Jasne, przybywa programów wymiany pieców na ekologiczne (najlepiej idą bodajże w Krakowie), uczestniczą w nich nawet osoby z mniejszych miasteczek i wsi. Bardzo dobrze (nie byłoby takich akcji, gdyby nie fundusze europejskie, ale to inna historia), niemniej jednak pamiętajmy, że ludzie wrócą do taniego, smrodliwego i trujące opału, jeżeli nie będzie ich stać na ten ekologiczny. Dlatego też walka z bezrobociem, biedą, wyzyskiem, śmieciowym zatrudnieniem oraz innymi patologiami polskiego wydania kapitalizmu – stanowiącymi przyczyny KAŻDEGO ubóstwa, a zatem i energetycznego – jest konieczna również po to, byśmy mogli oddychać powietrzem, które nie wywoła u nas raka bądź innych paskudnych schorzeń… a przynajmniej nie tak szybko. W tym samym celu należy jak najszybciej skończyć z rabunkowym wyrębem lasów.

Warto jeszcze dodać, że coraz więcej i częściej mówi się o konieczności uzupełnienia katalogu praw człowieka i obywatela o prawo do życia w czystym, nieszkodliwym dla zdrowia środowisku. Słusznie, ale czy politycy i kapitaliści będą dążyli do tego, by było ono przestrzeganie? Śmiem wątpić.

Pocieszające jest to, że w społeczeństwie polskim, zwłaszcza zaś w młodym pokoleniu, rozwija się świadomość ekologiczna, o czym świadczą chociażby Młodzieżowe Strajki Klimatyczne. Oby ów trend się utrzymał!

Bo przecież nie chcemy się chyba podusić...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor