Państwo wyznaniowe w praktyce

Wkurza Was, że nie możecie pójść do kina, teatru, galerii sztuki czy klubu fitness, ani zaprosić więcej niż pięć osób na święta (choć to akurat sensowne, z punktu widzenia walki z epidemią, rozwiązanie), podczas gdy niejaki Rydzyk Tadeusz, ksiądz katolicki, redemptorysta, a jednocześnie kapitalista z Torunia, zorganizował urodziny swojego Radia, (które) ma Ryja, zapraszając na nie całą masę ludzi Kościoła oraz politykierów Bezprawia i Niesprawiedliwości, a Sanepid nie wlepi mu kary?

Jesteście wściekli, że wyglądające jak zaczerpnięte z broszury NSDAP, pełne nienawiści słowa Jędraszewskiego Marka, czyli arcybiskupa, co krzyż zamienił na swastykę, uznane zostały przez sąd pierwszej instancji za „interes społeczny” (czy coś w ten dekiel)?

Uważacie za niesprawiedliwe, iż ksiądz kapelan w szpitalu zarabia o wiele więcej niż lekarz, który ratuje ludzkie życie?

Przeszkadza Wam, że kler robi w Polsce, co chce, płacąc przy tym ograniczone podatki, podczas gdy my, obywatele świeccy, obkładani jesteśmy z roku na rok coraz wyższymi daninami publicznymi (nie dotyczy kapitalistów, bo oni są z nich pozwalniani lub transferują je do rajów podatkowych)?

Nie akceptujecie faktu, iż dzieci mają w szkole więcej godzin religii niż fizyki, chemii czy biologii?

Do szewskiej pasji doprowadza Was bezkarność księży-pedofilów?

Mnie też się to wszystko, i wiele innych rzeczy, nie podoba. Lecz są to patologie typowe dla państwa wyznaniowego, stanowiące wręcz jego immanentny składnik. Gdzie jak gdzie, ale w Polsce nie powinny one w żadnym wypadku dziwić ani zaskakiwać. Państwo wyznaniowe budowane jest u nas przecież od trzydziestu lat, i nawet SLD, współrządzącemu z PSL-em w latach 1993-97 oraz 2001-05, nie udało się tego przerwać.

Zaczęło się krótko po dopchaniu się do władzy prawicy postsolidarnościowej w 1989 roku. Jej politycy sporo zawdzięczali Kościołowi katolickiemu: parafie pomagały wszak organizować komitety wyborcze solidarnościowych kandydatów startujących w Wyborach Czerwcowych, a w latach 80. Kościół, wespół z włoską mafią kontrolującą Bank Watykański, transferował materialne wsparcie od CIA dla „Solidarności”. No to trzeba było się odwdzięczyć.

Pierwszym kluczowym elementem klerykalizacji Polski, czyli właśnie przekształcania jej w państwo wyznaniowe, było wprowadzeni katechezy do szkół w 1990 roku, za co odpowiadał rząd Tadeusza Mazowieckiego. A potem już poszło; Kościół zyskiwał coraz większy wpływ na szkolnictwo (nieraz o tym pisałem). Jednocześnie działać zaczęła (co ciekawe, o jej istnieniu postanowiły jeszcze… władze PRL, co miało być elementem łagodzenia ich stosunków z hierarchią kościelną) Komisja Majątkowa, mająca za zadanie powetować Kościołowi straty poniesione w okresie stalinowskim (1944-56); w praktyce doprowadziła do ogromnego wzbogacenia tegoż związku wyznaniowego, a konkretnie jego przywódców, kosztem zwykłych obywateli.

Kościół zyskiwał szybko rosnący wpływ na prawo stanowione, czego przykładem coraz bardziej tyrańskie przepisy antyaborcyjne, przez purpurę i czerń wymuszone na politykach… a często stanowiące inicjatywę tychże; pierwsza próbę zakazania kobietom przerywania ciąży podjęli senatorowie postsolidarnościowi już w 1989 roku!

Nie tylko jednak o aborcję czy wpływ na szkolnictwo szło, bo kler katolicki uzyskiwał od prawicowych polityków coraz większe przywileje finansowe (np. zwolnienia z podatków) czy bezkarność, za czyny pedofilskie chociażby (proszę obejrzeć filmy braci Sekielskich albo poczytać artykuły prasowe i internetowe na ten temat) lub mowę nienawiści – vide casus Jędraszewskiego. Wiele kościelnych przywilejów zapewnił konkordat, podpisany w 1993 przez rząd Hanny Suchockiej. Właśnie ów akt prawny stanowił milowy krok w przeistoczeniu Polski w państwo wyznaniowe (chociażby kwestia ślubów konkordatowych).

Oczywiście, za sprawą prawicy postsolidarnościowej, religijne, a ściślej rzecz ujmując, kościelne treści pojawiać się zaczęły w masowej skali w mediach publicznych. Do tego doszły wszechobecne symbole religijne w przestrzeni publicznej; wiele spośród nich to – z reguły wyjątkowo nieestetyczne – pomniki tudzież inne podobizny Jana Pawła II. Ksiądz stał się najważniejszym bodaj uczestnikiem wydarzeń publicznych, otwarcie lub uruchomienie jakiegokolwiek nowego obiektu nie może obejść się bez pokropku. W wielu miejscowościach – szczególnie wioskach – poszczególne wydarzenia nie mogą odbyć się bez opinii proboszcza. I tak dalej…

A PiS? Jego rządy jedynie pogłębiły tę patologizację, czyniąc klerykalizację agresywniejszą i bardziej siermiężną niż za rządów umiarkowanej prawicy spod znaku PO-PSL. Toteż uniewinnienie Jędraszewskiego za mowę nienawiści, bezkarna impreza u Rydzyka, ochrona przez prokuraturę księży-pedofilów czy tym podobne świństwa nie są niczym nowym; zachodzą wszak od początku transformacji ustrojowej. Tak po prostu wygląda praktyka funkcjonowania państwa wyznaniowego.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor