Wina

Pojawienie się koronawirusa nie było niczyją winą; nastąpiło zjawisko w pełni naturalne. Podobno zresztą – czytałem o tym w jakimś artykule – epidemie pokrewnych mu mikrobów pojawiają się w Azji Wschodniej corocznie i każdego też roku przenoszą się na ludzi, za sprawą mięsożerności tychże. Niestety, ale choroby są nieodłączną częścią natury.
To, że epidemia się rozprzestrzeniała, i to na świat cały, też nie jest niczym dziwnym, ani nie stanowi niczyjej winy. Ludzie migrują, zwłaszcza w obecnym zglobalizowanym świecie, toteż stało się po prostu to, co musiało się stać.
Ale już wywołanie ogólnoświatowej paniki związanej z koronawirusem stanowi winę koncernów medialnych, szczególnie tych powiązanych z amerykańskim kapitałem, jak również Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). Czym innym jest bowiem ostrzegać przed nową chorobą i informować, iż może być ona niebezpieczna, toteż należy zachować ostrożność (odstępy, maseczki, powstrzymanie się od niekoniecznego wychodzenia z domu, itd.), czym innym zaś międlenie dzień w dzień, co to się nie dzieje (przypomnijcie sobie, co i ile mówiono na antenie TVN24, kiedy koronawirus był jeszcze w Chinach), straszenie ludzi i budowanie atmosfery paranoi. WHO też niepotrzebnie podgrzała obraz sytuacji.
Winą z kolei rządów wielu państw (w tym Polski) było to, że zamiast przedsięwziąć realne metody walki z epidemią (testy, testy i jeszcze raz testy, dobry system kwarantann, czasowe zawieszenie imprez masowych, wprowadzenie obowiązku noszenia maseczek), zdecydowały się na najprostsze wyjście, czyli narzucenie obywatelom – w (k)raju nad Wisłą w sposób niekonstytucyjny – ograniczeń w prawie do swobodnego przemieszczania się. W niektórych krajach dosłownie pozamykano ludzi w mieszkaniach, tworząc z bloków mieszkalnych istne wylęgarnie koronawirusa. A że samo w sobie przymusowe zamykanie ludzi w czterech ścianach ujemnie wpływa na stan zdrowia, to i zainfekowanie wiadomym mikrobem spowodowało WIĘCEJ ofiar śmiertelnych, niż gdyby ludziom pozwolony wychodzić na ulice i przemieszczać się z miejscowości do miejscowości przy zachowaniu pewnych środków ostrożności. Wzrosła też liczba wylewów i udarów mózgu. Do tego dochodzą ofiary przemocy domowej, chorób psychicznych, przesuwania terminowych zabiegów i terapii, itd.
Taki lockout jeszcze pogorszył sytuację epidemiczną (a raczej pandemiczną), niemniej dla polityków, zwłaszcza prawicowych, był rozwiązaniem wręcz idealnym, znacząco bowiem ograniczył swobody obywatelskie, niemal pozbawiając opozycję czy organizacje społeczne możliwości działania.
Co do Polski, to bezsporną winą rządu Bezprawia i Niesprawiedliwości było wprowadzanie absurdalnych, nadto niezgodnych z Konstytucją RP zakazów, np. chodzenia po lasach czy przemieszczania się z miasta do miasta… a zwłaszcza drakońskich kar za ich łamanie. Jasne, apele o pozostanie w domu, nakaz zachowywania odstępów między ludźmi, odwołanie imprez masowych to kroki rozważne, a nawet konieczne. Ale kara 12 tys. zł za jeżdżenie na rowerze czy 30 tys. za wyjazd własnym autem do innego miasta, to represje drakońskie, obliczone nie na zapewnienie bezpieczeństwa społeczeństwu, lecz na utrudnienia życia ludziom i, co ważniejsze, zdzierania z nich pieniędzy.
Winą rządu Bezprawia i Niesprawiedliwości jest również to, że doprowadził służbę zdrowia do ruiny, do tego, iż brakuje lekarzy i pielęgniarek, sprzętu, finansów, itd. Co doprowadza do załamania całego systemu teraz, w czasie epidemii.
Zamiast więc karać za coś, co nie powoduje zagrożenia, władze powinny skupić się na walce z epidemią. Realnej walce, czyli leczeniu ludzi.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor