Zamknięta księgarnia

Wczoraj obchodziliśmy Światowy Dzień Książki. Z tej okazji TVN24 puściła reportaż o ciężkim losie polskich księgarzy w czasie pandemii i kwarantanny, czyli de facto rządowych obostrzeń tudzież zakazów.
Księgarnie należą do sklepów, które rząd Bezprawia i Niesprawiedliwości nakazał zamknąć… jakkolwiek nie wszystkie, bo tylko te stacjonarne. Te bowiem, co (podobnie jak wydawnictwa) prowadzą sprzedaż wysyłkową, nadal funkcjonują (to akurat dobrze).
Taka regulacja dowaliła w mniejszym stopniu wielkim sieciom księgarskim i dużym koncernom wydawniczym, które dzięki temu, że przesyłają zamówione książki (filmy, płyty z muzyką, gry, itd.) swoim klientom, przetrwają trudny ów okres. Ale małe księgarnie stacjonarne, jakich wielcy sieciowi konkurenci cudownym zaiste zbiegiem okoliczności nie wyparli dotąd z rynku, znalazły się w naprawdę tragicznej sytuacji. Przez przedłużający się czas zamknięcia i brak klientów grozi im bankructwo; zarówno właściciele, jak też pracownicy stracą środki do życia. Podobny kryzys dotknąć może niewielkie firmy wydawnicze, koncentrujące się np. na literaturze niszowej, albo dopiero zdobywające pozycję rynkową.
W tym miejscu zaznaczyć należy, iż rynek książki w (k)raju nad Wisłą od wielu lat był trudny, z uwagi na spadający poziom czytelnictwa (dziękujemy, systemie wątpliwej oświaty, zniechęcający dzieci i młodzież do sięgania po książki!), a także z powodu dominującego oligopolu sieci księgarskich, wypierających z owego rynku mniejszych graczy. Nadchodzący, a w zasadzie już rozpoczęty kryzys ekonomiczny, który poskutkuje (o ile gospodarka nie zostanie SZYBKO odmrożona, do czego wszelako rząd się, niestety, nie pali… w odróżnieniu od wyborów korespondencyjnych) masowym bezrobociem oraz gigantyczną skalą pauperyzacji, jeszcze sytuację tę pogorszy. Kiedy bowiem Polacy nie będą mieli pieniędzy na jedzenie, leki czy opłacenie rachunków, o kupnie książki tym bardziej nie pomyślą… a jeśli już, to na myśleniu się skończy. Duże koncerny księgarskie i wydawnicze raczej to przetrwają, ale małe i średnie firmy…
Rząd, owszem, obiecuje te swoje „tarcze”, tak dla przedsiębiorców, jak też dla twórców i artystów. Niemniej jednak, wszystkie one mieszczą się w sferze stricte propagandowej, realnie chyba jeszcze nikt obiecanych pieniędzy nie widział na oczy.
Z czysto epidemicznego punktu widzenia zamykanie akurat stacjonarnych księgarń oraz oczywiście sklepów z filmami czy muzyką, było pomysłem bezsensownym. W takim sklepie koronawirusem znacznie trudniej jest się zarazić (pod warunkiem rzecz jasna zachowywania środków ostrożności) niż w supermarkecie, warzywniaku czy spożywczaku. Przychodzi tam po prostu mniej klientów, zachowują zatem większe odległości od siebie, do zapewnienia normalnego funkcjonowania takich punktów sprzedaży wystarczyłoby też zaopatrzenie kasy w szybki (tak, jak to jest w większości sklepów) albo sprzedawców w przyłbice, a także zobowiązać i klientów, i sprzedawców do noszenia maseczek oraz rękawiczek jednorazowych. Wówczas wielu bankructw – za którymi, przypominam, kryją się ludzkie tragedie: bezrobocie, brak dochodów, nędza – można by uniknąć. Byłoby to podratowanie nie tylko rynku kultury, ale też ludzkiego życia, i to jak najbardziej dosłownie, bo dochody utrzymaliby nie tylko właściciele i pracownicy sklepów, lecz także twórcy z pisarzami na czele.
No, ale odnoszę wrażenie, że rządowe zakazy i obostrzenia nie służą walce z epidemią, lecz ograniczeniu naszych praw i wolności, zaś na poprawie sytuacji bytowej nas, obywateli, Bezprawiu i Niesprawiedliwości nie zależy… NIGDY nie zależało.
A na osłabieniu rynku księgarskiego, dalszemu spadkowi czytelnictwa i tym podobnym, jakże negatywnym czynnikom, rządzącej prawicy wszak zależy. Im bowiem społeczeństwo mniej oczytane, tym głupsze, czyli łatwiejsze do manipulowania i wyzyskiwania. Natomiast upadek małych księgarń i wydawnictw da jeszcze większe pole ekspansji wielkim koncernom.
Owszem, są społeczne akcje mające na celu niesienie pomocy księgarniom. I dobrze, wręcz wspaniale. Ale na ile rzeczywiście zdołają one pomóc, i na jak długo pomoc ta wystarcza, to już zupełnie inne sprawy.
Nie ma się też co oszukiwać – kultura, szeroko pojęta, nie podniesie się ekonomicznie bez szybkiego odmrożenia gospodarki.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor