Zamknięte dziecko

Jednym z nowych obostrzeń wprowadzonych przez rząd jest zakaz wychodzenia z domu dzieci i młodzieży, czyli osób w wieku poniżej lat osiemnastu. To znaczy, mogą one lokum swoje opuszczać, ale wraz z osobą towarzyszącą. Niezbyt się to koreluje z pozwoleniem na spacer tylko pojedynczo (tzn. maksymalnie jedna osoba plus pies), no, ale po działaniach PiS-owców logiki nie należy się spodziewać.
Celem, przynajmniej oficjalnym, jest zminimalizowane ryzyka, że młode pokolenie przywlecze do domu koronawirusa i zarazi rodziców czy dziadków. Dokładnie z tego samego powodu zamknięto żłobki, przedszkola i szkoły, galerie handlowe oraz im podobne instytucje.
Jako laik nie zamierzam oceniać, jak ten nowy pomysł PiS-u wpłynie na walkę z epidemią, niemniej jednak widzę tu kilka problemów.
Przykładowo, weźmy dziewczynę w wieku piętnastu lat. Jej matką jest pielęgniarka, ojcem lekarz, oboje zasuwają w szpitalu, walcząc z koronawirusem, ona siedzi w domu, korzystając z e-learningu, ale nie korzystając z prezydenckiej rady odnośnie e-sportu. Ma jednak pieska, który oczywiście wymaga spaceru. I co nasza hipotetyczna nastolatka ma zrobić? Jeśli wyprowadzi pupila, to złamie prawo? Zostanie ukarana? Ma pozwolić, żeby zwierzę załatwiło się w domu? No, owszem, można posprzątać, ale na dłuższą metę wywoła to pewne zagrożenie sanitarne… Może się pochorować sama dziewczyna, jak i ten psiak, nie na koronawirusa wprawdzie 9zwierzęts go nie przenoszą), lecz na inne choroby.
Ale ewentualny spacer z psem to tylko jeden kłopot, i to bynajmniej nie najgorszy.
W mediach poinformowano, że (żadnego zdziwienia tu nie ma, należało się tego spodziewać) odkąd wdrożono ograniczenia wychodzenia z mieszkań, znacząco przyrosła liczba zgłoszeń przypadków przemocy domowej. Ofiarami której najczęściej padają kobiety oraz dzieci właśnie.
Całej masie ludzi ograniczono, a niektórym wręcz odebrano możliwość ucieczki od domowego tyrana, męża bądź partnera. Muszą z nim tkwić w domowym więzieniu – dosłownie.
A nie wszystkim przestrzeganie zasad bezpieczeństwa epidemicznego wychodzi na dobre; są osoby, którym ograniczenie możliwości wyjścia spośród czterech ścian bardzo negatywnie oddziałuje na psychikę. Człowiek z reguły łagodny może zmienić się diametralnie, i to bynajmniej nie na lepsze, pod wpływem konieczności trwania wraz z rodziną przez dwadzieścia cztery godziny na dobę, stresu związanego z pracą zdalną, itd. A ci, co już wcześniej sadystycznie wyżywali się na rodzinie, teraz mają okazję tłuc partnerkę i dzieci przez dwadzieścia cztery godziny na dobę.
I co takie dziecko, będące ofiarą tej patologii, może przeżywać? Czy bicie, kopanie, czasem nawet gwałcenie, czy krzyki, obelgi i ogólnie terror psychiczny są lepsze, czy gorsze niż koronawirus? Chyba nie ma odpowiedzi na tak postawione pytanie. Dalej, jak takie dziecko ma skorzystać z e-learningu, jak ma rozmawiać z nauczycielem za pośrednictwem komputera z kamerką, kiedy będzie miało posiniaczoną od ojcowskiej lub matczynej pięści twarz?
Owszem, rozumiem, że w okresie epidemii wprowadzane są różne ograniczenia, obostrzenia, itd. Rozumiem, że dla pewnych grup społecznych czy osób w określonym wieku mogą one być szczególnie restrykcyjne. Ale jeśli już rząd pozamykał ludzi w czterech ścianach, by nie pozarażali się oni koronawirusem, to powinien zadbać przede wszystkim o to, by w tymże zamknięciu pozostawali bezpieczni. Zwłaszcza od osób, z którymi mieszkają.
Niestety, przemoc domowa jest patologią dotykającą wszystkie bodaj społeczeństwa. Polskie tez. Tylko, że rządząca nami prawica od lat problem ów bagatelizuje, wśród jej przedstawicieli nie brak osób, które uważają bicie dziecka za „tradycyjną metodę wychowawczą”, nie tylko zatem je usprawiedliwiają, ale i gloryfikują.
Toteż nawet w zwykłych czasach ofiarom tegoż jakże negatywnego zjawiska trudno jest w (k)raju nad Wisłą uzyskać pomoc, a teraz, w okresie epidemii, przemoc domowa może okazać się bardziej zabójcza niż COVID-19.
Nie wiem, czy te regulacje odnośnie zakazu wychodzenia osób poniżej osiemnastego roku życia pomogą w walce z zarazą. Obawiam się wszelako, że same w sobie zabiją wielu ludzi, zwłaszcza dzieci i młodzież z rodzin ogarniętych przemocą. Bo katowanie to jedno, ale wywołana przemocą w rodzinie depresja (choroba nader często śmiertelna), to drugie…

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor