Rzecznik krzywdy dziecka

Rzecznik Praw Dziecka, Mikołaj Pawlak, zapowiedział, że wybierze się z „gospodarską wizytą” na lekcje wychowania seksualnego.
Przedmiot ten jest jednym z tych zajęć, których w polskim szkolnictwie dramatycznie brakuje. Dominująca od 1989 roku (z krótkimi przerwami na rządy lewicy) ideologia prawicowa, niestety, odcisnęła piętno na naszym systemie edukacji, toteż dzieci w szkołach nie dowiadują się zbyt wiele o ludzkiej płciowości, stosunkach, rozmnażaniu, orientacjach seksualnych, itd.
Niemniej jednak, są szkoły, w których edukację seksualną wdrożono; zajęcia są nieobowiązkowe, uczestniczą w nich uczniowie, którzy chcą – lub wolę taką wyrazili ich rodzice. I właśnie im zamierza przyjrzeć się pan rzecznik o skrajnie konserwatywnych poglądach.
Obawia się bowiem, iż dzieciaczki dowiedzieć się mogą o „ideologii gender” (która przecież nie istnieje), będzie im się „promowało homoseksualizm” (jak można promować coś, z czym się człowiek rodzi, to nie mam pojęcia), i tym podobne brednie. A tak naprawdę pan Pawlak boi się chyba tego i tylko tego, że młode pokolenie Polaków pozyska rzetelną wiedzę o owej pięknej, cudowniej i w stu procentach naturalnej sferze ludzkiego życia, którą prawica, kontynuując, ale i wypaczając biblijną myśl Pawła z Tarsu, tabuizuje.
W państwach, gdzie edukacja seksualna wdrożona została do szkół, spadła liczba niechcianych ciąż i aborcji, nie zdziwiłbym się, gdyby mniej też było przypadków molestowania czy gwałtów. Dzieciaki, niektóre przynajmniej, nauczyły się bowiem pewnej odpowiedzialności za siebie i drugą osobę, a także pozyskały wiedzę, jak się w razie czego zabezpieczyć. I to jest dobre – wiedza.
Temat ów poruszałem kilkakrotnie na tych łamach, z reguły podkreślając, iż jedną z najważniejszych funkcji szkolnej edukacji seksualnej powinno być szerzenie wiedzy o złym dotyku. Innymi słowy, młode pokolenie trzeba uczulać na to, że są na świecie ludzie, którzy chcą zrobić dziecku najstraszniejszą z możliwych krzywd. Pedofile oraz osoby dokonujące czynów pedofilskich czyhają wszak w internecie, w lesie, parku, restauracji, a bywa, że i w kościele czy szkole – i polują na ofiary. Dziecko MUSI wiedzieć, że zboczeńca takiego może napotkać, MUSI umieć rozpoznawać sygnały, że ktoś żywi wobec niego nieczyste zamiary, MUSI wiedzieć, do kogo w razie czego udać się po pomoc, jak się bronić, itd.
Mówiąc krótko, edukacja seksualna w szkołach (oczywiście rzetelna i prowadzona przez profesjonalistów) może uratować wiele dzieci przed pedofilami. A inne przed niechcianymi ciążami lub chorobami wenerycznymi. W Polsce i w wielu innych państwach rozrasta się epidemia kiły; specjaliści twierdzą, że przyczyną tego jest właśnie brak wiedzy, czyli niedostatek edukacji seksualnej właśnie. Edukacja seksualna staje się zatem kwestią ratowania ludzkiego zdrowia oraz życia.
Nie chcę tu wyjeżdżać ze spiskowymi teoriami dziejów, jakoby rzecznik Pawlak, sprzeciwiając się szkolnym lekcjom z wiadomego przedmiotu, chciał zrobić prezent pedofilom. Nie, facet prawdopodobnie rzeczywiście boi się treści, których z powodu swojego światopoglądu/fanatyzmu nie zna i nie rozumie. Oczywiście, ma on prawo krytykować samą ideę edukacji seksualnej, niemniej powinien mieć świadomość, że sprzeciwiając się wprowadzeniu jej w szkołach, robi autentyczną KRZYWDĘ dzieciom. Bo odcinanie małoletnim dostępu do wiedzy na temat jednej z najważniejszych sfer ludzkiego życia, jest właśnie ich KRZYWDZENIEM. Podobnie jak wszelkiego rodzaju ogłupianie.
Dziecko – każde! – ma święte prawo, by dowiedzieć się od profesjonalnego nauczyciela o seksie, rozmnażaniu, ciąży, dewiacjach, pedofilii, gwałtach, orientacjach seksualnych, itd. A pan Pawlak, jak sama nazwa pełnionego przez niego urzędu wskazuje, powinien stać na straży tegoż prawa, upominać się, gdy jest ono łamane lub nieprzestrzegane, a nie straszyć „gospodarskimi wizytami”.
Bo dziecku nie zaszkodzi (a wręcz przeciwnie), jeśli dowie się, że gej, lesbijka czy biseksualista to normalni ludzie, których trzeba szanować. Zaszkodzi mu za to, kiedy nie będzie wiedziało, co to molestowanie tudzież gwałt, ani nie będzie potrafiło ustrzec się przed chorobą weneryczną. I to Rzecznik Praw Dziecka oraz inni „bogobojni” (jeśli, swoją drogą, wierzymy, że Bóg stworzył człowieka, to pamiętać musimy, iż człowiek jest istotą seksualną właśnie z Bożej woli) konserwatyści powinni sobie wreszcie uświadomić.
Kończąc, napiszę jeszcze, że w podstawówce miałem edukację seksualną, prowadzoną przez nauczycielkę biologii. Naprawdę mi nie zaszkodziła. Gdybym miał dziecko, chętnie posłałbym je na takie właśnie zajęcia.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor